Część 10

318 15 19
                                    

Oczywiście że budzi mnie mój budzik. Udaje mi się wstać tak że nie budzę Nat. Szykuję się najciszej jak mogę i wychodzę. Muszę coś zaplanować na randkę z Nat. Mam pewien pomysł ale boję się że nie spodoba jej się. Chcę ją zabrać na wieczorny spacer po parku i slushie. Nic specjalnego, wiem, ale nie mogę zabrać jej do drogiej restauracji ze względu na media. W metrze sprawdzam swoje plany i uśmiecham się na widok że je skończyłam. W końcu mogę się zabrać za konstrukcje! 

Przez cały dzień nie jestem w stanie się skupić na niczym innym niż na powrocie do wierzy. Tony powiedział że mogę dowoli korzystać z warsztatu za co jestem mu wdzięczna. Wybiegam ze szkoły gdy tylko dzwoni mój ostatni dzwonek. Wbiegam do wierzy mijając wszystkich, jednak muszę na kogoś wpaść bo życie byłoby zbyt piękne. Podnoszę szybko wzrok by spojrzeć kogo muszę przeprosić. Tony...

-Wybacz Tony.-mówię z nieśmiałym uśmiechem.

-Gdzie tak pędzisz dzieciaku?-pyta Tony gdy na mnie patrzy.

-Skończyłam plany i obliczenia więc biegnę do warsztatu.-mówię wyraźnie podekscytowana.

Tony zmierzwił mi włosy i zaśmiał się z mojej ekscytacji.

-Leć w takim razie, pamiętaj o obiedzie.-przypomina mi z uśmiechem na ustach.

-Dzięki Tony.-mówię szybko i biegnę dalej przed siebie. 

Docieram do drzwi warsztatu i zatrzymuję się. Jestem tak podekscytowana że zaraz wybuchnę! Stawiam krok do przodu a drzwi się otwierają. Powoli wchodzę do środka i uważnie się rozglądam. Wiele stołów i jeden duży na środku z panelem holograficznym, cała ściana ekranów, roboty pomocnicze, materiały różnego pochodzenia i tworzywa...po prostu wszystko czego można by potrzebować. 

-Witam Panienko Stark.-odzywa się J.A.R.V.I.S. 

-Hej...-mówię zdumiona widokiem.

-Jestem tu by ułatwić ci pracę, mogę w dowolnym miejscu stworzyć dla ciebie hologram na podstawie wcześniej podanych planów i nie tylko.-mówi.

-W takim razie, bierzmy się do roboty!-dosłownie tryskam do sztucznej inteligencji... co jest ze mną nie tak?!

Siadam przy komputerze i widzę że Tony zrobił dla mnie osobny system do pracy. Uśmiecham się na ten widok. Nasze prace nie będą się mieszać co może ułatwić nam życie. Wgrywam pliki i zaczynam prace z hologramem by wszystko najpierw dopasować na sucho. Nie wiem jak długo tu siedzę, po prostu jestem szczęśliwa. Ten projekt wiele dla mnie znaczy a możliwość pracy w takich warunkach jest odurzająca. 

POV Tony

Po tym jak Y/N na mnie wpadła wchodzę z małym uśmiechem do części wypoczynkowej. Widzę Steva, Clinta, Pepper i Nat oglądających jakiś program i dołączam do nich.

-Co ci tak wesoło Tony?-pyta Clint.

-Y/N...-mówię i czuję uczucie dumy w sercu.

-Co z nią?-słyszę zmartwiony głos Nat.

-Zaczęła pracę w warsztacie. Skończyła plany i obliczenia swojego projektu i teraz siedzi w warsztacie. Była taka podekscytowana...-mówię im i podnoszę na nich wzrok, wszyscy na mnie patrzą.

-Ty nikomu nie pozwalasz wchodzić do warsztatu poza Pepper...a co dopiero coś w nim robić.-zauważa Rogers.

-Jest geniuszem Cap. Poza tym to mój dzieciak.-mówię swoim normalnym już tonem.

-Tony chce być tatą.-drażni się Clint.

Wzdycham i słyszę śmiech Clinta, Nat i Rogersa. Pepper jednak patrzy na mnie z uśmiechem. Kocham tę kobietę, gdyby nie to że jest moją żoną znów bym ją poślubił. Y/N to jednak inna historia, zmieniłbym tyle rzeczy w jej życiu. Czuję się winny że dorastała bez ojca i zabrała ją HYDRA. Gdy wczoraj widziałem ją taką szczęśliwą i spokojną w basenie poczułem jakby poczucie odpowiedzialności za nią. Dziś jak na mnie wpadła...na każdego innego bym  się wściekł ale ten blask w jej oczach gdy mówiła o technologii...

POV Y/N

Kompletnie zatraciłam się w swojej pracy. Siedzę przy jednym ze stołów i pracuję nad płytkami pcb przy użyciu zestawu trzeciej ręki. Muszę bardzo uważać na swoje ruchy i nie powiem czasem drżą mi dłonie. Muszę jednak szybko wtedy reagować przez precyzyjność mojej pracy. Jestem wyłączona, świat zewnętrzny nie istnieje. Tylko ja i projekt FRIDAY.

-Y/N!-słyszę za sobą wielogłosowy krzyk.

Przestraszyłam się i spadam z krzesła prosto na podłogę uderzając głową o nogę krzesła. Bolało! Marszczę brwi i masuję głowę. Po chwili podnoszę wzrok by zidentyfikować źródło hałasu. Od razu dostrzegam Tonego, Pepper, Nat, Petera, Clinta, Wandę, Pietra, Steva. Mają rozbawione miny. Wcale się nie dziwię, ale mnie to mało bawi...

-Co tu robicie?-pytam niewinnie.

-Od dziesięciu minut wołamy cię na obiad.-mówi Pepper z delikatnym uśmiechem.

-Ohh...-kompletnie straciłam poczucie czasu.-J.A.R.V.I.S. jak długo pracowałam?

-Cztery godziny, pięćdziesiąt trzy minuty.-odpowiada mi.

Moja mina trochę opada. Jestem w szoku. Nawet nie czułam jak ten czas leci a siedziałam tu prawie pięć godzin! 

-Sądząc po tym że jest tu prawie każdy to...spóźniłam się na obiad?-pytam z niewinnym uśmiechem.

-Tak. Wanda chciała cię wyciągać siłą już z warsztatu.-zaśmiała się Nat, kocham jej śmiech.

-Od razu siłą!-oburzyła się Wanda.-Dbam by jadła, nic więcej Nat!

Uśmiecham się na myśl jak bardzo o mnie tu dbają. Czuje się bezpiecznie wśród tych ludzi, może nawet zaczynam im ufać...Wiadomo jednak że Peterowi i Nat ufam, no mojemu najlepszemu przyjacielowi to wiadomo ale łatwo było mi zaufać Rosjance.

-Przepraszam...-mówię lekko zawstydzona.-Czas jakby stanął gdy zabrałam się za płytki pbc...-śmieję się nerwowo.

-Już robisz płytki?-zaciekawił się Tony.

-Ummm...tak. Mam już wstępny projekt okularów, próbuję teraz z minimalizacją płytek co jest najdłuższym procesem bo...

-Musisz pilnować by wszystko było cały czas kompatybilne.-przerywa mi Tony.

Stark podchodzi do mnie i pomaga mi wstać. Nawet nie zauważyłam że dalej siedzę na podłodze. Podchodzi do stołu i zerka na moją pracę. Widzę jak kiwa głową.

-Mądre obejście.-mówi dalej studiując płytki.

-Zredukowałam dzięki temu wielkość i poprawiłam szybkość przekazu.-wyjaśniam.

-Wanda zabierz ich.-mówi Pepper a ja i Tony nawet nie reagujemy, jestem zbyt ciekawa co jeszcze ma do powiedzenie.

-To dobry pomysł brać ich siłą Pep?-pyta Nat.

-Nat ich jest teraz dwoje.-zauważa Papper.-Będą się nakręcać więc jeśli chcemy wyjść z nimi to Wanda musi ich przenieść siłą.

Wanda bez dalszych pytań zaczęła używać mocy. Nagle poczułam jak coś mnie obejmuje i podnosi. Razem z Tonym oddalaliśmy się od stołu i wtedy zrozumiałam co się dzieje. Wanda porywa nas na obiad.

-Dzięki.-mówię sarkastycznie.

-Nie ma sprawy.-odpowiada promiennie Wanda.-A niech któreś z was spróbuje odejść od stołu przez zjedzeniem swojej porcji, to obiecuję że znów użyję mocy.-grozi wiedźma.

Pośpiesznie kiwam głową lekko przerażona jej nagłą zmianą. Słyszę chichot Nat i wcześniejsze słowa Wandy znikają w zapomnienie. 

Podczas obiadu siedzę obok Tonego i Petera. Cały czas prowadzę dyskusję ze Starkiem na temat mojego projektu jak i jego własnych. Wymieniamy się pomysłami, chociaż to ja go często poprawiam i proponuję lepsze rozwiązania. Po obiedzie znów znikam w warsztacie tym razem z Tonym. Jakby nie patrzeć to nasz pierwszy czas córki z ojcem...


Królowa Pik (Natasha Romanoff x Czytelniczka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz