XXVIII

660 38 0
                                    

Sara POV.

Obudziłam się z bólem głowy i niechętnie podniosłam od razu zauważając, że Caroline śpi obok cicho chrapiąc. Oglądałyśmy filmy do późna, nawet nie pamiętałam dokładnie kiedy zasnęłam i jaką ilość wypiłam. Na szafce obok stała jeszcze butelka, w której znajdowała się resztka wina a sam widok przyprawiał mnie o mdłości. Nigdy więcej nie piję.

-Która godzina?- Blondynka przekręciła się na plecy przecierając oczy wierzchem dłoni.

-Dwunasta.

-Która!? Jezu Chryste ja za dwie godziny zaczynam pracę!- Wyskoczyła z łóżka chwytając się za skronie i krzywiąc z bólu.

-Idź się ogarnij a ja przygotuje nam coś do jedzenia i zaparze zielonej herbaty.- Dziewczyna od razu ruszyła w kierunku toalety a ja skierowałam się do kuchni czując jak podłoga osówa mi się pod stopami.

Po śniadaniu poprosiłam Caroline by po drodze podwiozła mnie raz jeszcze do Victorii co oczywiście nie obeszło się bez wygłoszenia kazania przez dziewczynę i uszczypliwych komentarzy, ale w końcu odpuściła zakańczając temat. Pogoda była typowo zimowa, duże płatki śniegu gęsto spadały z nieba pokrywając ziemię białą pierzyną. Owinęłam szyję barwnym szalem, założyłam czarne rękawiczki i kozaki wypełnione w środku ciepłym futerkiem. Ubrałam swój beżowy płaszcz i obie wyszłyśmy z mieszkania.

-Jak wrócisz jeśli jej nie będzie?- Zapytała zatrzymując się pod apartamentem Giordano.

-Wezwę taksówkę, nie martw się.- Pożegnałam dziewczynę składając krótki pocałunek na jej zaróżowionym z zimna policzku i wysiadłam z samochodu.

Zapukałam i na szczęście tym razem po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęła brunetka. Wyglądała jakby nie spała całą noc, ciemne cienie widniały pod jej oczami, włosy miała niedbale związane w koka, ubrana jedynie w czarną bokserkę i szare, dresowe spodnie.

-Co Ty tu robisz?-Wyraźnie spięła się na mój widok.

-Chyba powinnaś mi coś wyjaśnić, mogę wejść?- Zapytałam a kobieta nerwowo obróciła się za siebie jakby czegoś się obawiając.

-Właśnie wychodzę.

-Nie wyglądasz jak byś się gdzieś wybierała. -Jej szczęka zacisnęła się co jeszcze bardziej wzbudzało mój niepokój.

-Nie mam teraz czasu Sara. Wyjdź.

-Wszystko w porządku?- Głos jakiejś dziewczyny dobiegł ze środka. Przez chwile myślałam, że mam omamy słuchowe, ale wyraz twarzy Victorii wskazywał na to, że jednak się nie mylę. Czułam jak krew zaczyna gotować się w moich żyłach a serce pęka na pół.

-Kto to jest?- Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu.- Kto to do cholery jest!?

-To nie tak jak myślisz, wszystko Ci wyjaśnię.- Chwyciła mnie za ramię, które natychmiast wyrwałam z jej uścisku. Obok Victorii pojawiła się szatynka o ciemnych oczach wyraźnie zamieszana całą tą sytuacją.

-Może przedstawisz mnie swojej nowej dziewczynie? A może to tylko przygodny seks co? Może też biegałaś za nią tak samo jak za mną by tylko zaciągnąć ją do łóżka!?- Czułam, że przestaje nad sobą panować, łzy spływały po moich policzkach, ale już nawet nie zwracałam na to uwagi. Chciałam tylko się obudzić z tego chorego snu i znów żyć tak jak dawniej nie znając nawet jej imienia.

-Przestań! To nie jest moja dziewczyna!- Nie zamierzałam dłużej słuchać tych bzdur obróciłam się z zamiarem odejścia, ale drogę zastąpiła mi szatynka.

-Poczekaj, to jest tylko nieporozumienie. Nas nic naprawdę nie łączy. Pozwól jej wyjaśnić, proszę.- Wzięłam głębszy oddech by choć trochę się uspokoić i spojrzałam na Victorie, która cała zaczęła drżeć, nie wiedziałam czy z zimna czy z nerwów.

-Dobrze.- Odpowiedziałam w końcu dostrzegając, że nieznajoma przyjęła to z ulgą.

-Będe już wracać.- Powiedziała i wróciła do apartamentu by zabrać swoje rzeczy. Gdy wyszła Victoria wpuściła mnie do środka prowadząc do salonu.

-Usiadź.

-Postoję.- Odpowiedziałam szorstko czekając na wyjaśnienia.

-Dobrze. Posłuchaj, Elenę poznałam wczoraj u znajomych, odprowadziła mnie do mieszkania a, że było naprawdę późno pozwoliłam jej u siebie przenocować, nie chciałam by sama chodziła w środku nocy, nic więcej. Naprawdę.- Podeszła do mnie bliżej chwytając moje dłonie, ale szybko zabrałam je zaplatając na piersiach. Brunetka ponownie zacisnęła szczękę na ten gest, ale nic nie powiedziała.

-Co tam robiłaś?- Zapytałam zanim pomyślałam bo przecież nie powinnam jej w żaden sposób kontrolować, jest dorosła i ma prawo robić co chce, ale nie potrafiłam się powstrzymać.

-Nic.- Spojrzała mi w oczy a ja od razu dostrzegłam, że jej źrenice są wyraźnie zwężone.
Podeszłam bliżej chwytając jej twarz w dłonie.

-Brałaś coś?- Jej milczenie mówiło samo za siebie.- Odpowiedz.- Nakazałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Sama byłam zaskoczona swoją pewnością siebie, ale nie potrafiłam znieść świadomości, że ktoś, kto jest dla mnie tak ważny stacza się na dno.

-Dlaczego Cię to w ogóle interesuje?

-Bo mi na Tobie zależy.

Victoria POV.

Bo mi na Tobie zależy. Te słowa kilkukrotnie odbiły się echem w mojej głowie. Spojrzałam na Sarę, stała zapłakana opierając się o ścianę w jej błękitnych oczach widać było smutek, ale i troskę. Była taka bezbronna, delikatna. Jej długie prawie białe włosy przykleiły się do twarzy pod wpływem wilgoci.
Nie wytrzymałam. Podeszłam do niej i wpiłam się mocno w jej małe, różowe usta. W pierwszym momencie chciała mnie odepchnąć udowadniając, że nadal jest na mnie zła, ale już po chwili odwzajemniła pocałunek zarzucając swoje szczupłe ręce na mój kark. Nie przerywając podniosłam ją tak, że teraz oplatała nogami moje biodra. Ruszyłam w kierunku sofy, na którą położyłam delikatnie dziewczynę schodząc pocałunkami na jej szyję i w tym samym czasie zaczęłam pozbywać się jej zbędnych ubrań.

-Poczekaj.

-Hmm?- Westchnęłam niechętnie się od niej odrywając.

-Wiesz, że nie ominie Cię rozmowa na ten temat? I nie tylko na ten.- Spojrzała na mnie badawczo nakierowując moją twarz tak by widziała moje oczy.

-Dobrze, ale nie psuj teraz nastroju.- Uśmiechnęła się czule wplatając swoje palce w moje włosy, które uwolniła z gumki rozpuszczając je.
Nagle poczułam jak blondynka przewraca się tak, że teraz to ona była na górze.

-Skąd w Tobie taka śmiałość?- Nie odpowiadając zaczęła wyznaczać sobie niewidzialną ścieżkę pocałunkami od szyji do moich piersi. Dłonią błądziła po moich udach i szybkim ruchem pozbawiła mnie spodni wraz z bielizną. Poczułam jej szczupłe, zimne palce wewnątrz, cichy jęk wydobył się ze mnie wprost do jej ucha.

-Podoba Ci się?-Wyszeptała zaczynając delikatnie poruszać dłonią. Przeszedł mnie dreszcz a w dole brzucha poczułam fale gorąca.

-Podoba, mów tak do mnie.

-Jak?

-Mów do mnie szeptem.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz