Część 15

272 16 3
                                    

Śmiało mogę powiedzieć że uwielbiam niedziele. Żadnych obowiązków bo wszystko zrobione, oraz brak jakichkolwiek zaplanowanych zajęć typu trening. Najlepsze co może być...jednak życie znów kopie mnie w dupę...

Nie było mnie jakieś pół godziny. Natasha bardzo chciała zjeść lody skoro zmuszam ją do oglądania Grey's Anatomy. Gdy tylko przekraczam próg wierzy słyszę.

-Panienko Stark jesteś pilnie proszona do sali konferencyjnej.

To nie może być nic dobrego...

-Dziękuję J.A.R.V.I.S.-mówię i kieruję się do kuchni by schować lody ponieważ nie wiem ile to potrwa.

Już na samą myśl o tym spotkaniu rozbolała mnie głowa. Decyduje się wziąć proszka przeciwbólowego i szklankę wody. Przecież będę mieć czas żeby go połknąć na miejscu. Wchodzę do konferencyjnej i widzę Tonego, Pepper, Steva, Sama, Clinta, Wandę, Pietro, Petera i May? Co ona tu robi? Siadam i chce połknąć proszka ale moc Wandy mnie zatrzymuje. 

-Co do cholery?!-mówię wyraźnie zirytowana.

-Nie będziesz brać żadnych tabletek.-mówi poważnie Steve.

-Boli mnie głowa! Co was nagle ugryzło?!-jestem tak zdezorientowana ich zachowaniem.

-Y/N jeżeli potrzebujesz pomocy to zapłacę za odwyk. Ale musisz chcieć wyzdrowieć.-powiedział Tony 

-Chwila co?! Jaki odwyk?! Czy wy...-zalewa mnie teraz fala złości.-Jak śmiecie nazywać mnie ćpunem?! Na jakiej podstawie?!-wstałam ze swojego miejsca i dosłownie się na nich drę, wiem że mam teraz prawdopodobnie pomarańczowe oczy bo May ma zdziwioną minę.

Tony również wstał i postawił na stole opakowanie leków. Moich leków, przepisanych przez Linde moją terapeutkę.

-Skąd to masz?-pytam przez zęby.

-Chowałam ci pranie i wypadło.-powiedziała Pepper.

Chciałam po nie sięgnąć ale Steve mnie uprzedził i zmiażdżył całość. Czuję kolejną falę złości i tym razem moja skóra się rozgrzewa. Widzę w odbiciu że płomień pokrył moje ciało. May ewidentnie nie wiedziała co się dzieje i była zszokowana. 

-Peter zabierz May i wyjdź.-mówię mając zaciśniętą szczękę a on robi co mówię, czekam chwilę żeby nic nie słyszeli.-WY JEABNI KRETYNI!-drę się na nich a ogień dosłownie ze mnie bucha gdy krzyczę.

-Język!-upomina Steve.

-ZAMKNIJ MORDE STERYDZIAŻU!-patrzę na niego a on natychmiast milknie.-Zdajecie sobie sprawę co to były za tabletki?-pytam i trochę się uspokajam.-Nazywacie mnie ćpunem. Chcecie wysłać na odwyk nie wiedząc co było w środku?

Nikt się nie odzywa. Wyjmuj telefon i wybieram numer przełączając na głośnik. Po dwóch sygnałach mój tajemniczy rozmówca odbiera.

-Hej Linda.-mówię już spokojnym tonem.

-Hej młoda, co tam?-pyta spokojnie Linda.

-Słuchaj właśnie jestem na małym spotkaniu z Tonym, Pepper, Stevem, Samem, Clintem, Wandą i Pieterm bo uważają mnie za ćpuna.-mówię jej patrząc na nich z pogardą.-No i Steve pozbył się moich leków.

Gdy słowo leki padło z moich ust miny opadłych wszystkim w pokoju.

-Zaraz wypiszę ci receptę. Dobrze wiesz że są ci potrzebne, nie przepisałam ich od tak.-mówi Linda.-A Steve to niech nie będzie hipokrytą, dał się napromieniować i wstrzyknąć sobie jakieś chemikalia.

-Prawda?-mówię sarkastycznie.-Będę u ciebie za jakieś 30min po receptę.

-Pamiętaj że jutro dziękczynienie Y/N-przypomina mi Linda.

Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz