Część 9

316 17 7
                                    

Budzi mnie mój budzik. Oznacza to że znów muszę iść do szkoły. Marszczę jednak brwi bo jestem w łóżku. Nie pamiętam żebym się kładła a raczej jak sprawdzam obliczenia FRIDAY. Wstaje i szykuje się do szkoły jak zawsze. Myśl że ktoś u mnie był nie daje mi jednak spokoju.

-J.A.R.V.I.S. kto był u mnie w pokoju wieczorem?-pytam biorą plecak przed wyjściem.

-Jedynie Pani Romanoff.-odpowiada mi sztuczna inteligencja.

Uśmiecham się do siebie. Myśl że Nat przyszła mnie sprawdzić i położyła mnie do łóżka sprawia że czuje ciepło w sercu. 

-Dziękuję, to wszystko.-mówię mu.

Idę do kuchni po coś na śniadanie na drogę jak zawsze. Widzę jednak jak Wanda coś gotuje.

-Hej Wands.-witam się.-Co robisz?-i kieruje się do szafki z Pop Tarts.

-Hej, Y/N. Robię śniadanie, zjesz czy sama sobie zrobisz?-pyta miło.

-Biorę na wynos, poza tym nie potrafię gotować.-mówię jej nieśmiało ostatnią część.

-Jak chcesz mogę cię nauczyć gotować. Praktycznie tylko ja tu gotuje a nie powiem czasem pomoc była by przydatna.-mówi Wanda z uśmiechem i nutą podniecenia.

-Jesteś pewna? Raz prawie spaliłam kuchnie Petera gotując wodę.-ostrzegam ją.

Wanda śmieje się na moje słowa.-Myślę że sobie poradzę.

-W takim razie bądź mym kulinarnym Yodą.-mówię jej poważnie.

-Z przyjemnością.-odpowiada równie poważnie.

Obie zaczynamy się śmiać z naszych wygłupów. Łapię jednak Pop Tarts i żegnam się z nią. Mam dziś na szczęście mniej lekcji i trening pływacki. Kocham pływać! Będąc w wodzie czuję taki spokój. Jest cicho i przestaje przejmować się wszystkim. W ostatnie wakacje zrobiłam nawet kursy nurka głębinowego. Było mnie stać przez moją "pracę". Spędziłam potem dwa tygodnie na nurkowaniu nie myśląc o niczym, zachwycając się tylko tym co znajduje się pod wodą oraz ciszą i spokojem które panują kiedy otacza mnie woda. 

Cieszy mnie myśl o treningu. Peter zawsze mnie odbiera bo inaczej nie wyszłabym z basenu. Trener jest przyzwyczajony do tego że zawsze zostaje dłużej. Udało mi się przetrwać lekcje, Peter jednak kończy później i mam nadzieję że pamięta żeby mnie zgarnąć. 

Zaczynamy trening i idzie nam świetnie. Nie bez powodu mamy najlepszą drużynę pływacką. Mam na sobie niestandardowy strój bo mam górę od damskiego stroju oraz męskie szorty. Mimo że liczy się najbardziej opływowy kształt ciała, nie robi mi to żadnej różnicy. Robimy półtorej godziny intensywnego treningu zanim drużyna i trener opuszczają teren szkolnego basenu. Zostaje sama. Dryfuje na plecach po wodzie i nie jestem w stanie myśleć o niczym. Mam zupełnie pusty umysł i poczucie szczęścia i bezpieczeństwa w sercu. Nigdy nie wiem ile czasu spędzam w wodzie. Czas kiedy pływam to pojęcie względne.

POV Natasha

Zbliża się pora obiadu a Y/N jeszcze nie wróciła. Martwi mnie to bo miała wrócić równo z Peterem. Wanda woła na obiad i wszyscy siadamy. Widzę że Tony szuka wzrokiem córki i marszczy brwi nie widząc jej.

-Peter gdzie Y/N?-pyta Tony.

Peter podnosi głowę w rozgląda się po stole. Nagle robi wielkie oczy jakby coś sobie przypomniał. Poderwał się z miejsca ale wywalił krzesło i upadł razem z nim. Patrzę na niego nie wiedząc co mam zrobić.

-Peter to gdzie ona jest?-pytam chłopaka który leży na ziemi.

-W szkole. Zawsze w środy ma trening bo jest w drużynie pływackiej, ale woda to jej takie bezpieczne miejsce więc zawsze zostaje dłużej i przychodzę po nią gdy skończę swoje zajęcia.-wyjaśnia Peter.

Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz