6. Agreement signed

549 39 9
                                    

Patrzyłam na mężczyznę pustym wzrokiem, pozbawionym jakichkolwiek emocji. Podszedł bliżej mnie, próbując dać mi bukiet białych róż. Cofnęłam się jeszcze bardziej.

-Daj je byłej żonie - odparłam cicho.

-Co mówiłaś, kochanie? - spytał, a ja miałam ochotę spoliczkować go, tak samo jak dzisiaj rano blond dupka.

-Dowiedziałam się, że masz trójkę dzieci, byłą żonę. - Brunet popatrzył na mnie i przełknął głośno ślinę. Bał się.

-Bałem się, że jak powiem Ci od razu to nie będziesz chciała ze mną być - odpowiedział szybko.

-Jak ty sobie to wyobrażałeś? Że będziesz mieć czwarte dziecko z jeszcze inną kobietą? - zaczęłam pytać.

-Kochanie, daj nam szansę. Kocham cię. Najbardziej. Po prostu źle zaczęliśmy - tłumaczył się.

Nie odpowiedziałam nic. Po prostu poszłam na górę, do swojego starego pokoju i zamknęłam się w nim na klucz. Położyłam się na łóżku i zmusiłam się do jak najszybszego zaśnięcia.

Parę godzin później obudziłam się z jeszcze gorszym samopoczuciem. Było mi słabo. Głowa bolała mnie jakbym miała kaca po długim piciu, a mój brzuch zaciskał się w nieprzyjemny supeł. Zmusiłam się do wstania i pójścia do łazienki w celu ogarnięcia się.

Po cichu przeszłam z mojego starego pokoju do drugiego pomieszczenia, które było na szczęście blisko. Spojrzałam na swoje lustrzane odbicie. Coś było nie tak. Byłam blada i to nie była wina lekkiego makijażu, który przez sen i tak pewnie w połowie się starł. Otworzyłam szufladę, szukając w niej leków przeciwbólowych. Przypadkiem natknęłam się na opakowanie z testem ciążowym.

Postanowiłam wykonać go. Może to by wyjaśniło moje wyjątkowo złe samopoczucie. Miałam jednak nadzieję, że to tylko jakieś zatrucie. Ciąża przy obecnych problemach nie była mi potrzebna. Wykonałam każdy podpunkt z instrukcji i odłożyłam prostokątny przedmiot na umywalkę.

Przesiedziałam następne dwadzieścia minut na białych kafelkach, czekając na wynik. Bałam się zobaczyć, ale widziałam, że muszę to zrobić. Ściągnęłam ręką na oślep test i wbiłam wzrok w białe pole na przedmiocie. Jedna różowa kreseczka i druga, która była mniej widoczna, ale była tam.

Moje życie znowu posypało się; kolejny mężczyzna, który obiecywał wiele, a i tak mnie zdradził, planowana, ale już niechciana ciąża. Natrętny, niestabilny psychicznie były narzeczony.

Pierwsze co przyszło do mojej głowy po zobaczeniu wyniku to myśl o aborcji i nie mówienie nikomu o dziecku. Chciałam załatwić to sama. Nikt nie zauważyłby nawet.

Schowałam różowy przedmiot do miseczki stanika i wyszłam z łazienki. Udawałam jakby nic się nie stało i zeszłam na dół.

Białe kwiaty stały w wazonie, na stole w kuchni. Luka siedział i rozmawiał z moją mamą. Zmierzyłam ich oboje obojętnym wzrokiem. Wyjęłam bukiet z przezroczystego naczynia i wyrzuciłam do kosza na śmieci. Zdjęłam pierścionek zaręczynowy z palca i schowałam do kieszeni.

Przeszłam obok byłego narzeczonego numer dwa i kobiety bez słowa wyjaśnienia. Zabrałam torebkę z przedpokoju i wszystkie swoje podręczne rzeczy. Rzuciłam tylko głośne narazie i wyszłam, trzaskając mocno drzwiami.

Mój telefon cały czas dzwonił. Co sekundę pojawiały się inne numery na wyświetlaczu. Wyciszyłam dzwonek i schowałam irytujące urządzenie w głąb skórzanej, czarnej torby.

Nie miałam pomysłu, co zrobić, gdzie wrócić.

Chociaż w mojej głowie pozostawała jedna, maleńka, głupia myśl, która może mogłaby mnie uratować na jakiś okres czasu.

Wzięłam pierwszą, lepszą taksówkę i podałam kierowcy adres, pod który miał pojechać. Przez całą drogę myślałam czy aby napewno to był dobry pomysł, ale postanowiłam zaryzykować. Gorzej być nie mogło. Chyba, że się myliłam.

Przez jakąś minute waliłam do drzwi, do póki przemiły dupek nie otworzył mi. Weszłam szybko do środka, kierując się do gabinetu jego ojca.

-Co ty robisz? - spytał, idąc szybkim tempem za mną.

-Zmieniłam zdanie, co do propozycji twojego taty - odparłam.

-Czyli jednak nie jesteś aż tak głupia - wyrzucił, opierając się o ścianę obok pokoju, w którym pracował starszy Agreste.

-Potrzebuję pieniędzy po prostu - odpowiedziałam krótko i zapukałam.

Usłyszałam głośne proszę i pchnęłam do przodu dębowe drzwi. Stanęłam przy wejściu i popatrzyłam na mężczyznę, który podpisywał jakieś papiery. Przywitałam się z nim kulturalnie, a on odpowiedział mi, unosząc wzrok na mnie.

-Coś się stało? - zapytał, wracając do wcześniejszego zajęcia.

-Chcę podpisać umowę. Wezmę z Pana synem ślub - wypowiedziałam wprost, siadając przed przyszłym teściem.

-Wybornie - klasnął dłońmi i zaczął szukać czegoś w szufladzie. -Czyli dwieście pięćdziesiąt tysięcy teraz i druga połowa po ślubie.

Miałam nadzieję, że ta kwota zrekompensuje moje nerwy i psychikę, które zostaną zszargane z dniem dzisiejszym, kiedy młodszy Agreste dowie się, że będzie musiał wziąć ze mną ślub. Znowu.

-W razie jakiś pytań, dzwoń lub przyjdź - odparł zadowolony, podsuwając mi pod nos umowę. - Podpisz tylko tu i tu. - Wskazał palcem na dwie puste luki, gdzie trzeba było wpisać swoje imię i nazwisko.

Machnęłam podpis bez przeczytania całości, tylko przeleciałam wzrokiem pierwszą stronę. Zadowolona z obrotu spraw oddałam mężczyźnie papiery, pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia.

Blondyn dalej stał przy pokoju i zmierzył mnie wzrokiem, jakby wszystko słyszał. I zapewne też tak było.

-Musisz jechać ze mną do sklepu, jako mój przyszły mąż - wypaliłam, klepiąc go w ramię i odchodząc.

-Jaki mąż? O co chodzi? O czym ty mówisz? - zaczął pytać zdezorganizowany po mojej wypowiedzi.

-Bierzemy ślub. Podpisałam umowę - odkrzyknęłam.

Ponownie nie usłyszałam żadnej odpowiedzi z tego dupka strony. I w zasadzie nie potrzebowałam znać jego zdania na ten temat.

Sądziłam, że pieniądze dużo załatwią, a krótko po śmierci ojca mężczyzny będę mogła wziąć rozwód. I taki był mój plan na teraz.
__________________
Gwiazdka? Komentarz? Obserwacja?

Tik tok: bad_angel_123
Twitter: bad_angel_123

Narzeczeństwo z przymusu |Our destiny |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz