Rozdział 10

40 9 1
                                    

Po wyjściu z galerii, Emilly udała się do pizzerii by zjeść obiad. Zamówiła małą pizzę i do tego zimny napój gazowany. Jedząc zastanawiała się, dlaczego Matt tak dziwnie się zachowywał - jakby nie chciał zdradzić tożsamości chłopaka.  
             Po zjedzeniu naprawdę nasycającego dania ruszyła spowrotem do domu babci. Zerknęła na ekran telefonu by sprawdzić godzinę. Już po szesnastej! Jak ten czas szybko minął. Jednak gdy Emilly chodziła sama po galerii to czuła się dość sztywnie, gdy chodziły z Raven przyjaciółka zawsze odstawiała jakieś głupie scenki i nie przeszkadzało jej to co o niej sobie ludzie pomyślą. Emilly zawsze jej zazdrościła tej pewności siebie. Kiedy chłopacy grali w koszykówkę ona sama nigdy by do nich nie podeszła i nie zapytała się czy może dołączyć, za to Raven! Ona to była tam pierwsza i do wszystkich zagadywała. Tak właśnie poznały Carola. Wepchnęły się do pierwszej lepszej drużyny chłopaków i właściwie on się tylko zgodził, ale Raven to nie przeszkadzało i koniec końców i tak musieli je wpuścić - dzięki niewypaplanej Raven i dzięki temu że Carol był kapitanem jednej z drużyn, a plusy były takie, że wygrali (Emilly uważała, że wygrali dzięki temu, że Raven przez cały mecz nadawała i nie dała przeciwnikom się skupić). 
       Przechodząc obok domu sąsiadów zatrzymała się przed ich furtką. Ich dom był ogromny, ale tylko trochę mniejszy niż dom jej babci. Białoszare ściany kontrastowały od drewnianych kawałków dekoracyjnych, w większości dom składał się z przyciemnianych szyb. Z lewej strony widać było kawałek ogrodu, który musiał też być naprawdę wielki.
-Hej! Przyszłaś po coś?- zapytała kobieta stojąca za Emilly. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i ujrzała średniego wzrostu, nawet ładną z twarzy kobietę o lekko zaokrąglonych kształtach.
- Ja...eee nie. Mieszkam obok.- mruknęła w odpowiedzi i dokładniej przyjrzała się rozmówcy. Wydawała się znajoma. Miała brązowe długie włosy i brązowozielone oczy. Pod jej nosem widać było malutki pieprzyk. 
- O to super! Ja mieszkam tu.- wskazała na dom na który patrzyła się Emilly.
Czyli prawdopodobnie była to mama Willa i reszty. Emilly nie wiedziała jak głupio to musiało wyglądać tak gapiąc się na ich dom, lecz się domyślała.
- O matko, a jeśli pomyślała, że wypatruje któregoś z chłopaków!- pomyślała dziewczyna i zalała się rumieńcem. Stwierdziła, że pora zakończyć rozmowę, szczególnie też dlatego, że kobieta podejrzanie się jej przyglądała.
- Wie pani, muszę już wracać babcia się pewnie niecierpliwi.- odparła i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę swojego domu.
- Wnuczka Tary...- usłyszała tylko mruknięcie kobiety, zanim otworzyła furtkę do domu babci.
          Drzwi tak jak sądziła Emilly otworzyła jej cała zdenerwowana. Ubrała się dziś w ciemnoróżową sukienkę z kwiatami przez co zdaniem dziewczyny wyglądała trochę śmiesznie. 
- Gdzie byłaś?- zapytała ostrym tonem marszcząc brwi.
Gdy osiemnastolatka weszła do środka staruszka tak mocno trzasnęła drzwiami, że gdyby nie to, że były mocno przyczepione, już dawno by wyleciały  z zawiasów. 
- W galerii.- odparła Emilly i uniosła głowę z wyższością, aby staruszka nie myślała, że może ją kontrolować. Ona sama jest już wystarczająco dojrzała i odpowiedzialna. Potrafi sama o siebie zadbać. 
- Czy ty myślisz, że to są jakieś żarty!? W okolicy grasuje jakaś mafia, a ty tak nagle wybiegasz z domu, bez mówienia mi nic. Mogło ci się coś stać! Nie to że mnie to jakoś strasznie by zabolało, ale twoja matka by mnie zabiła, obiecałam jej, że oddam cię całą.- oznajmiła babcia i zamachnęła się jakby chciała spoliczkować dziewczę. Emilly nawet nie mrugnęła, cały czas z lekko uniesioną głową patrzyła się na starszą panią, zacisnęła tylko niezauważalnie zęby.
Jednak wewnętrznie czuła się już jakby została spoliczkowana.
- Jednak, podoba mi się twoja pewność siebie.- odparła kobieta uśmiechając się złośliwie i opuściła rękę.- Albo raczej lekkomyślność.- pokręciła głową i spojrzała na sukienkę po czym podniosła wysoko brwi.
- Coś jeszcze?- spytała ostro Emilly na co babcia tylko machnęła ręką i ruszyła na górę.
Nastolatka odczekała chwilę i udała się do swojego pokoju idąc wolno by nie musieć zderzyć się ze starszą panią na schodach lub korytarzu. 
- Ależ ja mam cudowną babcię.- mruknęła gdy tylko zamknęła drzwi od swojego pokoju.- Kiedyś była inna.- westchnęła przecierając zaspane oczy.
  Emilly położyła sukienkę na łóżku od razu po odcięciu metki, aby się nie pogniotła. 
- Ciekawe na którą jest ta impreza?- spytała samą siebie i przypomniało jej się, że Will przecież zostawił dla niej swój numer telefonu. 
- Boże, to co teraz zrobię będzie chyba moim najgłupszym ruchem, ale babci się nie spytam.- szepnęła i lekko pacnęła się dłonią w twarz - Duma mi na to nie pozwala.- dodała jeszcze po czym zaczęła szukać kartki z zapisanym numerem sąsiada.
            Jak się okazało leżała na biurku przykryta kilkoma pierścionkami. Dziewczyna wpisała numer do telefonu i napisała wiadomość nad którą zastanawiała się co najmniej trzy minuty.
- Cześć, tu Emilly. Wiesz, sąsiadka! :) - zdecydowała się na takie głupie zaczęcie, ale aby Will miał pewność, że chodzi o tą  Emilly. Wciskając przycisk wyślij czuła się jak jakaś jego psychofanka. Stała przed jego domem i się głupio gapiła, na dodatek jego mama ją akurat w takim momencie poznała. O ile to w ogóle była jego mama ?! Na dodatek widziała go rano, właściwie to on wtedy odwzajemnił jej spojrzenie. Na myśl o jego mięśniach zrobiło jej się strasznie gorąco więc podkręciła klimatyzację, aby zająć myśli czymś innym. Pierwszy raz spotkała go w ogrodzie jej babci, przywitał się i przedstawił. Jeszcze co najgorsze, wparował jej do pokoju kiedy ona była nieumalowana i w piżamie. I jeszcze jak zasłabła. Był przy niej podobno cały czas.
-Skąd on wiedział, że zasłabłam i jak on wlazł do domu?! Przez drzwi to nie w jego stylu.- pomyślała przerażona dziewczyna, ale na szczęście albo raczej nie szczęście przyszła akurat odpowiedź od Willa. 
- Widzę że jednak zaszczyciłaś mnie kontaktem, Emilly sąsiadko.- odpisał. Co ten typ sobie myśli?! 
- Co za bezczelny dureń.- mruknęła zdenerwowana dziewczyna i wzniosła ręce w geście dezaprobaty lecz jednak zabrała się za wymyślanie odpowiedzi. 
- Babcia mi powiedziała, że jest jakaś impreza dziś wieczorem. Idziesz?- napisała mu. Chciała jakoś skleić rozmowę, chociaż wiedziała, że jeśli plany się nie zmieniły to podobno miał iść. 
Ze stresu ręce jej się strasznie spociły więc szybkim ruchem wytarła je o spodnie. Jeśli napisze coś głupiego, na pewno chłopak będzie jej to wypominał do końca jej pobytu u babci.
- Ha! Nie było imprezy na której mnie nie było.- zobaczyła na ekranie telefonu wiadomość.
- Wow! Naprawdę jest się czym chwalić.- mruknęła Emilly.
Zirytowana przewróciła oczami i przeczesała dłonią włosy. 
- Czyli rozumiem, że będziesz?- zapytała i położyła się na łóżku.
Najwyraźniej nie da się z nim pisać normalnie.
- A co? Podwieźć cię?- odpisał, a Emilly zrobiła się cała czerwona na twarzy - już sama nie wiedziała czy ze złości, którą wzbudza w niej ten cały Will, czy z żenady, której smak poczuła już po pierwszej wiadomości od sąsiada.
- No i co ja mam mu teraz odpisać?!- krzyknęła cała pod emocjami - Jeśli odpiszę, że tak to będzie, że się w nim bujam, a nie mogę odpisać nie, to moja jedyna szansa na podwózkę. Nie pojadę przecież z babcią. Poza tym właściwie chcę aby mnie podwiózł.- dodała Emilly i ze złością rzuciła poduszką o ścianę. 
- Napiszę, że może, aby nie było.- jak powiedziała tak mu napisała.
 Odpowiedź przyszła po kilku sekundach. Było to tak żenujące, że Emilly myślała, że chyba spali się ze wstydu.
- Widzę po twoich reakcjach, że chyba jednak chcesz abym cię podwiózł.- tak głosiła wiadomość.
W pierwszej chwili dziewczyna nie zrozumiała o co mu chodzi, ale dotarło do niej, że przecież ma niezasunięte rolety, a pokój Willa jest przecież idealnie na przeciwko jej pokoju.
- Boże tylko nie to!- pisnęła i szybko podeszła do okna.
        Jak się okazało Will cały czas tam stał i teraz gdy ją zauważył wyszczerzył się rozbawiony jej zachowaniem i jej pomachał. Emilly nie mogła być już bardziej czerwona, serce biło jej jak szalone, nie wiedziała co ma zrobić. Z racji tego iż nie udało jej się myśleć racjonalnie jedyne na co było ją stać to pokazanie środkowego palca i gwałtowne zasunięcie rolet. Tak też zrobiła i po chwili gdy okiełznała już wszystkie swoje myśli zdała sobie sprawę z głupoty swojego czynu.
- Ależ ja jestem głupia.- szepnęła i rzuciła się zrezygnowana na łóżko. Usłyszała głos przychodzącego powiadomienia. Spojrzała więc niechętnie na wyświetlacz. Wiadomość od Willa.
Oczywiście
- Mogę cię podwieźć. Bądź gotowa na dwudziestą. - głosiła, a Emilly wzięła głęboki oddech i jedyne co udało jej się napisać było to krótkie ''ok''.



Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz