XVII

608 25 0
                                    

-Zostaw mnie..proszę.- Mój ton głosu wręcz błagał by sobie stąd poszła a ja mogła bym wrócić do domu i schować się pod kołdrą przed całym złem tego świata.

-Dobrze, pokaż mi tylko ręce.- Wiedziałam, że nie odpuści.

-Po co? Nic tam nie ma naprawdę. Daj mi w końcu spokój.- Drżałam nadal stojąc oparta przy ścianie a Victoria skutecznie uniemożliwiała mi jakąkolwiek ucieczkę.

-Gdyby nic nie było to byś pokazała. Widzę, że chcesz żebym Ci podwinęła te cholerne rękawy sama.- Ona już wie, chce tylko potwierdzenia a ja znów czuję jak w moich oczach gromadzą się łzy. Ruszyłam w stronę łóżka odwracając się do niej tyłem i niepewnie zdjęłam bolerko kładąc je na pościeli. Oplotłam rękami swoje ciało ukrywając blizny na przedramieniu choć wiedziałam, że na nic to się zda i stanęłam w bezruchu. Kobieta pojawiła się na przeciw mnie chwytając mój nadgarstek i prostując rękę tak, że teraz doskonale widziała to co ukrywałam przed światem, każdą jedną kreskę. Słyszałam jak wciągnęła powietrze zaciskając mocniej swoje palce.

-Dlaczego to robisz?- Zapytała unosząc mój podbródek i zmuszając mnie tym samym bym spojrzała w jej ciemne oczy, ale nadal nie wypuściła mojej ręki z uścisku.

-Naprawdę nie chce o tym rozmawiać. Zobaczyłaś to co chciałaś a teraz mnie zostaw.- Spróbowałam się wyrwać, ale kobieta była silniejsza.

-Przestań.- Jej ostry ton głosu wywołał u mnie dreszcze, ale jeszcze bardziej chciałam się uwolnić z jej uchwytu. Widziałam, że zaczyna tracić panowanie nad sobą i po chwili znów stałam przygwożdżona do ściany. Stała blisko przyglądając się mojej twarzy a ja nie wiedząc czemu spuściłam wzrok na jej pełne usta, zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała.
Czy ja właśnie chce ją pocałować?

Victoria POV.

Byłam wkurwiona tak bardzo jak chyba nigdy wcześniej. Nie mogłam znieść widoku tego co sobie robiła. Jak krzywdziła tym siebie. Miałam ochotę uderzyć ją w twarz i nawrzeszczeć tak, że za każdym razem, gdyby tylko o tym pomyślała wracała do tej sytuacji.
Ale nie mogłam tego zrobić widząc jak jej ciało drży a ona się boi. Stałam teraz przed nią i wiedziałam jak patrzy na moje usta.

-Nie myśl o tym.- Blond włosa od razu odwróciła wzrok uroczo się pesząc.

-Ja nie..- Nie zwracając uwagi na nic chwyciłam jej twarz w dłonie i przylgnęłam do jej ust. Były niesamowicie miękkie i delikatne. Choć na początku dziewczyna cała się spięła to rozchyliła wargi pozwalając mi kontynuować. Wtargnęłam językiem do środka chwytając jej biodra i mocniej dociskając do ściany. Czułam jak bardzo wali jej serce, ale dokładnie to samo działo się z moim. Zaczęłam schodzić pocałunkami na jej szyję i delikatnie zasysać jej skórę, ale w tym momencie odsunęła się ode mnie.

-Ja nie powinnam..- Wyszeptała przerażona przeczesując nerwowo swoje jasne włosy.

-Co się stało? Wszystko w porządku? Myślałam, że tego chcesz.

-Tak..to znaczy nie, znaczy bo..

-Znaczy co?- Czułam, że usłyszę zaraz coś co znów doprowadzi mnie do stanu w, którym nie będę mogła nad sobą zapanować.

-Bo ja jestem zaręczona.- Krew w moich żyłach zaczęła się wręcz gotować, odchyliłam głowę w tył błagając Boga by zaraz czegoś nie rozpierdolić.

Sara POV.

-Kurwa nie wierzę! Bardzo szybko się opamiętałaś.- Znów zaczęła mnie przerażać, ale miała rację. To moja wina. Nie powinnam w ogóle do tego dopuścić, ale nie wiem czemu tak bardzo chciałam poczuć jej usta. Być w jej ramionach i cieszyć się jej dotykiem choć przez chwilę nie myśląc o niczym.

-Muszę już iść. Przepraszam.

-Wsadź sobie w dupę to swoje pierdolone przepraszam!- Nie czekałam dłużej obawiając się co mogło by wydarzyć się dalej i wybiegłam z pokoju chcąc jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz.

Wyciągnęłam telefon wybierając numer Kate, z każdym sygnałem coraz bardziej się niecierpliwiąc, gdy w końcu usłyszałam jej głos.

-Czy Ty wiesz, która jest godzina?- Mruknęła zaspanym głosem a ja spojrzałam szybko na ekran telefonu. Była 1:00 w nocy.

-Wiem, wybacz, że Cię budzę, ale musisz po mnie przyjechać. Pod hotel.

-Sara poważnie? Miałaś przecież wrócić taksówką z Caroline

-Nie mam jak, wszystko zostawiłam w jej samochodzie.- Westchnęłam nie chcąc marnować czasu na tłumaczenie.

-Noo.. to niech otworzy ten samochód?

-Kate proszę Cię, wyjaśnię Ci wszytko tylko po mnie przyjedź. Szybko.

-Dobra, dobra juz jadę.

Po pół godziny na parkingu dostrzegłam samochód Kate, nie czekając aż z niego wysiądzie pobiegłam w jej stronę otwierając drzwi.

-Ruszajmy.- Szatynka uniosła brwi, ale nie zadając pytań uruchomiła silnik. Poczułam ulgę oddalając się od tego miejsca.

-Wygladasz jak by Cię goniło stado wściekłych goryli. Słucham, co się tam stało. -Wiedziałam, że mogę jej zaufać, ale bałam się co by mogła sobie o mnie pomyśleć. Od roku mam narzeczonego i całuje się ze swoją szefową, którą znam zaledwie 2 tygodnie. Postanowiłam jednak opowiedzieć jej tylko, jak przyszłam pijana z Caroline, która została wyrzucona z imprezy i jak Jackob chciał mnie pocałować.

-To on Ci zrobił tą malinkę?- Zdębiałam, spojrzałam w przednie lusterko i dostrzegłam czerwony ślad na mojej szyi. Cholera, cholera, cholera.

-T-tak, chyba tak. Boże..Paul mnie zabije.

-Spokojnie mała, wyjaśnisz mu dokładnie to co się stało. Zrozumie.- Położyła dłoń na moim kolanie a ja wiedziałam, że tak nie będzie. Paul nie zrozumie.

Weszłam do domu skradając się na palcach, ale od razu zauważyłam, że w salonie pali się światło. Jest gorzej niż myślałam. Siedział na kanapie oglądając telewizję i od razu mnie zauważył.

-Czekałem na Ciebie. Cieszę się, że już jesteś.- Wstał podchodząc do mnie a ja odwróciłam się tak by nie mógł zobaczyć tej malinki. Stres jaki w tym momencie czułam przekraczał już wszelkie granice.

-Niepotrzebnie, ale miło z Twojej strony.- Wymusiłam uśmiech starając się na niego nie patrzeć.- Marzę o kąpieli w tej chwili, więc pójdę już na górę.

-Poczekaj, co to kurwa jest!?- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stoję przy lustrze, które idealnie w swoim odbiciu prezentowało czerwony ślad na mojej szyi. Jestem idiotką.

-Nie denerwuj się, wszystko Ci wyjaśnię.- Widziałam, że był w szale, bałam się go bardziej niż kogokolwiek innego, nawet Giordano.

-Co mi do cholery chcesz wyjaśniać!? Myślałem, że naprawdę się wtedy pomyliłem, byłem zły sam na siebie, ale jednak nie. Ty naprawdę jesteś dziwką!- Nim zrobiłam jakiekolwiek ruch i powiedziałam choćby słowo znów poczułam jak mój policzek zaczął piec. Nie raz, nie dwa, po trzecim razie upadłam.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz