Część 17

256 14 11
                                    

POV Natasha 

Obudziło mnie słońce świecące w oczy. Niezadowolona jęknęłam i odwróciłam się plecami do okna. Wyciągnęłam rękę do Y/N ale nie było jej. Zaniepokojona otworzyłam oczy i zobaczyłam puste miejsce w łóżku. Wstałam z niezadowoleniem na twarzy. Wyjrzałam przez okno, bo kątem oka zauważyłam ruch na dworze. Stałam w oknie i zauważyłam Y/N. Wykonywała jakieś ruchy przy których jej ogień wychodził z jej rąk i nóg, zależnie od ruchu. Miała to ewidentnie wyćwiczone i tylko powtarzała sekwencje. 

Założyłam bluzę z kapturem i zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić śniadanie. Wolę żeby Y/N go nie robiła. Wyjęłam mieszankę do naleśników i zaczęłam przygotowania. Gdy kończyłam smażyć drzwi się otworzyły. Wyjrzałam z kuchni i zastałam Y/N zamykającą drzwi.

-Cześć kochanie.-mówię przed powrotem do kuchni. 

Przekręcałam naleśnika gdy para dobrze znanych mi dłonie zajęła miejsce na moich biodrach. Zaraz poczułam jak przód Y/N dotyka moich pleców a jej głowa ląduje na moim ramieniu.

-Cześć, ładnie pachnie.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.

-Za to tobie przydałby się prysznic.-śmieje się.

Czuje jak delikatnie zaciska palce na moich biodrach i sapie z niedowierzaniem.

-Przepraszam?! Właśnie ćwiczyłam, nie moje wina że się spociłam.-broni się.

Śmieje się z jej dramatyzmu.

-Wezmę prysznic.-mówi szybko i zaraz znika.

Naszykowałam wszystko i zrobiłam kawę. Zaraz jak na zawołanie Y/N wyszła z łazienki, ubrana i pachnąca. Dała mi szybkiego buziaka zanim usiadłyśmy zjeść. 

-Co robiłaś na dworze?-pytam ciekawa co to dokładnie było.

-To sekwencja którą kiedyś pokazała mi mama, potem to samo ćwiczyłam w HYDRZE do momentu pojawienia się ognia i wykonania całości perfekcyjnie.-odpowiedziała gdy jedzenie opuściło jej usta.

-Czemu mama ci to pokazywała?-zaciekawiłam się, skoro pokazała jej to przed HYDRĄ to musiało być coś ważnego.

-W sumie to nie wiem...-Y/N zatrzymała się na moment i zmarszczyła brwi.-Zawsze mówiła że gdy osiągnę równowagę ciała i umysły to będę robić wielkie rzeczy. Nigdy tego nie rozumiałam byłam zbyt młoda ale teraz jak na to patrzę to jak...forma medytacji.

-Medytacji?-teraz to ja marszczę brwi ale w lekkim zakłopotaniu.

-Tak. Nim moje ruchy nie stały się pewne i precyzyjne nic się nie działo, ale gdy otworze umysł i pozwolę by ta wewnętrzna siła przejęła kontrole ogień jest mocny i zdecydowany, a nie chaotyczny i słaby.-odpowiada.

-Nas uczyli sekwencji by łatwiej było nam opanować walkę, mieć przygotowany schemat, twoje ma głębsze znaczenie z czego widzę.-zauważam.

Wiedze jak Y/N kiwa głową na moje słowa wyraźnie zamyślona. W tym musi być coś więcej, nikt bez powodu by nie kazał jej robić tak dokładnej sekwencji a w szczególności jej matka. Cała ta sprawa wydaje się trochę podejrzana jak dla mnie.

POV Tony

Jest cicho. Za cicho. I może było by to podejrzane gdyby nie fakt że Y/N tu nie ma. Nie ma jej a Peter stwierdził że bez niej tutaj będzie tylko na treningach. Chłopak był przygnębiony jej brakiem ale nie tylko on. Niepewność do tego co się z nią dzieje dobija mnie. W sumie to każdy jest jakiś inny. 

Wanda rozmawia tylko z Pietrem i ma poczucie winy wymalowane na twarzy. Gotuje ale czasem gdy przechodzę obok kuchni słyszę jak pociąga nosem. Jej bliźniak stara się jak może by trochę ją rozweselić jak i nas wszystkich ale to nic nie daje.

Steve praktycznie nie wychodzi z sali treningowej i raz po raz rozwala worki bokserskie. Już nawet nie zabiera Sama na wspólne bieganie. Clint wyjechał do rodziny, nie dziwie mu się że nie chciał tu teraz być. Sam bym chętnie wyjechał ale wiem że nie mogę.

Pepper udaje że jest ponad tym i zajmuje się firmą ale znam ją na tyle by wiedzieć że robi to tylko by mieć zajęte myśli i nie myśleć o tym co teraz robią Y/N i Nat. Nie schodzę do warsztatu ani do laboratorium gdzie Bruce się zamknął ale to nie z powodu afery, coś go dręczy i próbuje poznać odpowiedzi.

Sam co wieczór i każdego ranka stoję w drzwiach pokoju Y/N i patrzę na przestrzeń, na wszystkie rzeczy. Podchodzę do zdjęcia na biurku. Jej zdjęcia z przyjaciółmi, jednak dostrzegam coś błyszczącego na samym rogu biurka. Sięgam po tajemniczy przedmiot i widząc co to jest mały uśmiech wkrada się na moje usta tylko na moment. To naszyjnik, ten którego tak usilnie szukała. Ten który tyle dla niej znaczy bo matka go jej dała. Postanawiam go wziąć i schować do jej powrotu by mieć pewność że go odzyska. Chciałbym tylko żeby znów tu była. Chciałbym wiedzieć że jest bezpieczna. I chciałbym naprawić to co tak zjebałem...


=============

Dajcie znać co myślicie i wybaczcie że tak długo nie było rozdziału...


Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz