Rozdział 21

680 38 3
                                    

Chwilę później zdecydowaliśmy, że pojedziemy do sklepu spożywczego. Byliśmy nieziemsko głodni, a w domu JB nic nie było. Nie mogliśmy też iść do rodziców Kiary na darmową wyżerkę, więc pozostało nam tylko to. Kie prowadziła, gdy nagle wjechała na skrzyżowanie. Z naprzeciwka jechał ambulans i dwa radiowozy. Kiara gwałtowanie zahamowała, co uczyniły również tamte pojazdy. Ze środka karetki ktoś wybiegł. Chyba mam zwidy, zaczynam świrować.

- Czy to nie Jj? - spytałam wyglądając przez szybę, chcąc poprawić sobie widoczność. Chłopak zaczął uciekać w przeciwną stronę.

- No nie wierzę. - sarknęła pod nosem Kiara, a następnie pojechała za Maybankiem. Trąbnęliśmy na niego, na co ten się obrócił. Gdy chłopak zdał sobie sprawę z tego, że to my, wsiadł do samochodu, a następnie odjechaliśmy.

- O kurwa. - mruknął chłopak, który ulokował się na siedzeniu obok mnie, z tyłu samochodu.

- Nawet nie zapytam. - powiedziała Kiara, zaciskając usta.

- Wyciągnąłem z paki niewłaściwego gościa. Wielkie mi rzeczy. - odpowiedział blondyn, całkowicie ją zbywając. Uniosłam brwi do góry, na co chłopak wzruszył ramionami.

- Co?

- Przynajmniej próbowałem. - usprawiedliwił się.

- Dlaczego zawsze robisz takie głupie rzeczy? - spytała Kiara.

- Skoro i tak skończę w więzieniu, to bez znaczenia. - mruknął chłopak, wyglądając przez szybę. Zagryzłam policzki od środka i dotknęłam jego uda ręką.

- Jesteś cały? - zapytałam z troski.

- Tak. Ale co to był za dzień. - odpowiedział mi szybko, przymykając oczy. Bez namysłu wtuliłam się w niego.

***

Siedziałam na krześle z lekko przymkniętymi oczami. Jj robił coś z deskami do surfowania, Kiara bawiła się okulele, a Pope zajmował się bezsensownymi rzeczami.

- Kładziesz za dużo wosku na deskę. Będzie za śliska. - powiedział Pope do blondyna, na co ja uchyliłam oczy, aby na nich spojrzeć.

- Uczysz mnie smarowania? - spytał Maybank, patrząc w stronę chłopaka.

- Mówię tylko, że to za dużo wosku. - mruknął czarnoskóry, a ja już wiedziałam co się rozpęta.

- Nie, pouczasz mnie. - odpowiedział mu Jj, a po chwili zaczęli się przekrzywiwać. Wywróciłam oczami.

- Na prawdę będziecie się oto kłócić? - spytałam mając dość ich krzyków.

Maybank już miał mi coś odpowiedzieć, jednak przerwał mu klakson samochodu. Klakson, który bardzo przypominał dźwięk klaksonu Twinkie. Obróciliśmy się w stronę nadjeżdżającego wozu i to, co zobaczyłam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

- Czy ja śnie?

- Serio?

Wszyscy wstaliśmy i pobiegliśmy do Twinkie.

- Zgadnijcie, kogo wypuścili! - krzyknął John B, wychodząc z wozu. Rzuciłam się na niego tym samym przytulając go, co uczyniła również reszta płotek. Skończyliśmy w grupowym uścisku.

Słodko.

- Jak to zrobiłeś? Uciekłeś? - spytał Jj, gdy się od siebie oderwaliśmy.

- Wycofali zarzuty. - odpowiedział mu JB.

- To zajebiście! - krzyknęłam, na co reszta mi wturała.

- Czyli mój wysiłek poszedł na marne? - sarknął Jj, a ja się zaśmiałam.

We are destroyed || Jj Maybank ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz