XXI

723 39 1
                                    

Victoria POV.

-Masz zamiar ją teraz niańczyć?- Rudowłosa przewróciła oczami upijając łyk gorącego cappuccino.

-Alice, to jest moja sprawa.-Warknęłam poprawiając się w fotelu.

-Nie do końca Twoja, doskonale pamiętasz co było dwa lata temu i to ja musiałam wygrzebywać Cię z dna.

-Niczego nie musiałaś.

-Ale chciałam. Nie mogłam patrzeć jak się staczasz i pozwolić na to byś się zaćpała na śmierć przez jakąś głupią szmatę. A teraz znów wracasz na tą samą drogę.- Dziewczyna wyraźnie była coraz bardziej zdenerwowana a do mnie mimowolnie zaczęły wracać wspomnienia, kiedy Alice znalazła mnie brudną, naćpaną i na skraju wyczerpania na jednym z dworców autobusowych.

-Tym razem nic takiego się nie wydarzy.- Wstałam z fotela i podeszłam do okna by zaczerpnąć świeżego powietrza. Ruda jednak nie zamierzała odpuścić i już po chwili znalazła się obok mnie.

-Kogo próbujesz oszukać? Widzę przecież jak na nią patrzysz.- Niestety, ale tego nie potrafiła bym ukryć. Z każdą chwilą spędzoną w towarzystwie Sary coraz mocniej mi na niej zależało.

-Victoria zastanów się czy ona jest tego warta.- Nie dodając nic więcej po tych słowach wyszła zostawiając mnie samą w biurze z natłokiem myśli.

Sara POV.

Wchodziłam właśnie do szatni by się przebrać, gdy wpadłam na Caroline, która kończyła już swoją zmianę.

-Jezu Sara! Strasznie cicho chodzisz. Jak nastawienie przed pierwszym dniem po awansie?- Zapytała przeszukując torebkę, z której po chwili wyciągnęła kluczyki do samochodu.

-Nie nazwała bym tego awansem. Zgodziłam się tylko dlatego na ten przeskok w szczeblu kariery żeby móc dołożyć się do czynszu.-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą na co dziewczyna czule pogładziła dłonią moje włosy.

-Wiesz, że nie musiałaś robić tego tak szybko. Z głodu byśmy nie umarły. Lecę bo jestem umówiona.-Puściła mi oczko i tajemniczo się uśmiechając zniknęła z mojego pola widzenia.

Weszłam do szatni i podchodząc do swojej szafki przebrałam się w białą koszulę i ołówkową spódnice, którą kupiłam będąc wczoraj na zakupach z Caroline, założyłam czarne szpilki zdając sobie sprawę z tego, że po całej zmianie moje stopy prawdopodobnie będą wymagały amputacji i przejrzałam się w lustrze. Oprócz słabo już widocznego śladu pod moim okiem zauważyłam znaczną poprawę swojego wyglądu. Blada cera nabrała kolorów a policzki wyraźnie były zarumienione, nawet uśmiech wydawał się bardziej prawdziwy. Czas spędzony z Caroline dobrze na mnie wpłynął, ale wiem doskonale, że nie mogę u niej mieszkać do końca życia, również powinnam skonfrontować się z Paulem i podjąć wspólnie decyzję dotyczącą naszego związku i planów na przyszłość.

Skierowałam się do biura Victorii mijając po drodze kilku gości hotelowych ubranych w wyszukane, drogie garnitury prawdopodobnie, spieszących się na jakieś spotkanie biznesowe i, gdy udało mi się dotrzeć na miejsce zapukałam dwa razy czekając aż pozwoli mi wejść.

-Proszę.-Usłyszałam jej głos i nacisnęłam klamkę zastając brunetkę przy swoim biurku i z wymalowanym skupieniem na twarzy wpatrującą się w ekran monitora.

-Cześć. Przyszłam tak jak się umówiłyśmy.- Dziewczyna podniosła na mnie wzrok lecz już po chwili znów zaczęła wbijać go w ekran przez co poczułam się niezręcznie.

-Za piętnaście minut Alice wraca z lunchu i ona wszysto Ci wytłumaczy a do tego czasu idź się czymś zajmij.- Jej oschły ton wprawił mnie w osłupienie. Najpierw biega za mną i chce żebym wróciła a teraz zachowuje się jak by wcale nie chciała mnie widzieć. Nie ukrywam, że poczułam ukłucie w sercu. Już miałam wyjść, ale w ostatniej chwili się zatrzymałam zwracając w jej stronę.

-Victoria o co chodzi?- Nadal na mnie nie patrząc wstała od dębowego biurka z ciemnego drewna, ruszyła do okna otwierając je na oścież i wyciągnęła z kieszeni opiętych jeansów paczkę cienkich papierosów.

-Nie rozumiem Twojego pytania.- Odparła zaciągając się głęboko i wypuszczając dym przed siebie choć pod wpływem wiatru połowa i tak wróciła do pomieszczenia w, którym się znajdujemy. Niepewnie spojrzałam na czujnik dymu przymocowany do sufitu.

-A ja nie rozumiem Twojego zachowania. Wydawało mi się, że zależy Ci na tym bym tu pracowała.- Podeszłam bliżej niej tak, że teraz doskonale poczułam zapach perfum, którymi kobieta była spryskana.

-To Tobie powinno zależeć i doceń to, że dostałaś ode mnie tą szansę a teraz wyjdź bo jestem zajęta.- Przez chwilę nie wiedziałam jak się zachować więc stałam w milczeniu nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam.

-Chcę Ci tylko przypomnieć, że wcale się o to nie prosiłam.- Odpowiedziałam zmuszając się by mój głos nie zadrżał. Victoria obróciła się w końcu w moją stronę skracając między nami dystans.

-Nie zapominaj, że jestem Twoją szefową i jak mówię, że masz wyjść to masz wyjść.- Zacisnęła szczękę jak to miała w zwyczaju i przybierając tą maskę obojętności wbiła we mnie swoje ciemne oczy.

-Jak Pani sobie życzy.- Obróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wyszłam z jej biura zaczynając żałować swojej decyzji o powrocie. Tacy ludzie jak Victoria mimo słodkich słów zawsze pozostaną w środku oschłymi, obojętnymi i chamskimi osobami, powinnam o tym pamiętać zgadzając się na tą pracę.

Chodziłam bez celu po korytarzach, gdy natknęłam się na Alice. Przywitałam się tłumacząc jej sytuację i mimo, że dziewczyna bez wahania zgodziła mi się pomóc, również zauważyłam, że mimo to trzyma jakiś dziwny dystans. O co w tym wszystkim do cholery chodzi? Zrobiłam coś nie tak?

Nie mogłam się doczekać końca tej zmiany. Alice literalnie wytłumaczyła mi na czym będzie polegać moja praca, ale nie potrafiłam się na niczym skoncentrować. Snułam się za nią jak cień i tylko potakiwałam głową, gdy pytała czy wszystko dobrze zrozumiałam. Victoria wyszła zaraz po naszej rozmowie więc nie widziałam jej już dzisiaj a, gdy tylko zegarek wybił godzinę 22:00 ruszyłam pospiesznie w kierunku szatni i nawet nie zajmując sobie głowy przebraniem skierowałam się do wyjścia, gdzie czekała już na mnie Caroline. Od razu zdała sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak widząc moją minę.

-Powinnam zapytać?

-Nie dziś.- Odpowiedziałam na co blondynka tylko przytaknęła wciskając pedał gazu.

Leżałam w łóżku kręcąc się z boku na bok, ale sen nie przychodził. Za to w mojej głowie kłębiło się milion myśli, już chciałam wstać i pójść do kuchni z zamiarem wypicia szklanki wody, gdy usłyszałam wibracje w telefonie. Ku mojemu zaskoczeniu na wyświetlaczu pojawił się numer Paula, od tygodnia przestał dzwonić, więc myślałam, że odpuścił, ale tym razem postanowiłam jednak odebrać.

-Sara?- Jego głos był słaby i zachrypnięty.

-Tak, po co dzwonisz do mnie w środku nocy?- Ścisnęłam mocniej telefon i podniosłam się do pozycji siedzącej.

-Chciałem usłyszeć tylko Twój głos. Tęsknię za Tobą.- Przymnkęłam oczy powstrzymując zbierające się w nich łzy.- Zgódź się chociaż na jedno spotkanie, o więcej nie proszę.

-Jutro po 22:00 przyjadę, będziesz miał pół godziny na rozmowę i ani minuty więcej.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz