Rozdział 20

34 8 0
                                    

Dziewczyna czekając na Willa wpadła w objęcia Morfeusza. Obudziła się kiedy usłyszała głośne stuknięcia w szybę. 
- Co się dzieje?- wymamrotała przez sen.- Oh, Will.- Emilly wstała z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyła do okna. 
       Na zewnętrznym parapecie stał Will. W ręce trzymał pełną zakupów torbę. Dziewczyna otworzyła mu okno, chłopak wszedł do jej pokoju.
-Willy, od tego są drzwi.- szepnęła zmęczona Emilly i rzuciła się spowrotem na łóżko.
- Nie mogłem. Kiedy wychodziłem twoja babcia powiedziała abym już dziś nie przychodził bo jesteś bardzo zmęczona i musisz się przygotować do jutra. O co chodziło z jutrem?- spytał, Emilly gwałtownie przekręciła się na plecy. 
Pogrzeb Raven! Kompletnie zapomniała. Musi się jakoś przygotować.
- Ja....-zaczęła. Niewiedziała czy może mu zaufać w sprawie przyjaciółki.- To nic ciekawego, jedziemy do Los Angeles spowrotem by załatwić kilka spraw.- skłamała.
- Dobrze. Ale wracasz?- spytał z wyraźną powagą wypisaną na twarzy.
- Tak. Chyba tak.- odparła i posłała mu jeden ze swoich sztucznych uśmiechów.
- Masz tu podpaski.- powiedział i podał dziewczynie torbę.
Chwila...Cała torba podpasek?! Chyba go pogrzało. Emilly zajrzała do torby i na wierzchu leżały trzy opakowania. Wyłożyła je na łóżko po czym spojrzała się podejrzliwie na chłopaka. On wyszczerzył zęby w uśmiechu i założył sobie ręce na kark zamykając oczy. 
Dziewczyna zajrzała ponownie do torby i to co zobaczyła wywołało rumieńce na jej twarzy.
W torbie były słodycze. Dużo słodyczy. Ciastka, żelki, czekolady, delicje...
- Matko ile on musiał wydać pieniędzy?- pomyślała i zarzuciła chłopakowi ramiona na szyję.
- Dziękuję.- wyszeptała mu do ucha.
Will także objął ją mocno i delikatnie pocałował w czubek głowy.
- To jeszcze nie wszystko.- mruknął wesoło i czule pogłaskał dziewczynę po głowie.
Emilly zrobiła zdziwioną minę. Jak to nie wszystko?
- Proszę.-Will podał jej szarego pluszaczka w kształcie pingwinka. 
Dziewczyna poczuła łzy w kącikach oczu. Nie mogła wydusić słów. 
- Ja... Dziękuję.- jedynie wyszeptała i przyjęła pluszaka.
Chłopak czule pogłaskał ją po policzku. Emilly jeszcze nigdy nie dostała od nikogo tak słodkiego prezentu. Wpadła w objęcia chłopaka i zaczęła wypłakiwać mu się w ramię. 
- Spokojnie.- szepnął jej do ucha rozbawiony zalewając je ciepłym oddechem. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję.- mruknęła Emilly czując, że powinna wziąć się w garść, jednak łzy szczęścia nie przestawały dalej płynąć.
- Zobacz. Jak włożysz go do mikrofalówki będzie ciepły i zacznie pachnieć lawendą. Możesz się rozgrzać.- wytłumaczył delikatnie głaszcząc dziewczynę po plecach. 
Lawendą...? Skąd on wiedział, że to ulubiony kwiat Emilly? Pewnie zgadywał.
- Lawenda to moja ulubiona roślina.- rzekła odsuwając się od chłopaka.
Szybko otarła łzy i objęła pingwinka. Musiała wyglądać koszmarnie, a on dalej nie ruszał się z miejsca. 
- Cudnie się złożyło.- odparł z uroczym uśmiechem. 
Z tej słodkiej chwili wyrwał ich dzwonek telefonu chłopaka. 
- Poczekaj chwilkę.- powiedział i odebrał połączenie. 
- Czego chcesz?- spytał rozmówcę obojętnym tonem. 
- Nie mam czasu.- odpowiedział po chwili do telefonu.
    W jego głosie nie było czuć żadnej emocji jednak po tym jak napiął mięśnie Emilly stwierdziła, że chłopak się porządnie wkurzył i zestresował. 
- Alex, kur...- zaczął, ale po chwili się opanował- Wkurzasz mnie stary. Będę za dziesięć minut.- Will przerwał połączenie i schował telefon do tylnej kieszeni spodni. 
- Przepraszam muszę lecieć. Jak już w nocy mówiłem mam dziś kilka spraw , które muszę załatwić, a Alex mi to trochę utrudnia. Możliwe, że wpadnę wieczorem.- powiedział po czym musnął wargami policzek osłupiałej Emilly. 
- Jasne. Fruń.- mruknęła po czym rzuciła się spowrotem na łóżko i przytuliła nowego przyjaciela.
Will wyszedł oknem po czym przeskoczył na drzewo i tak dostał się spowrotem do swojego pokoju.
***
Dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi więc z ociąganiem wstała z łóżka i je otworzyła.
- Tak?- spytała babcię, która podejrzanie jej się przyglądała.
Bez słowa przepchnęła się przez Emilly i zaczęła sunąć wzrokiem po pokoju.
- Czegoś szukasz?- dopytała starszą panią i przypomniało jej się o torbie z prezentem od Willa. Jakby nigdy nic podeszła do torby i powoli nogą zaczęła ją wsuwać pod łóżko. Jednak babcia nie jest taka nieogarnięta i od razu spostrzegła co robi jej wnuczka.
- Co to takiego?- staruszka podeszła do wnuczki i stanęła naprzeciwko niej krzyżując ramiona. 
Przejrzała ją. Emilly może już sobie kopać grób. 
- Nic.- odparła nieco za szybko i zacisnęła usta w wąską linię. 
Patrzyły się tak na siebie jeszcze przez kilka sekund, które dla Emilly trwały jak minuty przeradzające się w godziny. 
- No dobrze, możesz mieć swoje sekrety. Tylko powiedz, że nie zagraża nam to co ukrywasz.- odparła ostatecznie babcia i podniosła wysoko brwi.
- Spokojnie.- uspokoiła ją wnuczka przewracając oczami. 
         W końcu starsza pani z niechęcią skierowała się do drzwi. 
- Usłyszałam drugi głos. Nie twój. Rozmawiałaś z kimś?- spytała jeszcze zanim wyszła. 
Stała tyłem do Emilly więc ta nie mogła spojrzeć na jej twarz i odgadnąć czy jest wściekła. Jednak w głosie było słychać wyraźną ciekawość, ale i... Troskę? No chyba nie.
- Rozmawiałam przez telefon na głośnomówiącym.- skłamała bez trudności.
Dziewczyna nie mogła przecież powiedzieć, że miziała się z mężczyzną, który jest od niej dwa lata starszy. 
- Ciekawe, bo kiedy do ciebie dzwoniłam włączała mi się poczta.- oznajmiła babcia odwracając się. 
-Jak to dzwoniła do mnie?- pomyślała z przerażeniem Emilly i sięgnęła po telefon leżący na komodzie.
- Padł mi przed chwilą.- kolejne kłamstwo. 
- Dzwoniłam półgodziny temu to dziwne.- warknęła w odpowiedzi staruszka.
- Kuźwa. Spałam i jak zwykle zapomniałam naładować tego badziewia.- dziewczyna skrzyczała siebie w myślach. 
- Spałam więc nie odebrałam.- powiedziała wzruszając ramionami.
- Dobrze, ale poczta włącza się tylko wtedy gdy telefon jest rozładowany.- stwierdziła kobieta.
Co to za przesłuchanie do diabła ?!
- Rozładował mi się kiedy spałam, jak rozmawiałam było dwa procent więc nie ma co się dziwić.- Emilly zakończyła rozmowę odwracając się tyłem do babci. 
- Marnie kłamiesz.- poczuła oddech babci na karku.
Dziewczyna drgnęła, ale tak łatwo się nie podda. 
- Jestem zmęczona idę spać.- powiedziała i rzuciła się na łóżko.
Jednak się poddała.
Rozzłoszczona staruszka wyszła z pokoju nastolatki i trzasnęła mocno drzwiami.

Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz