Rozdział 18

749 34 1
                                    

- Nareszcie! - krzyknął Jj, który zauważył Kie i Pope, którzy właśnie podjechali pod pomost na którym szliśmy. - Nie cumujcie!

- Co jest? - spytała zdezorientowana dziewczyna, które stała zaraz przy łodzi. Razem z blondynem u mojego boku zbiegliśmy z małych schodków.

- Spływamy. - mruknął szybko Jj w odpowiedzi Kiarze.

- O czym wy mówicie?

- Dlaczego?

- Co robiliście całą noc? - spytał JB, gdy z pomocą Kie weszłam do łodzi. John trzymał poszkodowaną Sarah.

- Spaliśmy. Co mielibyśmy robić? - stwierdził bez namysłu Pope, na co wszyscy lekko parsknęliśmy.

- Jasne, spaliście. My za to nie zmrużyliśmy oka. - powiedziałam rozglądając się po okolicy.

- Spierdalamy stąd. Rafe wie, że tu jesteśmy. - wytłumaczyła Cameron, która właśnie weszła do łodzi. Gdy już wszyscy się zapakowaliśmy, zaczęliśmy odpływać opowiadając przy tym Kiarze i Pope, to, co się stało.

Znajdowaliśmy się na dość dużej odległości od domu JB, na jakiejś małej, opuszczonej wysepce. Dumaliśmy nad tym, co mamy dalej robić.

- Jeśli Rafe i Barry wiedzą, to kwestia czasu nim reszta się dowie. - mruknelam niezadowolona, chodząc przy tym w około. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu.

- Trzeba było uciec na południe! - zerwał się Jj, a John zaczął go uspokajać. - Trzeba było mnie słuchać, do kurwy! - tym razem to ja podeszłam do blondyna, szarpiąc go lekko za ramię.

- Jj! Uspokój się! - krzyknęłam, żeby chłopak zwrócił na mnie uwagę. - Rozumiemy, miałeś rację. To teraz pomyśl co możemy zrobić, żebyś znowu miał rację. - powiedziałam, starając się go uspokoić. Targały nim niewyobrażalnie emocję. Blondyn zacisnął usta a wzrok wbił w rzekę z nami. Poczułam drganie jego rąk, więc wzięłam go z nią i splotłam nasze palce razem. Poczułam znane i miłe ciepło w podbrzuszu.

- Mam pewien pomysł. - oznajmiła Sarah, która siedziała na przeciętym pniu, a wszyscy zwrócili oczy ku niej. - Jak wrócę, tata będzie musiał wybrać między mną a Rafem. - wyszeptała blondynka, która była bardzo pewna swoich słów. Potarłam wolną ręką moją skronie. Sarah była bardzo zdeterminowana i załamana, a plan był zbyt niebezpieczny.

Czy to mogło się udać? Wątpię.

- Sarah.. - zaczął JB, jednak dziewczyna szybko mu przerwała.

- Wybierze mnie! - krzyknęła blondynka, podciągając przy tym nosem. Każdy był już zmęczony.

- Proszę posłuchaj. Ward ciągle cię okłamuje. - John podjął dalszą próbę odwiedzenia Sarah od jego powalonego pomysłu. Nawet nie zauważyłam kiedy z nerwów zaczęłam wbijać paznokcie w dłoń Jj'a. Gdy chłopak to poczuł, objął mnie ramieniem, a ja kurczowo do niego przywarłam.

Miałam jakąś pierdoloną dwubiegunowość. Jakim cudem jeszcze wczoraj szczerze bałam się chłopaka, a teraz jestem do niego przyczepiona jak lepiec, bo daje mi poczucie bezpieczeństwa?

- On teraz na to nie pójdzie. - powiedziała Kiara, a ja mogłam w stuprocentowach się z nią zgodzić.

- Wiem, że to szalony pomysł.

- Owszem! - krzyknęłam.

- Wiem! - oczy Sarah powędrowały do mnie, a ból jaki w nich widziałam, był nie do zniesienia. - Ale to mój tata. Znam go i wiem, że mnie kocha. - wyszeptała wyczerpana Cameron. - Proszę was o dwie godziny.

Jj prychnął i poczułam jak zacieśniał uścisk na moim ciele. Sarah wstała z pieńka i zaczęła kierować się w stronę łodzi. JB zatrzymał ją i zaczął coś do niej szeptać, jednak nie byłam na tyle blisko, abym mogła cokolwiek usłyszeć. Po chwili blondynka wsiadła na łódź, a nas otoczyła przyjemna cisza. Myślę, że każdy z nas był na tyle wyczerpany, że nie mieliśmy siły komentować sytuacji.

Wkrótce stwierdziliśmy, iż nie ma sensu siedzieć bezczynnie i podzieliliśmy się paroma zadaniami. Mi przypadło pójście do lasku z Jj'em, aby uzbierać drewno na późniejsze ognisko. Mieliśmy zamiar tutaj zostać, więc jakieś źródło ciepła by się przydało, szczególnie na noc.

- Blondyna. - zagaił nagle blondyn, gdy podnosiłam jedną gałęź.

- No? - spytałam, obracając się w jego stronę. Chłopak do mnie podszedł.

- Wiem, że już o tym gadaliśmy, ale przepraszam. - mruknął Jj, gdy znalazł się już blisko mnie. Chyba zgubiłam wątek, za co przepraszał. Chłopak widząc moje zmieszanie, zaczął mówić. - Chodzi mi o tą noc, kiedy się do ciebie dobierałem.

Ojej.

- Chcę, żebyś czuła się przy mnie bezpiecznie. Wiem, że to ja zawaliłem. Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. - Maybank mówił jak najęty, gdy w pewnej chwili złapał mnie za rękę. - Byłem pod wpływem. - załkał nagle chłopak. Podniosłam wzrok na jego twarz, a to co zobaczyłam sprawiło, że moje serce rozpadło się na milion malutkich kawałków.

On płakał. Jj Maybank płakał.

Wiedzona instyktem, szybko rzuciłam gałęzie na bok i wtuliłam się w chłopaka. Szczerze mówiąc, nie myślałam jak on może się czuć po tym, jak raz super się z nim bawię, a drugi raz go od siebie odpycham.

- Nie, Jj. To ja przepraszam. Nie powinnam się tak zachowywać. - powiedziałam szybko, chłonąc zapach Maybanka. Odsunęłam się od niego i wzięłam jego policzki w dłonie. - Wszystko między nami okej. Ja nie jestem zła.

- Ja też nie jestem na ciebie zły. To wszystko się skomplikowało. - wyznał blondyn, patrząc mi w oczy. Mimowolnie zjechałam wzrokiem na jego wargi, jednak zaraz powróciłam do oczu. Nie myślałam wiele, ale przysunęłam się do twarzy Jj'a i pocałowałam jego policzek. Wiem, że spodziewał się czegoś innego. Jednak nie byłam do końca pewna, jak by zareagował na pocałunek w usta. Co by było dalej, gdybym to zrobiła?

- Wracajmy. - stwierdziłam. Kiwnął głową, a ja powolnie odsunęłam się od blondyna, a następnie zaczęłam zbierać porozrzucane gałęzie. Jj zrobił to samo, a już po chwili szliśmy w stronę reszty. Rzuciliśmy drewno na piasek i zobaczyliśmy, że Sarah zbliża się do wysepki.

- Sarah! - krzyknęła Kie, a my wszyscy skierowaliśmy się w stronę wcześniej wspomnianej blondynki. Po mojej głowie kłębiło się tylko jedno pytanie.

Czy jej się udało?

- Jak poszło? - spytał John B, gdy Cameron wyszła z łodzi.

- Mieliście rację, nie udało się. - mruknęła dziewczyna, a ja zacisnęłam usta.

- Wszystko jasne. - powiedział Maybank, który szedł za parą. - Musicie załadować furgonetkę i szybko stąd spływać. - tłumaczył Jj wskazując palcem na łódź za nim.

- Racja. - przyznał Pope. - Zróbcie zapasy i uciekajcie, jak szybko się da.

- Chyba już za późno. - powiedziała Kiara, której wzrok utkwił się w rzece. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę, a naszym oczom ukazały się trzy policyjne łodzie.

Zajebiście.

***
Pamiętajcie o zostawieniu serduszka, jeżeli wam się podobało<3

We are destroyed || Jj Maybank ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz