VIII

641 28 2
                                    

Victoria POV.

Dopijałam kolejnego drinka czekając na Alice, która miała do mnie dołączyć, już nawet nie liczyłam, który to z kolei, czułam jak coraz bardziej odlatuje, ale w końcu przecież po to tutaj przyszłam, tylko po to. Jacob przyglądał mi się niepewnie, ale dobrze wiedział, że każda jego próba wtrącania skończy się jak zawsze, czyli na mojej wygranej.
Przeskakiwałam wzrokiem po każdej z kobiet, która wyginała się w rytm muzyki na parkiecie, ale żadna nie zwróciła mojej uwagi na dłużej. Nie wiedziałam dlaczego, ale gdy tylko zamykałam oczy widziałam jedną twarz i błękitne, nieśmiałe spojrzenie. W tym momencie mój telefon zawibrował a na ekranie pojawił się numer Alice i jej zdjęcie jak pożera truskawkową gałkę lodów.

-Wyjdź z klubu!- Usłyszałam jej głos jak tylko odebrałam.

-Przecież chyba trafisz, nie pierwszy raz tu jesteś.

-Giordano wyłaź do cholery, znalazłam jakąś dziewczynę!

-No kurwa gratulacje, wyślij zaproszenie na ślub pocztą a teraz wybacz, ale rusz swoją dupę bo czekamy z Jacobem na Ciebie.- Już chciałam się rozłączyć, ale Ruda zdąrzyła się wtrącić.

-Jej coś się stało, cała się trzęsie i płacze, chyba jest pijana.- Wyraźnie słyszałam, że zaczęła panikować. Zresztą Alice zawsze wszystko mocniej przeżywała.

-Już idę. Uspokój się.- Zostawiłam niedopitego drinka i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia nie zwracając uwagi na pytania barmana.

Gdy znalazłam się na chodniku nieco dalej zauważyłam rudowłosą jak macha do mnie ręką więc szybko poszłam w tamtą stronę a kiedy znalazłam się na tyle blisko dostrzegłam ją. Sarę. Siedziała pod murkiem na ziemi a obok niej stała butelka z jakimś alkoholem w połowie już spożyta. Jej wzrok błądził nieświadomie. Moje serce na moment się zatrzymało. Zacisnęłam zęby by nie pokazać po sobie żadnej emocji a szczególnie tego, że nie wiedząc czemu widok tej dziewczyny w takim stanie cholernie mnie ruszył.

-Jest kompletnie nawalona.- Mruknęłam w kierunku Alice i kucnęłam na przeciw dziewczyny. Dostrzegłam na jej mokrym od łez policzku czerwony ślad, prawdopodobnie powstał na skutek uderzenia a po moim ciele przebiegła natychmiast fala wkurwienia na myśl, że ktoś mógł ją skrzywdzić.
Co się ze mną dzieje.

-Pamietasz, gdzie mieszkasz?- Zapytałam, ale dziewczyna nie odpowiedziała patrząc w niewiadomym kierunku.

-Przecież ona nie kontaktuje, może sprawdź jej telefon i zadzwonimy na jakiś numer, powiemy co się stało i zapytamy o jej adres.- Przeszukałam jej torebkę i na samym dnie wygrzebałam starą komórkę.

-Cholera, rozładowany.

-To ja dzwonię na policję.- Nim Alice zrobiła krok wyrwałam jej telefon z ręki.

-Pogięło Cię!? Chcesz żeby obudziła się leżąc na pryczy w wytrzeźwiałce?- Dziewczyna spojrzała na mnie wystraszona moim zachowaniem.

-Od kiedy Ty się tak przejmujesz kimś obcym co?- Zapytała uszczypliwe, ale nie miałam ochoty jej odpowiadać i wdawać się w kłótnie.

-Zadzwoń po taksówkę. Zabiorę ją do siebie.- Popatrzyła na mnie jak na wariatkę, ale wykonała moje polecenie. Dostrzegłam, że dziewczyna drży co wcale nie było dziwne biorąc pod uwagę to jak była ubrana. Nie zastanawiając się ściągłam kurtkę i opatuliłam ją.

-Giordano Ty albo jesteś pijana, albo chora.

-Alice zamknij się dobra? Zamiast mnie wkurwiać to weź mi lepiej pomóż ją zaprowadzić do taksówki.

Dziewczyna była bardzo drobna i lekka więc bez większych problemów udało nam się ją zapakować do samochodu. Podałam swój adres siadając obok niej z tyłu a ruda usiadła z przodu.
Nagle poczułam jak jej głowa znalazła się oparta na moim ramieniu. Nie byłam przyzwyczajona do żadnej bliskości, ale nie zamierzałam się ruszyć by jej nie obudzić. Droga przebiegła w zupełnym milczeniu, po pół godziny jazdy znalazłyśmy się na ulicy przy, której mieszkam.

-Zostajesz u mnie?- Zapytałam przyjaciółki nim wysiadłam z taksówki.

-Nie, wracam na imprezę. Jest zbyt pijana by Cię zamordować, ale jak by coś się działo to dzwoń.- Posłała mi, krótki uśmiech na co odpowiedziałam tym samym i wysiadłam okrążając samochód by wydostać z niego Sarę.

Trzymając dziewczynę opartą na swoim ramieniu przekręciłam klucz w drzwiach i weszłyśmy razem do środka.
Skierowałam się do swojej sypialni i delikatnie kładąc ją na łóżku zdjęłam jej szpilki, które miała na sobie by nie ubrudziła mi białej pościeli.
Spojrzałam na nią raz jeszcze odgarniając jej jasne włosy, które niesfornie przykleiły się do policzka. Była śliczna, miała w sobie coś takiego co powodowało, że chciało się nią opiekować i chronić przed złem tego świata.
Przyłapałam się na tym, że moje myśli zaczęły schodzić na drogę, która nie powinny, zgasiłam więc lampkę nocną stojąca na półce przy łóżku i ruszyłam w kierunku drzwi, gdy nagle usłyszałam jak dziewczyna próbuje coś powiedzieć.

-J..ja nie chcę..nie chce tam wracać..

-Gdzie?- Zapytałam, ale Sara znów zasnęła oddychając nieco szybciej.

Zeszłam do salonu wyciągając z ogromnego barku pierwszą lepszą butelkę wina i nie zaprzątając sobie głowy szukaniem odpowiedniego naczynia by je wypić usadowiłam się na ciemnej, skórzanej kanapie a, gdy tylko dostrzegła to Mia skoczyła obok mnie merdając ogonem.

-I z czego się głupio cieszysz?- Mruknęłam w jej kierunku na co ta wydawała się jeszcze bardziej radosna. Przewróciłam tylko oczami otwierając butelkę i biorąc sporego łyka.

Chciała bym się dowiedzieć co się stało, że dziewczyna w środku nocy znalazła się w takim stanie sama i kto odważył się ją skrzywdzić.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz