Rozdział 2

2.6K 77 36
                                    

Miesiąc później

Jechałam do mojej rodziny zastępczej. Byłam strasznie podekscytowana. Rozprawa przebiegła po mojej myśli i ojciec został zamknięty w więzieniu. Ani trochę mi go nie szkoda.

Teraz będę mieć normalne życie. Normalną rodzinę. Przynajmniej mam taką nadzieję. Zaadoptowała mnie rodzina Carrera. Maja córkę Kiare i chcę się z nią zaprzyjaźnić, bo jest przyjaciółką Jj'a.  Taksówkarz właśnie wjeżdżał na ich teren. Gdy mężczyzna zaparkował wyszłam z samochodu, a na werandzie czekała już na mnie cała rodzina.

- Cześć Zachiro! - krzyknęła miło Pani Anna. 

- Dzień dobry. - odpowiedziałam i już chciałam wyciągać walizki z samochodu, lecz zatrzymał mnie Pan Carrera.

- Zostaw to, ja wezmę. - oznajmił i ruszył w stronę samochodu, nie protestowałam. Gdy weszłam na werandę odrazu podeszła do mnie Kiara.

- Słuchaj, nie lubię Snobów, ale skoro jesteśmy teraz rodziną, to trzeba się dogadać. - dziewczyna miło się uśmiechnęła i pociągnęła mnie za nadgarstek. - Chodź pokaże ci twój pokój. - stwierdziła uradowana dziewczyna i zaczęła biec.
Ja chcąc nie chcąc, zrobiłam to samo. Ich dom był naprawdę duży, śmiało mogę stwierdzić, że był większy od mojego. Przemierzałyśmy korytarze aż znalazłyśmy się pod odpowiednimi drzwiami.

- Masz pokój obok mnie. - powiedziała Kiara i wskazała na drzwi obok.

Pociągnęła za klamkę a przede mną ukazał się wielki pokój. Weszłam jako pierwsza. Po prawej stronie była wielka garderoba, obok niej było łóżko. Obok łóżka znajdowała się mała szafka nocna. Następnie były okna balkonowe. Po lewej stronie było biurko i duża, biała toaletka. Cały pokój ozdabiał bluszcz i lampki.

- I jak? - spytała dziewczyna która znalazła się obok mnie.

- Jest śliczny. - uśmiechnęłam się szeroko.

--
Rok później

- To jak upadek z trzeciego piętra. Daję ci jakieś 30 procent szans na przeżycie. - odezwał się Pope.

- Mam to zrobić? - zapytał John B.

- Spróbuj się nie zabić. - odezwałam się i powróciłam do picia piwa.

Wkradliśmy się do jakiejś budującej się willi Snobów. Siedziałam na rusztowaniu obok Jj.

- Nie wierzysz we mnie blondyna? - zaśmiał się John B.

- Będą mieli japońskie sedesy i podgrzewacze ręczników. - oznajmiła zirytowana Kiara, która poszła obejrzeć dom.

- Czemu nie? - sarknęłam.

- Kiedyś tu było siedlisko żółwi. - westchnęła zła moja siostra.

- Nie wylej piwa! Drugiego ci nie dam. - krzyknął blondyn siedzący obok mnie. Jak na zawołanie Johnowi B spadło piwo.

- Moje ucho, mógłbyś nie krzyczeć?! - również krzyknęłam zła na Maybank'a.

- Ała, teraz moje ucho jest poszkodowane! - zaczęliśmy się przekrzykiwać.

- Przestańcie! Ochrona, zwijamy się. - poinformował nas Pope.

- Wcześnie. - odezwał się brunet.

Wszyscy zaczęliśmy schodzić z naszych dotychczasowych miejsc, a gdy już wszyscy byliśmy na dole zaczęliśmy uciekać.

- Gary, to ty? Dobrze cię widzieć! - krzyknął Maybank.

- Prosisz się o kłopoty. - zaśmiałam się.

Zwinnie omineliśmy policję i zaczęliśmy przeskakiwać przez płot.

We are destroyed || Jj Maybank ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz