Część 19

186 10 1
                                    

POV Y/N

Razem z Nat przygotowałyśmy się na powrót do wierzy. Bagaże zostały spakowane przez Nat a ja zajęłam się opróżnianiem kuchni oraz wyłączaniem wody i takich innych rzeczy. 

Zeszło nam się do południa. Za pomysłem Nat zjadłyśmy coś na szybko i ruszyłyśmy w drogę. Miałyśmy sporo drogi więc powrót był planowany na wieczór. Podczas jazdy śpiewałyśmy, śmiałyśmy się i ogólnie podróż minęła dobrze. Zjadłyśmy późny obiad w jakimś fast foodzie by spokojnie się rozpakować i iść spać po dotarciu do wierzy. Przynajmniej w zamyśle.

Gdy dotarłyśmy do wierzy była pora kolacji. Obie byłyśmy pewne że wszyscy jedzą razem posiłek. Wzięłam nasze torby z ubraniami na jedno ramię i drugą w rękę, Nat wzięła siatkę z jedzeniem i obie weszłyśmy do windy trzymając się na ręce. Niestety musiałyśmy przejść obok jedzącego zespołu. Nie mogłyśmy przejść nie zauważone jakby to przecież było...

-Wróciłyście...-powiedział z niedowierzaniem Steve.

Wszyscy zauważyli naszą obecność. Staliśmy ja i Nat na przeciw siedzących przy stole Tonego, Pepper, Wandy, Pietra, Steva i Clinta. Od razu dostrzegłam brak Petera co lekko mnie zdziwiło.

-Gdzie Peter?-pytam zupełnie neutralnie.

-Nie chciała tu być bez ciebie.-powiedział Tony.

Kiwnęłam głową że go słyszałam i już miałyśmy z Nat odejść...

-Może jesteście głodne.-zapytała nagle Wanda jakby z nadzieją i nutą poczucia winy.

-Dzięki, już jadłyśmy.-powiedziała równie neutralnie Nat.

Tak poszłyśmy w stronę pokoi. Najpierw każda do swojego zostawić rzeczy. Umowa między nami była taka że która skończy pierwsza idzie do pokoju drugiej i tam śpią. Nat skończyła pierwsza, weszła jak do siebie co mnie nie zaskoczyło po tym jak mieszkałyśmy razem a ona dosłownie wchodziła mi do łazienki niezależnie od tego co robiłam. Na początku to było dziwne ale później słowo prywatność przestało u nas funkcjonować co było całkiem spoko jak mam być szczera. Ale wracając...

Z Nat szybko skończyłyśmy w łóżku, przytulając się. Jutro muszę wrócić do szkoły co było spoko bo nie będzie mnie pół dnia w wierzy ale z drugiej strony po tych dniach z Natashą sam na sam dziwnie będzie jej nie widzieć. Jednak pewne jest że damy radę z rozłąką. Gorzej będzie z zespołem, to już cięższy temat. 

W szkole Peter bardzo mnie wyściskał. Tak samo jak Ned i o dziwo MJ.

-Nigdy więcej tak nie znikaj.-powiedziała wciąż przytulając mnie MJ.

-Następnym razem dam wam znać.-zaśmiała się.

Gdyby spojrzenie mogło zabić zginęłabym podwójnie od Petera i MJ. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy udaliśmy się na nasze zajęcia. Pierwsze zajęcia miałam z Peterem i też pogadaliśmy sobie o tej sprawie sprzed mojego zniknięcia. Powiedział mi też że Tony i Pepper przejęli opiekę w szkole nade mną więc gdy coś się stanie to szkoła dzwoni do nich a nie do Lindy jak wcześniej. Nie jestem pewna co o tym myśleć biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenie.

Cały dzień brakowało mi Nat i pisałyśmy na każdej przerwie. Napisała mi że wszyscy dziwnie się zachowują, są dziwnie mili i uprzejmi ale ona im tak szybko nie odpuści tego co zrobili. Unikała ich też jak tylko mogła bo nie chciała robić im krzywdy chociaż bardzo chciała. No i też nie chciałam żeby później musiała się tłumaczyć Piratowi z pobicia kogoś...

Lekcje minęły dość szybko. Cieszę się z powrotu do Natashy, bo jednak atmosfera w wierzy jest napięta i nie wiem co zastanę po powrocie. Może Natasha jednak kogoś zamordowała? Lub pobiła? Kto wie. Nie wiem jednak jak się do końca zachować co do drużyny bo tak jak z Peterem wyjaśniałam sprawę ale co z resztą? Co z Tonym? Pepper? Wandą? Nie mam pojęcia.

Dopiero co nazwałam go tatą a teraz nie wiem jak spojrzeć mu w oczy. Strasznie dotknęły mnie oskarżenia zespołu bo nie mieli podstaw mnie oskarżać a mimo to to zrobili. I nie jest to łatwe do przełknięcia i przejścia obok tego bo zaczynałam im ufać, a od czasów HYDRY mam z tym problem. 

Staram się jednak skupić na pozytywach. W wierzy czeka na mnie Natasha i Peter wróci skoro wróciłam. Wiem jednak że do warsztatu nie wejdę i raczej nie będę chodzić dalej niż mój pokój czy Natashy bez potrzeby. Chyba nie chce się z nimi jeszcze mierzyć, niech to się toczy powoli bo nie mam na to siły. Wszystko się tak szybko zmieniło i równie szybko zjebało. Muszę pogadać o tym z Lindą i Nat, bo już nie wiem co mam robić...


-------------------------------------------

Dajcie znać co myślicie i może ktoś ma pomysł co się wydarzy?

Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz