XXVII

508 31 0
                                    

Sara POV.

Stojąc pod prysznicem skupiłam się jedynie na kroplach gorącej wody, które spływały po moim ciele. Nie chciałam wracać myślami do ostatnich zdarzeń mających miejsce w moim życiu.
Od ostatniej rozmowy z Victorią minęły dwa dni, kobieta skutecznie unikała mnie w pracy a jej telefon mimo moich prób ani razu nie odpowiedział.
Dziś podobnie jak Caroline miałam wolne, blondynka próbowała namówić mnie na wspólne wyjście do klubu, ale jedyne na co miałam ochotę to zakopać się w ciepłej pościeli z butelką wina oglądając seriale.

Po kąpieli korzystając z okazji, że dziewczyna jeszcze śpi skierowałam się do kuchni by przygotować nam śniadanie.
Ze względu na ograniczone zasoby w lodówce postawiłam na lekką owsiankę z jabłkiem i, gdy kończyłam jej przygotowanie w pomieszczeniu pojawiła się zaspana Caroline.

-Dzień dobry, co tak smacznie pachnie?- Zapytała rozsiadając się na krześle i poprawiając swoją rozczochraną czuprynę.

-Zaraz się przekonasz, musimy jechać na zakupy nim w Twojej lodówce zostanie tylko światło.

-Pojedziemy jeśli pójdziesz dziś ze mną na imprezę.- Uśmiechnęła się szeroko robiąc maślane oczka.

-Caroline serio? W takim razie obie będziemy głodować.- Postawiłam jedną z misek przed koleżanką widząc jej skrzywioną minę, ale nie zamierzałam zwracać na to uwagi i sama zabrałam się za jedzenie.

-Sara proszę, nie możesz tak zamykać się na cały świat w domu, musisz trochę się zabawić.- Już miałam jej odpowiedzieć kolejną wymówką, gdy usłyszałam rozlegający się dźwięk mojego telefonu. Pospiesznie wstałam od stołu zabierając go z kuchennego blatu i spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał numer Victorii. Od razu odebrałam.

-Tak?

-Cześć. Dzwonię żeby Ci przekazać, że dostajesz tygodniowy, płatny urlop.- Uniosłam brwi w zdziwieniu nie za bardzo rozumiejąc o czym ona mówi.

-Ale ja nie potrzebu..

-Przymusowy urlop.- Przerwała mi nim zdążyłam dokończyć. Jej ton był zimny i jak zawsze stanowczy.

-Możesz mi wyjaśnić o co chodzi?- Zapytałam, ale usłyszałam jedynie dźwięk zakończonego połączenia. Spróbowałam jeszcze dwa razy do niej zadzwonić, ale już nie odebrała.

-Coś się stało?- Caroline wyraźnie była zmartwiona. Zmierzyła mnie wzrokiem zastygając z łyżką przy ustach.

-Victoria wysłała mnie na przymusowy urlop. Nie wiem nawet dlaczego bo nie dała mi dojść do słowa.- Zaczęłam nerwowo chodzić w te i spowrotem co chwilę spoglądając na wyświetlacz.

-Spokojnie, wszystko można wyjaśnić. Może po prostu wysyła swoich pracowników co jakiś czas na urlop żeby odpoczęli, przecież pracując z nią powinno się przechodzić na wcześniejszą emeryturę za pracę w szkodliwych warunkach.- Zaśmiała się gorzko, ale, gdy dostrzegła mój karcący wzrok od razu spoważniała przewracając oczami.- Już dobrze, tylko żartowałam.- Uniosła ręce w geście obronnym.

-To nie jest odpowiednia pora na takie żarty. Zawieź mnie do niej.

Stałam przed drzwiami jej apartamentu i bezskutecznie dobijałam się do niej od dziesięciu minut. Kostki na mojej dłoni zrobiły się czerwone i obolałe od uderzania, ale nie potrafiłam przestać.

-Uspokuj się, to bez sensu, zaraz dziurę zrobisz w tych drzwiach.- Chwyciła za mój nadgarstek uniemożliwiając kolejny ruch.

-Ona na pewno jest w środku!

-Nawet jeśli to Twoje zachowanie niczego nie zmieni. Jedynie co tym zyskasz to wizytę na komisariacie bo każdy patrzy na Ciebie jak na wariatkę.- Rozejrzałam się dostrzegając kilku przechodniów, którzy podejrzliwie mi się przyglądali.
Niechętnie odsunęłam się od drzwi i skierowałam wraz z blondynką spowrotem do samochodu.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz