Rozdział 3

2.2K 84 8
                                    


- Przepraszam, znaleźliśmy łódź. - powiedział John B, jednak kobieta obok która gadała o zaginięciu swojego psa go przekrzykiwała.

- Powinien Pan posłuchać. - powiedziałam trochę głośniej.

- Uspokój się, dobrze? - policjant mnie uciszył i powrócił do rozmowy z wcześniej wspomnianą kobietą.

- Nieźle poszło.

- Jaki jest plan? - zapytałam, wychodząc z pomieszczenia.

- Wiem, jak znajdziemy właściciela łodzi. - poinformował nas brunet i wyciągnął z kieszeni klucz od motelu.

- Nie wiemy czyj to pokój. - powiedział Pope, który jak zwykle bał się konsekwencji.

- Wchodzę w to. - oznajmił Jj.

- Dawaj Pope, będziesz tylko współwinny. - zaśmiałam się i grupą skierowaliśmy się do łodzi.

Po krótkiej podróży łodzią znaleźliśmy się pod motelem.

- Myślałem, że Pałac wygląda źle. - powiedział Maybank spoglądając na zniszczony po huraganie motel.

- To jakaś ruina.

- Motel czy laboratorium mety? - spytała Kie.

- To zdecydowanie nie miejsce dla kogoś z Grady-White'em. - westchnęłam a reszta przyznała mi rację.

- Zaczynamy. - Jj wyskoczył z pojazdu i wyrzucił kotwicę, żeby łódź nigdzie nie odpłynęła.

- Gotowe?

- Tak.

- Dobra, teraz albo nigdy. - powiedział John B, wyskakując z łódki.

- Idę z wami. - wstałam z siedzenia i poprawiłam moją błękitną koszulkę, chciałam już wyjść z łodzi jednak Jj zagrodził mi przejście ręką. Popatrzyłam na niego pytająco.

- Ty nigdzie nie idziesz.

- Dlaczego? - spytałam zirytowana. Traktowali mnie jak jakieś dziecko.

- Bo nie idziesz. - usiadłam zrezygnowana, bo wiedziałam że i tak z nim nie wygram. Założyłam ręce na piersi i odwróciłam się do blondyna tyłem, a on lekko się zaśmiał.

- Niech nie robi nic głupiego. - czarnoskóry wskazał na Jj'a.

- Uważajcie, poważnie. - powiedziała moja siostra i podała Johnowi B klucz.

Pov Jj

- Uważaj na siebie, John. - zacząłem wyśmiewać się z przyjaciela. - Co to miało być? - zapytałem zniesmaczony.

- Chcę, żebyśmy uważali. - próbował się wytłumaczyć.

- Łasi się, odkąd usłyszała o twoim wygnaniu. Uważaj Johnie B. Chcę twojego małego Johna. - udawałem Kiare.

- Przestań, zresztą sam nie jesteś lepszy.

- O co ci chodzi?

- Jak to o co? - zatrzymał się, więc ja też to zrobiłem. - Kiedy się spikniecie z Zachirą?

- Nie spikniemy się. - powiedziałem z irytacją w głosie.

- Skoro tak, to może ja zaproszę ją na randkę? - i wtedy coś we mnie wybuchło.

Natychmiastowo wziąłem bruneta za kołnierz i przyparłem go do ściany. On tylko zaczął się śmiać.

Pov Zachira

Czekaliśmy na chłopaków rozmawiając o wszystkim i o niczym, lecz nagle zauważyłam policjantów.

- Ludzie, gliny. - oznajmiłam.

We are destroyed || Jj Maybank ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz