Część 4

356 13 1
                                    

Dalej siedzieliśmy w konferencyjnej. Postanowiliśmy się najpierw zapoznać a pirat sobie poszedł. Tak poznałam oficjalnie Pepper, Tonego, Steva, Clinta, Natashę, Wandę, Pietra, Sama, Thora, Bruca i Bucka. Trochę ich tam było a to podobno i tak nie wszyscy, ale inni przychodzą tylko w nagłych przypadkach. 

-Więc Y/N, jak masz na nazwisko?-zaczęła Pepper.

-Przejęłam nazwisko po mamie bo to po ojcu jest zbyt krzykliwe.-odpowiedziałam.-To Allen.

-A po ojcu?-zaciekawił się Steve.

-Stark.-rzuciłam i wszyscy spojrzeli na Tonego którego zatkało.

-Jak nazywa się twoja mama?-zaczęła dopytywać Pepper.

-Nazywała się Y/M/N Allen. Czas przeszły bo nie żyje, HYDRA ją zabiła i mnie zabrała.-odpowiedziałam.

-Masz 17lat?-zapytał nagle Tony ale cichym głosem jakby coś dalej liczył.

-Tak.

Tony spojrzał na Pepper i znów na mnie jakby zobaczył ducha. Nikt z Avengers nie wiedział o co chodzi.

-Tony co się dzieje?-zapytała Wanda.

-To nie jest możliwe...-głośno myślał Stark.-Powiedziała że straciła dziecko. Jak to możliwe?!

-Może wcale go nie straciła tylko cię okłamała. Wiesz twoja reputacja nie była dobra w tym czas, prawda?-przerwałam jego głośne myślenie.

-Tony ona może mieć rację, nigdy nie widziałeś co naprawdę się stało.-próbowała uspokoić Pepper.

-Czy ktoś może nas wtajemniczyć?-zapytał Sam.

-Y/N może być córką Tonego...-wyjawiła Pepper.

-Nie wiemy tego!-podniósł się Tony.

-To zróbmy testy DNA.-proponuje i wstaje co powoduje że wszyscy na mnie patrzą.-No co? Chyba wszyscy chcemy wiedzieć?

Tak wszyscy udaliśmy się do laboratorium by przekonać się czy wielki playboy Stark ma córkę o której nie wiedział. Bruce pobrał od nas próbki i umieścił w maszynie. Nikt nie chciał się odzywać do momentu poznania wyników więc panowała grobowa cisza. Gdy komputer powiadomił że skończył wszyscy milczeli.

-J.A.R.V.I.S. podaj wyniki.-powiedział Stark i brzmiał na zestresowanego.

-Oczywiście Sir. Wynik potwierdza słowa Panienki Allen, jest Pan jej ojcem.

-Stark ma córkę...powiedzieli Avengersi jakby sami nie mogli w to uwierzyć.

-Dlaczego dowiaduję się to tym dopiero teraz?!-wkurzył się Stark i zrzucił jakiś papiery z biurka.

-Widocznie mama nie chciała żebyś wiedział...-powiedziałam cicho.

-Możecie nas zostawić samych? Ty zostań Pepper.-powiedział Tony już spokojniejszy.

Wszyscy wyszli wiedząc że to duża wiadomość dla Tonego. Ostatni wyszedł Peter i posłał mi uśmiech aby mnie trochę uspokoić.

-Kto cię wychował?-zapytał Tony.

-Do jedenastego roku życia robiła to mama, potem przez jakieś cztery lata HYDRA a od tamtego czasu jestem tylko ja.-odpowiedział zgodnie z prawdą.

-Byłaś w HYDRZE?-zapytał zaniepokojony.

-Tak. Robili na mnie eksperymenty i miałam być żołnierzem, dlatego mam moce.-zaczęłam wyjaśniać.-Potem jednak dostrzegli we mnie coś więcej, mój geniusz i przenieśli mnie do działu technicznego. To tam zaczęłam hakować i byłam najlepsza.

-To nie mogło być przypadkowe. Ich rekruci nigdy nie są przypadkowi.-zauważyła Pepper.

-To może mieć coś wspólnego z tym jak mając dziesięć lat zbudowałam reaktor łukowy z części od mikrofali.-odparłam.

Tony był wyraźnie pod wrażeniem moich słów.

-Zostań z nam.-powiedział Stark.-Skoro jesteś moim dzieckiem a teraz staram się być odpowiedzialny chce być ojcem którego nie miałaś.

-Żartujesz prawda?-pytam nie wierząc w jego słowa.-Myślisz że skoro jesteś moim ojcem to od tak będziemy udawać szczęśliwą rodzinkę?! Ty się w ogóle słyszysz?!-moje oczy znów zaczęły się świecić.

-Y/N...Oczywiście że nie. Spokojnie nie to miałem na myśli. Zrobimy to powoli i na twoich warunkach ale chciałbym żebyś tu zamieszkała, chce wiedzieć że jesteś bezpieczna.-powiedział Tony spokojnie a moje oczy wróciły do normy.

-Przygotował nawet pokój dla ciebie.-wtrąciła Pepper.

-Co?-to wyznanie mnie zdezorientowało.

-Mam przygotowany pokój dla Petera i pokój dla ciebie. Chciałem cię tu zanim dowiedziałem się że jesteś moją córką.-wyjaśnił Tony.

-W sumie to i tak obiecałam pewnej Rosjance że zostanę więc...co mi szkodzi spróbować.-powiedziała lekko niepewnie.

-Nie flirtuj z Natashą.-powiedział poważnie Tony.

-Dlaczego? Jest zajęta?-pytam ciekawa.

-Nie ale...

-Więc mam wolną drogę.-przerywam mu z uśmiechem.

-Tylko uważaj na siebie.-poprosił Tony.

-Niech lepiej to ona uważa.-zaśmiałam się do niego.

Dołączyliśmy do wszystkich w części wypoczynkowej. Usiadłam obok Natashy, oczywiście były inne wolne miejsca ale po co skoro mogłam usiąść obok niej. Spojrzała na mnie a ja mrugnęłam do niej.

-Więc oboje zostajecie?-zapytał Sam.

-Na to wygląda.-powiedział wesoło Peter.

-W takim razie dziś wieczorem impreza by powitać młodych w drużynie. Obecność obowiązkowa!-podkreślił Tony na koniec.

Spojrzeliśmy na siebie z Peterem lekko zakłopotani. Nie mieliśmy tu żadnych ubrań. Ja mam na sobie szare dresy, białe force low i białą bluzę z kapturem. Peter był ubrany w jeansy, trampki, koszulę w kratkę i miał na tym granatową rozsuwaną bluzę. Wanda jakby to zauważyła.

-Tony?-zawołała go wiedźma.

Odwrócił się do niej aby mówiła.

-Oni nie mają tu rzeczy...-powiedziała mu.

-Faktycznie...W takim razie ty i Romanoff zabierzecie Y/N na zakupy a ja młodego i problem rozwiązany.-powiedział i wyjął jedną ze swoich kart i podał Wandzie.

-Nie ma sposobu by ominęły mnie zakupy?-zapytam.

-Nie.-odpowiedziała natychmiast Natasha i położyła rękę na moim udzie tuż nad kolanem.

Westchnęłam wiedząc jak bardzo zakupy mnie męczą. Dlatego zawsze robiłam je przez internet. Tak jest łatwiej, bez wychodzenia, bez użerania się z ludźmi. Niestety jak widać Natasha postanowiła. Wanda też była widocznie podekscytowana wizją zakupów. Pocieszała mnie jedynie wizja spędzenia czasu z Nat. Nie ukrywam że od razu wpadła mi w oko i ona chyba o tym wie. Nie przejmuję się tym bardzo, może to ułatwić sprawę lub powiedziałaby mi że nie mam szans, ale ona też ze mną flirtuje.

Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz