X

624 30 0
                                    

Wchodzę do korytarza a w moje nozdrza uderza ten specyficzny zapach starych kamienic przesiąkniętych wilgocią.
Z nerwów oddycham dużo szybciej przez co czuje zawroty głowy.
Nie mam zielonego pojęcia jak zareaguje Paul, ale muszę tam wrócić, przecież nie będę spała na ulicy. Mam nadzieję.

Drżącą ręką wygrzebuje z torebki klucze do mieszkania niezdarnie wkładając je w zamek, który z niewielkim oporem ulega a drzwi się otwierają. Nim zdążyłam zrobić krok wpada na mnie Paul chwytając mnie za ramiona a za nim dostrzegam Kate.

-Boże Sara! Nic Ci nie jest?- Widzę, że mężczyzna jest spanikowany a jego podkrążone szaro-niebieskie oczy zdradzają fakt, że nie spał całą noc, odsuwa mnie od siebie mierząc wzrokiem mój stan. Tego spodziewałam się chyba najmniej.

-Jest okey..-Nie wiem jak mam się zachować, tym bardziej, że Kate wszystkiemu się przygląda. Nie chcę by wiedziała o wczorajszym incydencie.

-Gdzie byłaś? Odchodziliśmy z Paulem od zmysłów. Mówiłaś, że wracasz z nim taksówką, dlaczego kłamałaś?- Tym razem włącza się szatynka i już wiem, że zaraz zacznie prawić mi morały. Na jej twarzy również widać zmęczenie, ale i ulgę, którą poczuła na mój widok.

-Możemy porozmawiać później? Chciała bym wziąć prysznic i coś zjeść.- Próbuje ich wyminąć, ale wąski korytarz bardzo to utrudnia.

-Masz dwie godziny. Ja idę teraz do siebie bo muszę odespać tą zwariowaną noc, którą nam zafundowałaś i czekam na wyjaśnienia.- Dziewczyna założyła buty i nic więcej nie dodając wyszła z mieszkania.
Paul skierował się do kuchni i usłyszałam jak wstawia wodę na herbatę, niechętnie podążyłam za nim siadając na krześle.

-Chyba musimy porozmawiać.-Powiedziałam obserwując reakcję narzeczonego. Przez chwilę stał jeszcze oparty o blat tyłem do mnie jak by właśnie układał sobie w głowie odpowiednią formułkę z przeprosinami, którą wygłosi niczym toast na weselu.

-Będziesz tak milczał? Spójrz na mnie.- Obrócił się w moją stronę, ale skutecznie unikał mojego wzroku. Zazwyczaj spokojny, ale stanowczy Paul stoi teraz przede mną jak ofiara czekająca na wyrok kata.

-Sara..- W tym momencie woda zaczęła się gotować, wyciągnął dwa kubki wrzucając do nich torebki malinowej herbaty. Obserwowałam każdy jego ruch zastanawiając się co zaczyna się w nim zmieniać. Co sprawia, że z dnia na dzień zamiast niego widzę obcego mężczyznę.
Gdy skończył, postawił przede mną parujące naczynie siadając na przeciwko.

-Gdy wczoraj w nocy zobaczyłem jak tańczysz z tym obleśnym typem, jak dotyka Cię..-Przęłknął ślinę bo najwidoczniej te słowa sprawiały taką trudność, że zaschło mu w gardle.- Byłem wkurzony..nie, byłem wkurwiony.-Otworzyłam szerzej oczy zdziwiona tym jakiego słowa użył mimo, że nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało.

-Po pierwsze, to on namawiał mnie do tańca, poszłam tylko po to by się odczepił, wcale mi się nie podobało jego zachowanie i chciałam jak najszybciej się uwolnić.- Wzięłam łyka herbaty przeczesując dłonią potargane włosy, których nawet nie zdążyłam doprowadzić do porządku niemal wybiegając z domu Victorii.

-Po drugie nie usprawiedliwia to Twojej reakcji. Tego, że mnie uderzyłeś i zostawiłeś samą w nocy w nieznanym miejscu.- Widziałam jak wzdrygnął się na te słowa a do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy.- Czy Ty do cholery wiesz jak się czułam!?- Wstałam zasuwając krzesło z taką siłą, że odbiło się od stołu rozlewając herbatę i z hukiem upadło na podłogę.

-Wrociłem niecałą godzinę później, gdy tylko udało mi się dodzwonić do Kate i dowiedzieć się, że Cię z nią nie ma i nie tylko z nią bo pod klubem również Cię nie było mimo, że szukałem i pytałem chyba każdego!- Jego ton również się zmienił, ale nie ruszył się z miejsca kurczowo trzymając się za skronie.

-Dziekuję za troskę.Powinnam czekać aż pan i władca po mnie wróci! Kurwa przez tą godzinę mogli mnie zgwałcić i zabić, gdyby nie...- W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego co chciałam powiedzieć i natychmiast zamilkłam kierując się w stronę łazienki. Nie chcę by wiedział, sama wolała bym o tym zapomnieć.

-No proszę dokończ! Gdyby nie kto?-Ruszył za mną, ale zatrzymał się przed schodami, gdy spojrzałam w jego tęczówki, w których dostrzegłam ból zmieszany z wściekłością.

-To już nie ważne Paul. Bo wolała bym żebyś to był Ty.- Popatrzyłam na niego ostatni raz oczami pełnymi łez i wbiegłam po schodach zamykając się w łazience.

Stróżka krwi mieszała się z wodą pod moimi stopami, patrzyłam jak znika w odpływie a wraz z nią ulatuje całe moje napięcie i każda jedna emocja pozostawiając tylko spokój i ciszę.
Obiecywałam sobie za każdym razem, że to ten ostatni i nigdy więcej tego nie zrobię, ale dziś nie potrafiłam. Musiałam. To była moja tajemnica, największa słabość, która towarzyszyła mi niemal od dzieciństwa.

Wyszłam spod prysznica dokładnie owijając przedramię białym bandażem. Przebrałam się, rozczesałam włosy i skierowałam się do sypialni. Chciałam również choć na chwilę zasnąć by zregenerować organizm nim wpadnie Kate ze swoim kazaniem na, które wcale nie miałam ochoty. Zamknęłam oczy i nawet nie wiedząc kiedy odpłynęłam w niespokojny sen.

Mów do mnie szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz