Rozdział 26

11 3 0
                                    

     Przerażona dziewczyna szybkim ruchem obróciła się na pięcie i spojrzała  w oczy mężczyzny, który za nią stał. Przerażenie zmieszane z irytacją zaczęło przejmować władzę nad jej umysłem. 
- Emilly.- szepnął miło mężczyzna, a nastolatka odetchnęła z ulgą na widok znajomej twarzy.
- Nikt nie chce przyjść do stołu.- mruknęła i pospiesznie oddaliła się od ojca Willa nawet nie czekając na jego reakcję. 
- Muszę jak najszybciej dostać się do domu babci. Jednak skoro Will jest u siebie to kto i za czyim rozkazem miałby, albo mieliby włamać się do domu. Emilly z zamyśleniem popatrzyła na dom babci. Typowy dom w Las Vegas. Nic szczególnego. Jednak w tym domu kryło się wiele tajemnic.
    Kątem oka Emilly zauważyła w oknie ciemny cień przemykający po pokoju jej babci. Dziewczyna zrobiła to co uważała za słuszne. Szybkim ruchem wyjęła telefon i weszła w numer, który wysłał jej wiadomość z ostrzeżeniem. Gdy dziewczyna chciała napisać, że ktoś jest w jej domu okazało się, że numer został usunięty. 
- Niech to szlag!- wrzasnęła i jak pięcioletnia dziewczynka tupnęła nogą. 
- Coś się stało?- spytał zza jej pleców znajomy głos. Emilly gwałtownym ruchem odwróciła się i  gdy ujrzała od kogo pochodzi głos, wzięła gwałtowny zamach i z impetem walnęła Willa w policzek. Cios wydał z siebie głośne plasknięcie, a dziewczyna czuła, że poniesie konsekwencje za swój czyn. 
Jak się okazało miała rację. 
- Słuchaj ty mały rozpuszczony bachorze, - zaczął chłopak podchodząc do niej coraz bliżej.                     Wyglądał na nieco przerażonego lecz wyraźnie zaskoczonego, a jasnoczerwony ślad na jego prawym policzku odejmował mu męskości. Wyraz twarzy Willa zmienił się tak szybko, że gdy tylko dziewczyna mrugnęła chłopak zaczął szybciej oddychać, a ze złości trzęsła mu się dolna warga - nie będę pozwalał by taki dzieciak jak ty bił mnie po twarzy i tak się do mnie zwracał.- wycedził przez mocno zaciśnięte zęby patrząc przerażonej dziewczynie głęboko w oczy. 
Emilly praktycznie dotykała już plecami bramy oddzielającej dom sąsiadów z domem jej babci.
Nastolatka nie mogła uwierzyć, że ten chłopak, który jeszcze kilka dni temu przyniósł jej słodycze, pluszaka i podpaski jest taki agresywny i nieopanowany.
       Dziewczyna wróciła myślami do dnia, w którym poznała Willa. Przyszedł do niej przez furtkę w ogrodzeniu i miło się przywitał... Przez furtkę.
Nastolatka już wiedziała co robić.... A może i nie?
      Nie przerywając kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem wolnym krokiem zaczęła się przesuwać w lewą stronę, gdzie kilka metrów od niej było przymocowane, zarośnięte bluszczem wybawienie. Ku jej nieszczęściu Will od razu zrozumiał co planuje dziewczyna, więc zatrzymał się i mocno złapał osiemnastolatkę za ramie. Z groźną minął lekko ją szturchnął. Powoli przejechał ręką do jej szyi tuż nad obojczykiem. Emilly nie udało się ukryć przerażenia przez co zaczęła się lekko trząść, a na ten widok chłopak zareagował głośnym śmiechem. Niewiedziała co chłopak zamierza zrobić. Stała zamurowana opierając się o bramę.
- W-Will, co ty robisz?- spytała trzęsącym się głosem.
- Spokojnie, będzie to trwało ułamek sekundy.- dwudziestolatek uśmiechnął się szelmowsko nie zdejmując dłoni z szyi przerażonej Emy.- Ciesz się, że szef chce cię żywą.
- O czym ty mów...- dziewczyna ostatnie co zauważyła, to jak Will bierze zamach i lekkim, a szybkim ruchem uderza ją w poszczególne miejsce na jej szyi. Emilly nawet nie była w stanie dokończyć zdania.... Po prostu jej ciało opadło bezwładnie na ziemię, a dziewczyna poczuła że spada w ciemną otchłań. 


Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz