XIV

620 30 0
                                    

Victoria POV.

-Dlaczego to zrobiłaś!?- Widziałam ją, choć nie wyraźnie a jednocześnie każdy detal drażnił moje oczy, rzeczywistość z każdą sekundą oddalała się jak wskazówki zegara od danej godziny.

-Victoria kurwa! Przecież mi obiecałaś!

-Alice zostaw mnie..- Chyba tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić, choć tak naprawdę chciałam by ktoś był obok. Dziwne prawda? Victoria Giordano,zimna suka. Chce by ktoś przy niej był.

Sara POV.

-Co myślisz o tej?- Przyłożyłam do siebie białą sukienkę w czarne wzory oczekując na opinie Caroline.

-Kochana we wszystkim dobrze wyglądasz.

-To ją wezmę, a Ty? W czym się wybierasz?

-W trumnie. Myślę, że w tej kreacji najchętniej by mnie zobaczyła.- Choć same słowa zabrzmiały smutno to na jej twarzy widniał sarkastyczny uśmiech. Dziewczyna podeszła do wystawy zdejmując z niej jedną z czarnych sukienek.

-Jest naprawdę seksowna.- Powiedziałam próbując dodać jej otuchy, nie wiedziałam dlaczego Victoria tak bardzo uprzykrzała jej każdą sekundę życia bo ja widziałam w niej zupełnie inną osobę. A może tylko mi się tak wydaje..

-Czarna jak moja przyszłość.

Wyszłyśmy z Galeri wstępując po drodze na szybką kawę i wolnym krokiem ruszyłyśmy przed siebie jakbyśmy obie nie chciały by nadszedł jutrzejszy dzień, Tak naprawdę ja też tego nie chciałam. Nie chciałam wracać do domu, gdzie zobaczę Paula z obojętnym wzrokiem, który na każdy mój dotyk reagował tak jak bym była trędowata a na każdą próbę rozmowy zamykał się w sobie odpowiadając tylko głuchym echem. Dobrze, że mam jeszcze Kate. Wspiera mnie za każdym razem. Jest zawsze.

- Caroline, nigdy Cię o to nie pytałam, ale jak się znalazłaś w tym hotelu? W tej pracy?

-Tak naprawdę to potrzebowałam szybkiego zatrudnienia. Zobaczyłam ofertę, aplikowałam i reszta to kara Boska.- Spojrzała na mnie z nutą żalu, ale już dosłownie po sekundzie jej twarz rozjaśnił uśmiech.

-To tak jak ja.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Tylko, że Ciebie ta wiedźma lubi. Mnie nienawidzi. Słabo mi się robi na myśl, że jutro muszę tam iść i oglądać jej mordę, wolała bym spędzić ten czas w lepszym towarzystwie. Na przykład Twoim.- Blond włosa uśmiechnęła się szturchając mnie delikatnie w ramię, dopiero teraz zauważyłam, że zbliżamy się do mojego bloku.

-Jestem za, ale dobrze wiesz, że musimy tam iść.

-Tak, ale tylko dlatego, że suka dobrze płaci. Może przyjadę po Ciebie chwilę wcześniej i zanim pojedziemy tam to ulotnimy się na małe winko bo ja na trzeźwo tej wrednej małpy nie zniosę.- Przytaknełam obejmując dziewczynę i ruszyłam w kierunku mieszkania trzymając w dłoni torebkę z biało czarną sukienką.

-Nie mogę.

-Dlaczego?

-Nie potrafię Sara.

-Gdyby Ci zależało to byś zrobiła wszystko.

-Zależy mi.

-Jak bardzo?

-Jak nigdy wcześniej i jak nigdy później.

Otworzyłam oczy przecierając je dłońmi. Obróciłam się widząc Paula, wiedziałam, że śpi, jego klatka piersiowa unosiła się równomiernie z każdym oddechem a z ust wydobywało się ciche pomrukiwanie. Szatywnowe włosy lekko roztrzepane i długie rzęsy spod zamkniętych oczu. Delikatnie zaczęłam kciukiem gładzić jego policzek, tak bardzo bym chciała by znów z jego oczu połyskiwały te iskry, gdy tylko na mnie spojrzał.

Victoria POV.

-Zadowolona jesteś z siebie?- Usłyszałam nim zdążyłam otworzyć oczy, ale Alice i tak wiedziała, że nie śpię. Została tutaj jak zawsze kiedy tylko to robiłam. Tak bardzo chciałam udawać, że nadal śpię, ale rudowłosa wisiała nade mną jak kat nad grzeszną duszą.

-Alice wypierdalaj.

-Tak wiem, za każdym razem to mówisz. Radzę Ci ruszyć dupę bo dziś impreza integracyjna, przez Ciebie musiałam wyjebać ciotkę z chaty.

-Co jej powiedziałaś?- Zapytałam choć tak naprawdę gówno mnie to interesowało, bo w tym momencie chciałam tylko umrzeć.

-Powiedziałam, że mam taką jebniętą przyjaciółkę imieniem Victoria, która zamierzała się dziś naćpać i musiałam ratować jej jak zwykle dupe, żeby czasem nie wyskoczyła z okna.- Wiedziałam, że jest zła, zresztą zawsze była, ale ja nie potrafiłam przestać, to jest ze mną, to się kurwa za mną ciągnie całe życie.

-Przepraszam.- Wymamrotałam niemal pod nosem już sama nie wiedząc czy przepraszam ją czy też siebie.

-Nie mów do mnie szeptem, chce głośno usłyszeć, że żałujesz. Kurwa Victoria ogarnij się! Nie cofniesz czasu dobrze wiesz, kocham Cię wariatko moja i nie chcę więcej na to patrzeć rozumiesz? Nie chcę widzieć jak się staczasz na samo dno.

Sara POV.

- Gotowa?- Zapytała, gdy wsiadłam do samochodu Caroline zapinając pasy i zmierzyłam ją wzrokiem, wyglądała naprawdę pięknie, czarna sukienka leżała na niej idealnie, do tego wyprostowane blond włosy, makijaż ze szczególnym podkreśleniem ust na ciemną czerwień.

-Gotowa, ale Ty chyba bardziej. Wyglądasz cudownie.- Dziewczyna uśmiechnęła się wystawiając swoje białe zęby i odpaliła silnik.

-Ty też Sara. Więc ruszamy, ale najpierw wiesz co?

-Wiem, wspólna lampka wina.- Odparłam radośnie patrząc przez szybę samochodu na szary i deszczowy dzień. Czy tu kiedykolwiek świeci słońce?

-Oj mała lepiej spójrz za siebie. - Dziewczyna zaśmiała się wskazując miejsce za fotelem, odwróciłam się wyciągając z reklamówki dwie butelki białego pół słodkiego wina.

-Zwariowałaś, przecież ja się tym upije.- Pomachałam jej przed oczami jedną z butelek.

-Wiem, ja też. Imprezy czas start.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz