8. Last amendments before wedding

534 31 0
                                    

Tydzień zleciał zdecydowanie zbyt szybko. Nie nadążałam za rzeczami, które się działy przez ostatnie siedem dni; planowanie zaręczyn, ślubu, przygotowanie się do bycia żoną swojego byłego, uczenie się określonego zachowania w miejscach publicznych, w których byłam z nim.  A między czasie musiałam poszukać pilnie lekarza, który pomoże mi z usunięciem ciąży, tak aby nikt nie wiedział.

Zaczęcie nowego życia, z kimś "nowym" przytłaczała mnie. Nie lubiłam dużych zmian. Zawsze chciałam stabilizacji we wszystkich kwestiach. To wszystko mnie przerażało. Wiedziałam, że człowiek, z którym będę brała ślub nie zapewni mi stałego życia, stałych uczuć względem mnie, tylko ten związek będzie prawdziwym roller-coasterem, jakiego jeszcze nie zdołałam przeżyć.

Ze względu, że cała ceremonia była organizowana przez rodziców przyszłego Pana Mlodego i również opłacona przez nich nie miałam dużo do mówienia w kwestii wyboru na przykład koloru kwiatów. Wszystkim zajmowali się najlepsi we Francji profesjonaliści od takich uroczystości. Mogłam jedynie potwierdzać lub zaprzeczać czy pododoba mi się, czy nie.

Mój przyszły teść wraz z żoną obserwowali jak pracownice ściągały ze mnie miarę, aby w razie konieczności zdążyć zmniejszyć lub poszerzyć sukienkę, którą miałam zaprojektowaną na ślub. Stałam nieruchomo na podeście od godziny i chciałam już stąd zejść, bo przestałam czuć własne nogi, ale kiedy usłyszałam, że dziewczyny zmierzyły dopiero talię i spisały, wzięłam głębszy wdech i udawałam, że wcale zaraz mnie nic nie trafi, co zaczyna się na K i kończy na A.

-Kiedy... - zaczęłam, ale któraś z dziewczyn prawie odcięła mi dostęp do tlenu poprzez zawiązanie gorsetu ciaśniej. -O mój Boże... Możemy skończyć na dziś?

-W zasadzie tak - odparł mężczyzna, mierząc moją sylwetkę. -Wygląda na trochę zbyt luźną w talii. Trzeba to poprawić - skomentował to pod kątem pracownic.

-Kochanie, spokojnie - uspokajała go żona, kładąc dłoń na jego ramieniu i ciepło się uśmiechając.

-Chcę, żeby ten ślub był idealny I dopięty na ostatni guzik - skwitował przyjaźniejszym tonem.

Odetchnęłam głęboko, gdy gorset znacznie się poluźnił. Zeszłam z podwyższenia i trzymając sukienkę, aby się nie wybrudziła przeszłam do przymierzalni, która znajdowała się za mną. Zdjęłam ostrożnie suknię, odwiedzając ją na wieszak i założyłam swoje ciuchy.

Pół godziny później wyszliśmy z prywatnej pracowni, znajdującej się w najwyższym budynku, który liczył jakieś czterdzieści pięter, w środku Paryża.

Atmosfera w czarnym mercedesie, którym jechaliśmy nie była gęsta, ale też nie była szczególnie komfortowa dla mnie. Cały czas przetaczał się temat ślubu, życia po zawarciu małżeństwa i ewentualnych wspólnych dzieci.

-Chcielibyśmy, żeby ślub odbył się jak najszybciej. Oczywiście możesz zaprosić swoich gości - powiedział.

-Ale bez intercyzy - dodała szybko blondynka. -To byłoby bez sensu.

Przytaknęłam lekkim kiwnięciem głowy i pozostałam w ciszy. Wsłuchiwałam się jedynie w wymianę zdań między kobietą, a jej mężem.

Dwie rzeczy obecnie krążyły mi po głowie, niedając spokoju; temat "dwuletniej abstynencji od alkoholu" mojego przyszłego męża oraz traumatyczna historia jednej z moich młodszych pacjentek. Chciałam im obojgu pomóc, ale nie mogłam ich zmuszać do przyjęcia wsparcia przy problemach.
                               ***
Stukałam nerwowo paznokciami o dębowy blat. Przeczytałam chyba każdy możliwy artykuł dotyczący uzależnienia od spożywania alkoholu. Znalazłam nawet anonimowe grupy wsparcia, ale one by nie przeszły, bo młodszy Agreste ze względu na swoje  nazwisko był rozpoznawalny i każdy by go poznał z wyglądu.

-Kurwa - przeklęłam cicho pod nosem.

Nienawidziłam tego dupka z całego serca, ale mimo wszystko czułam, że jeśli ja nic z tym nie zrobię, to nikt inny tego nie zrobi, a on nie będzie chciał nic z tym robić. Tylko dlatego chciałam to zrobić. Z żadnego innego powodu.

Jeśli miałam z nim być to nie mógł być alkoholikiem. Nie wytrzymywałam z nim normalnie, a co dopiero gdyby był codziennie pod wpływem alkoholu lub co któryś dzień.

Dźwięk pukania do drzwi dotarł szybko do moich uszu, wytrącając mnie z myśli. Zamknęłam laptopa i odwróciłam się w stronę wejścia; blondyn wszedł do pokoju, trzaskając głośno. Znowu był ubrany jak na jakąś ważną okazję lub jakby był szefem największej mafii. Opcja numer dwa była tak samo prawdopodobna jak numer jeden.

-Nie odzywaj się do mnie - powiedziałam, nie patrząc nawet na niego.

-Też się nie cieszę z obiegu spraw. Wolałbym mieć za żonę jakąś super zajebistą modelkę, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma - zażartował złośliwie.

-Mam do załatwienia sprawy w Toulousie. Związane z pracą. Jadę za dwie godziny - odparłam, wstając od biurka.

-Nie pojedziesz - stwierdził sucho bez wykazania jakichkolwiek emocji.

-Od tego wyjazdu zależy czyjeś życie - zarzuciłam, podchodząc do niego.

-Skup się na swoim życiu. I moim - odpowiedział i odwrócił się w stronę wyjścia.

-To, że ty jesteś egoistą i skupiasz się tylko wokół swojej dupy i nie chcesz nikomu pomagać nie znaczy, że ja jestem taka sama. Lub będę taka po przejęciu twojego jebanego nazwiska. - Złapałam go za ramię tak, aby się zatrzymał. Wymierzyłam mu mocne uderzenie w policzek.

-A nie wiesz jak działa powiedzenie; z kim się zadajesz takim się stajesz? Jeszcze wspomnisz moje słowa - zacytował głupio.

-A wiesz, że nie zamierzam być uległa wobec ciebie? To nie Arabia Saudyjska, że po ślubie będę zależna tylko od ciebie i nie będę mieć nic do gadania - rzuciłam, wychodząc z pomieszczenia.

-Zobaczymy po ślubie. Nie wywiążesz się z umowy tak łatwo - prychnął.

Mógł mnie zastraszać, ale to ja miałam idealny powód do rozwodu, który sam mi podał na ręku. Na trzeźwo udawał mądrego i rozsądnego, a kiedy wypił był głupim chłopcem, który za zobaczenie kawałka dupy powiedziałby i zrobił wszystko.

Dlatego też postanowiłam nie pić przy nim, żeby nie rzucać głupotami lub czymś, co mógłby potem wykorzystać przeciwko mnie. To ja będę mieć kontrolę nad nim, będę mieć najgorsze brudy na niego, które sam mi powie, gdy będzie pijany i wypali to przypadkiem.

Skoro on nie będzie grał fair, to ja też nie zamierzałam. To małżeństwo będzie wojną między dwojgiem, nienawidzących się ludzi. Jeszcze nie byłam pewna o co konkretnie, ale wiedziałam, że chcę to wygrać.
                     ________________
Koło wieczora prolog do nowej książki. Mam nadzieję, że dobrze się przyjmie tutaj, bo jest dla mnie bardzo ważna i porusza ważne kwestie

Gwiazdka? Komentarz? Obserwacja?

Tik tok - bad_angel_123
Twitter - bad_angel_123

Narzeczeństwo z przymusu |Our destiny |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz