Rozdział 3

78 16 1
                                    

   Emilly włożyła na siebie białą krótką bluzkę i z racji tego, iż jest wietrznie długie jeansowe spodnie. Włosy luźno opadały jej na ramiona. Wzięła swoją ulubioną czarną skurzaną torebkę, do której włożyła telefon, portfel, pomadkę, nożyk (ukryty w wewnętrznej kieszeni torby) i dowód osobisty

- Rusz się!- wrzasnęła babcia na wnuczkę, gdy ta dopiero była na schodach.- Idę, idę!- zirytowana zachowaniem babci, Emilly założyła szybko swoje ulubione trampki i pognała do auta.

- To gdzie jedziemy?- spytała babcię dziewczyna, gdy była już w pojeździe.
- Do centrum handlowego tam ja pójdę do sklepu z jedzeniem, a ty gdzie chcesz tylko punkt 22:00 przy aucie.- powiedziała starsza pani. Czyli dwie godziny kupowania, szkoda, że mama nie wzięła jej ulubionego wełnianego swetra, teraz by się jej bardzo przydał.
Emilly z babcią jechały przez kilka minut mijając palmy i świecące się sklepy.
Gdy nagle babcia gwałtownie zahamowała szatynka walnęła głową w szybę, rozmasowując czoło posłała babci spojrzenie pełne nienawiści.
-Co się dzieje?-spytała zirytowana Emilly i zaczęła ponownie wyglądać przez szyby tym razem zachowując większą odległość.
-Jakiś wypadek chyba.- babcia pokręciła głową z dezaprobatą i włączyła radio- Może coś powiedzą.- dodała wyglądając przez okno.
-Zabójcy znowu zaatakowali! Na Savor Street wybuchło auto z dwójką osób, ofiary śmiertelne. Pod fotelem kierowcy znaleziono liścik z groźbą. Dziesięciominutowe opóźnienie dla kierowców, specjaliści muszą zabezpieczyć teren. Przejazd zabloko.....
-Zobaczmy co o tym sądzą specjaliści...-babcia wyłączyła radio i zawróciła auto w stronę domu, przez kilka sekund musiała jechać pod prąd i została obtrąbiona przez wielu kierowców. Akurat to już jej nie ruszyło.
- Ej ?! Podobno jest tu tak bezpiecznie!- Emilly zaczęła panikować i kręcić się nerwowo.
- Było, dopóki ci mordercy nie zaczęli okradać ludzi i zabijać ich jak zwierząt.
-Prędzej czy później dobiorą się i do nas! Znaczy ciebie!
-Mam dobrą ochronę nie boję się.- odparła babcia i podjechała z powrotem pod dom — na razie to martwię się tylko o ciebie.
- O mnie???? Tak??? Mam już osiemnaście lat, jestem pełnoletnia! I jestem tu z własnej woli, gdybym chciała mogę zawsze stąd wyjechać!- Emilly nie wytrzymała już napięcia, musiała wyrzucić te wszystkie beznadziejne emocje z siebie.
- Chodźmy już do domu.- babcia ukrywała swoją złość i aby ją odreagować mocno trzasnęła bagażnikiem. Gdy już zamknęła auto, zdenerwowana zaczęła kierować się w stronę domu.
- Ja tu jeszcze chwilę zostanę.- odparła dziewczyna i poszła na tył domu gdzie jak się okazało znajdował się ogród. Ładnie oświetlony małymi latarenkami, równo przycięte krzaczki, różne drzewa niektóre wysokie, a niektóre niskie, ale rozłożyste. Na środku do ogromnego drzewa była przymocowana huśtawka, jeszcze za czasów, gdy dziadek żył, ale była regularnie malowana
i widać było, że jest stabilna. Kilkadziesiąt metrów za huśtawką w ziemi były dwa ogromne baseny, aktualnie zakryte szklaną pokrywą, aby robaki w nocy nie powlatywały. Aż miło było pospacerować.
- Hej! Młoda!- Emilly usłyszała czyiś szept. Chciała wrzasnąć, lecz w porę zasłoniła sobie usta. Czy to do niej? Przerażona obróciła się w stronę, z której dochodził głos. Intuicja podpowiadała jej, by wiać — szczególnie po tym, co usłyszała w samochodzie już pierwszego dnia jej pobytu.
- Twoja babcia mówiła, że przyjedziesz.- znowu głos zaszeptał- Tu jestem ślepoto!- dodał
i nagle jakaś ręka wyłoniła się zza krzaków, Emilly więc podeszła do miejsca, w którym stała nieznajoma osoba.
- Kim jesteś?- dopytała dziewczyna, zanim spojrzała za krzak.
Emilly zaczęła powoli otwierać torebkę po ukryty w niej nożyk. Pewnie w starciu z osobą dorosłą — najgorzej mężczyzną — nie miałaby szans, lecz lepszy nożyk niż nic.
- Sąsiadem.- odparł głos, a osoba zza krzaka wstała i otrzepała się z liści, przerażona Emilly odskoczyła od krzaka z cichym wrzaskiem odruchowo zamykając torebkę.
- Spokojnie, dziecko.- jak się okazało był to chłopak. Był może o pare lat starszy od Emilly miał brązowe włosy które zakrywały mu pół twarzy ale widać było jego niebieskie oczy .
- Co ty tu robisz? To posiadłość mojej babci!- pisnęła dziewczyna i odsunęła się o jeszcze jeden krok.
- Mieszkam obok — wskazał na podobnej wielkości budynek obok.- Miło mi cię poznać.
- Skąd mogę mieć pewność, że nie jesteś seryjnym mordercą?- spytała Emilly i zaczęła ponownie sięgać do torby po nożyk.
- Boże, ale ty jesteś nerwowa. Wyluzuj trochę, możemy iść do twojej babci, aby potwierdziła, że mieszkam obok.- chłopak nieco lekko zdenerwowany i zirytowany podszedł do dziewczyny
i podał jej rękę.
- William, dla znajomych Will.- przedstawił się dziewczynie, która była tak zmieszana, że ledwo co uścisnęła jego dłoń.
- E-Emilly.- odparła i zaczęła chować z powrotem nożyk.
- Mieszkamy obok — gdy zobaczył jej spojrzenie zrozumiał że musi dokończyć- w sensie ja, mój młodszy brat Matthew, moja siostra Rose, mama i tata.
- Ile masz lat?- spytała nieufnie nastolatka.
- Dwadzieścia.- odparł — A ty?- dodał przyglądając się jej z ciekawością.
- Osiemnaście.- Emilly pokręciła głową- Wracam już do domu, do widzenia.- dziewczyna pomachała mu na pożegnanie na co on odpowiedział uśmiechem i wyszedł furtką ukrytą za drzewem.
- Boże co to było?- zdegustowana wróciła do domu zamykając drzwi na klucz.
- Jestem!- krzyknęła do babci, ale poczuła czyjąś jeszcze obecność, przerażona zaczęła się rozglądać 1. zasada w horrorach — musisz być czujny/a. Emilly zaczęła powoli iść w stronę salonu, gdy nagle coś zza rogu wyskoczyło i rzuciło się na jej nogę, a ona bliska zawału odruchowo zaczęła ruszać gwałtownie nogą i uciekać. Gdy Emilly usłyszała znajome westchnienie obróciła się i zobaczyła swoją babcię stojącą ze skrzyżowanymi ramionami i patrzącą się na wnuczkę takim spojrzeniem, że gdyby można było zabijać wzrokiem Emilly by już nie żyła. Przy nogach Babci, skamlał kuląc się, mały piesek rasy Cavalier king charles spaniel, miał białe futerko z czarnymi plamkami, a główka czarno ruda.
- Chciałaś mi psa zabić?!- Bardzo, ALE TO BARDZO wściekła babcia podniosła pieska i pogłaskała go po pyszczku szepcząc mu do ucha kojące słówka.
- Było powiedzieć, że masz psa.- Emilly z głośno dudniącym sercem pokręciła głową.
- Nazywa się Daisy i muszę ci powiedzieć, że to mój jedyny zaufany przyjaciel i z tego, co widzę to cię nie polubi, poza tym idź się już kładź spać.- starsza pani poszła z pieskiem do salonu, a roztrzęsiona dziewczyna do swojego aktualnego pokoju.

Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz