Nie wiem która była godzina ale było ciemno. Udało mi się skończyć płytki i mają odpowiednią wielkość oraz poprawiłam szybkość przekazu. Tony robił coś przy swojej zbroi i co jakiś czas rozmawialiśmy.
Drzwi do warsztatu nagle się otworzyły i nie zawracaliśmy sobie z Tonym głów patrzeniem kto to.
-Anthony Edward Stark i Y/N Stark.-usłyszałam krzyk i gwałtownie odwróciłam się by zobaczyć bardzo wkurzoną Pepper. To zły znak.
Widzę kątem oka że Tony też na nią patrzy.
-Tak skarbie?-pyta niewinnie Tony.
-Nie skarbuj mi tu teraz! Wiesz która jest godzina?!-Pepper jest naprawdę wkurwiona.
Oboje machamy pośpiesznie głowami na 'nie'. Pepper wzdycha ciężko i chwyta się za nasadę nosa.
-Jest po pierwszej w nocy.-mówi pod nosem.
-Jest która?-pyta Tony, aż mi go szkoda w tym momencie.
Pepper podnosi głowę i ma chęć mordu w oczach. Zaczynam się jej serio bać...
-Jest po pierwszej w nocy, Tony! Y/N ma jutro szkołę a ty siedzisz z nią do późna w warsztacie!-Pepper krzycy na Tonego, widzę jak odwraca się w moją stronę na co ciężko przełykam.-Niech tylko się dowiem że nie byłaś w szkole to żadne z was nie będzie miało wstępu do warsztatu do odwołania!
Pośpiesznie z Tonym zgadzamy się z tym co powiedziała i zrywamy się ze swoich miejsc. Pierwsza docieram do Pepper.
-Dobranoc Pepper, dobranoc Tony.-mówię i pośpiesznie wychodzę z warsztatu nie czekając na odpowiedź.
Idę do swojego pokoju gdy widzę postać na korytarzu. Stoi w cieniu oparta o ścianę ze skrzyżowanymi rękami na piersi ale dostrzegam ten uśmieszek. Podchodząc bliżej jestem już pewna że to Natasha stoi obok mojego pokoju i ma ten cholerny uśmieszek!
-Coś dobrego się stało Romanoff?-pytam niskim tonem.
-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć...-mówi Nat i patrzy na mnie przelotnie.
Podchodzę do niej. Stoję blisko ale jednocześnie nie za blisko.
-Wiesz że możesz powiedzieć mi wszystko.-zachęcam ją i kładę rękę na jej ramieniu.
Nagle w ciągu ułamka sekundy to ja stoję oparta o ścianę a ona opiera dłoń na środku mojej klatki piersiowej. Nie mogę się ruszyć, mój mózg wciąż przetwarza informacje. Natasha nachyla się do mnie, a bardziej do mojego ucha.
-Pepper wie ode mnie.-powiedziała niskim tonem i odsunęła się ode mnie.
Jej słowa były jak kubeł zimnej wody. Doniosła na mnie! Widzę jak oddala się, ale tak bym tego nie widziała. O ja ci jeszcze pokażę...
-Ty...gnoju mały...-mówię i ruszam w jej kierunku.
Widzi że zaczęłam ją gonić i próbuje uciekać ale jej reakcja była za wolna i rzucam się w jej nogi jak footballista podczas meczu. Siedzę na niej okrakiem i trzymam jej ręce po obu stronach jej głowy. Przekładam stopy tak by zablokować jej nogi i zostaje unieruchomiona. Widzę szok na jej twarzy. Nachylam się do jej ucha.
-Przeproś za donoszenie Romanoff.-mówię niskim i chrapliwym tonem.
-N...Nie.-jąka się leżąc pode mną.
-Denerwuje cię widok mnie na tobie, Tasha?-zaczynam się z nią drażnić i muskam językiem płatek jej ucha.
Sapie na to. Odchylam się lekko by na nią spojrzeć i czuje jak wije się pod moim spojrzeniem. Jej oczy robią się ciemne i wiem, porządnie w jej ciele zaczyna się pokazywać. Znów się pochylam a jej oddech przyśpiesza. Zatrzymuję się zanim moje usta dotkną jej ust.
-Przeproś Tasha.-mówię i moje wargi delikatnie muskają jej wargi i odsuwam się tak by wytworzyć ciut większy dystans między naszymi ustami.
Patrzę jej w oczy i widzę jak błądzi wzrokiem po mojej twarzy. Jednak najczęściej patrzy na moje usta i w moje oczy. Uśmiecham się złośliwie widząc jak bardzo chce mnie pocałować ale walczy ze sobą.
-Dostaniesz co tylko chcesz jeśli przeprosisz.-mówię cicho i nisko.
-Przepraszam!-wyrywa się z jej ust krzykiem.
Uśmiecham się na to jak jest zdesperowana że przestaje myśleć o tym że jest koło drugiej w nocy a my leżymy w korytarzu między pokojami innych. Nagle otwierają się powoli jedne drzwi, drugie i kolejne. Widzę zaspanych Wandę, Pietra, Steva, Sama.
-Co tu się dzieje?-pyta Steve patrząc na mnie i Nat w tej dwuznacznej sytuacji.
-Wracałam z warsztatu po tym jak Pepper dała mi i Tonemy ochrzan, i Nat na mnie wpadła.-kłamię z łatwością chcąc jakoś wyjaśnić bo pewnie obudziła ich Nat krzycząca swoje przeprosiny.
-To czemu na niej siedzisz?-zapytała Wanda przecierając oczy.
-Przewróciłam się i pociągnęłam Y/N za sobą...-powiedziała nieśmiało Nat.
Steve westchnął i wrócił do pokoju.
-Możecie się następnym razem nie wydzierać?-poprosił Pietro.
-Przepraszamy...-powiedziałyśmy równo z Nat.
Wszyscy wrócili do swoich pokoi. Schodzę z Nat i pomagam jej wstać. Idziemy do swoich pokoi.
-Przepraszam za bycie głoś...-zaczyna przepraszać.
-Nat nigdy nie przepraszaj za bycie głośną.-przerywam jej.-Miej więcej wyczucia kiedy możesz taka być.-mówię i mrugam do niej.
Wchodzę do pokoju zostawiając ją w kompletnym szoku. Ta kobieta jest tak cudowna. Nie mogę się doczekać naszej randki. Teraz jednak boję się że mój pomysł to za mało. Biorę szybki prysznic i szykuję się spać, chociaż to bardziej drzemka...Myśli o Nat pode mną zalewają mój umysł i nie mogę nie myśleć jak seksownie wyglądała...Cholera...
CZYTASZ
Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)
FanfictionGenialna nastolatka która uciekła z HYDRY i próbuje żyć normalnie...Jak wyjdzie jej dopasowanie się do świata i zmian które mają nadejść?