Po szkole nie mam zbyt czas dla siebie ponieważ Wanda woła na obiad. Powinnam wrócić wcześniej ale próbowałam coś jeszcze zaplanować. Stwierdziłam że skoro kawałek za miastem jest mała pizzeria z dobrymi opiniami, niedaleko jest sklep w którym można kupić sluchie i blisko jest też park, to całkiem jak znak że to jednak dobry pomysł.
Siadam przy stole obok Tonego i Pietra. Jemy w miłej i komfortowej ciszy.
-Macie jakieś plany na wieczór?-pyta nagle Tony.
-Wychodzę wieczorem.-mówię nie przestając jeść.
-Gdzie?-pyta Pepper.
-Nie mogę powiedzieć bo Nat tu jest...-rzucam niewiele myśląc.
Podnoszę wzrok i widzę jak wszyscy na mnie patrzą. Wanda ma wielki uśmiech na ustach a Nat lekki rumieniec na policzkach.
-Wychodzisz z Natashą?-pyta Steve z niedowierzaniem.
-Tak.-mówię poważnie.-Zabieram ją na randewu. Zasługuje na specjalny wieczór i mam nadzieję że ten taki będzie. Potrzebuje też samochód Tony...
-Masz prawko?-pyta Stark.
-Tak...ale jestem nie letnia i muszę mieć ze sobą dorosłego.-przyznaję, Nat jest dorosła więc mogę kierować gdy jest w aucie.
-Dobra, potem dam ci wybrać auto.-mówi Tony.
-Dzięki!-mówię z szerokim uśmiechem.
Widzę zmartwiony wzrok Pepper ale nic nie mówi. Po obiedzie idziemy z Tonym do garażu. Ma wiele aut.
-Który lubi Nat?-pytam, to wcale nie tak że nie mogę się zdecydować.
-Chevrolet Corvette Stingray 2014, ostatnio nim jeździła często. Szczerze mnie zdziwiła zawsze brała Audi ale nie będę się kłócił.-powiedział Tony wskazując samochód.
-W takim razie chcę ten.-mówię całkowicie poważnie, skoro Nat go lubi to ułatwia mi całkowicie wybór.
Tony rzuca w moim kierunku kluczyki które łapię z łatwością w jedną rękę.
-Tylko nie zarysuj.-mówi do mnie.
-Bez obietnic.-śmieję się do niego i uciekam zanim zmieni zdanie.
-Y/N!-krzycy za mną ale ja po prostu uciekam dalej.
Biegnę do siebie bo mam coraz mniej czasu. Wpadam na kogoś i oczywiście to Nat.
-Wybacz...-mówię natychmiast i ciężko oddycham przez mój bieg.
-Spoko...-mówi i patrzy na mnie.-Więc szukałam cię...chciałam zapytać jak mam się ubrać.
-Wygodnie, ciepło i swobodnie.-mówię gdy mam zdolność do mówienie bo oddycham normalnie.-Ty i tak zawsze wyglądasz olśniewająco.-mrugam do niej i mijam ją by iść do siebie.
Przebieram się i wiem że muszę jeszcze wyjść po kwiaty dla niej. Lub może coś innego? Gubię się we własnych myślach. Robię mały reaserch i decyduję się na kupienie jednej czerwonej róży. Znów wybiegam z pokoju i mijam Pietra.
-Ej bieganie to moja działka!-śmieje się gdy go mijam.
-Nie dziś Sonik!-okrzykuje i śmieje się do niego.-Musze być gotowa na wieczór.
-W takim razie...Biegnij! Y/N! Biegnij!-krzyczy za mną Pietro i jakby ktoś dodał mi sił biegnę szybciej.
Wybiegam z wierzy i wbiegam do najbliższej kwiaciarni. Kupuję czerwoną róże i Pani wiąże na niej małą wstążkę przez co wygląda uroczo. Decyduję się kupić do tego Raffaello, przecież wyraża więcej niż tysiąc słów...
Wracam do wierzy już spokojnym krokiem by nic nie uległo zniszczeniu. Po samym wejściu dociera do mnie że Nat nie może mnie teraz zobaczyć.
-J.A.R.V.I.S. gdzie jest teraz Natasha?-pytam.
-Obecnie na sali treningowej, mam powiadomić że jej szukasz?-pyta sztuczna inteligencja.
-NIE! Po prostu nie może mnie teraz zobaczyć. To wszystko, dziękuję.-mówię mu.
Idę do siebie i zostawiam kwiat oraz słodkości na biurku. Ktoś puka do moich drzwi i lekko panikuję.
-Kto tam?-pytam nie wiedząc co zrobić.
-Wanda.-odpowiada głos za drzwiami.
Oddycham z ulgą i wpuszczam ją do środka.
-Co tam Wands?-pytam spokojnie.
-Gdzie ją zabierasz?-pyta z wielkim uśmiecham na twarzy i siada na moim łóżku.
-Do małej pizzeri za miastem, potem na slushie i nocny spacer po parku.-mówię nieśmiało.-Mam tez dla niej różę i coś słodkiego.
-Awww tak się cieszę!-tryska Wanda.
-Dzięki.-mówię lekko nerwowo.-Bardzo się stresuję, co jeśli jej się nie spodoba? Mam nawet tą Corvette od ta-Tonego.-poprawiam się szybko, nie wiem czemu tak łatwo mnie do siebie przekonuje ale to nie czas na branie i akceptowanie go jako ojca.
-Masz samochód który lubi, będziesz tam ty i będziecie poza miastem.-podlicza Wanda.-Nie widzę czemu ma się nie udać.
-Dzięki Wands...strasznie się stresuję, nigdy nie stresowały mnie randki.-mówię.
-Wiedzę kochana.-zaśmiała się Wanda.-Uspokój się i skup na niej a wszystko będzie dobrze. Poza tym pamiętaj że jutro mamy pierwszą lekcję gotowania.-przypomina mi.
-Faktycznie! Dzięki że mówisz, o której?-pytam Wandy.
-Koło południa. Nie stresuj się!-przypomina mi.
Wanda wychodzi a ja przebieram się w czarny jeansy i koszulę w kratę. Biorę na wszelki wypadek kurtkę bo może być zimno. Przeglądam media społecznościowe aby stracić czas, mam go sporo...
CZYTASZ
Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)
FanfictionGenialna nastolatka która uciekła z HYDRY i próbuje żyć normalnie...Jak wyjdzie jej dopasowanie się do świata i zmian które mają nadejść?