Rozdział 21

25 8 1
                                    

Raven. Pogrzeb. 
Emilly gwałtownie wstała. 
-Boże, przecież dziś pogrzeb Raven!- pisnęła dziewczyna. 
        Szybkim ruchem zdjęła z siebie koc i pobiegła do sypialni babci. Nikogo w niej nie zastała, tylko pościelone łóżko, jakby nikt tam nie spał od dłuższego czasu. Emilly często się zastanawiała jak udaje się babci utrzymywać taki porządek, ale przecież przychodzi pokojówka. 
Dziewczyna zbiegła szybko na parter. Biegła do salonu rozglądając się przy tym uważnie. 
Zastała babcię oglądającą jakiś serial. 
-Babciu, dziś pogrzeb Raven!- powiedziała przerażona osiemnastolatka. 
- Dziecko, to że jestem stara nie wpływa aż tak na moją pamięć. Takich rzeczy się nie zapomina. Wszystko już przyszykowane.- oznajmiła babcia nie odrywając wzroku od ekranu.- No prawie wszystko.- nawet nie musiała na nią patrzeć by wiedzieć, że Emilly dopiero wstała. 
Dziewczyna zasłoniła rękami szeroko otwarte usta i szybko pobiegła się ubrać. 
- Tylko nie to.- szepnęła do siebie Emilly przerzucając pojedyncze ubrania. 
- Spodnie czy sukienka?- zastanawiała się na głos. 
Ostatecznie padło na ciemną, plisowaną sukienkę. 
- Przecież to pogrzeb mojej przyjaciółki, nie mogę wyglądać jak bezdomny.- mruknęła zdenerwowana dziewczyna. 
Do tego założyła małe okrągłe pierścionki i ulubioną bransoletkę. Nie zapomniała również o pamiątkowym wisiorku w kształcie księżyca. Standardowy makijaż z odznaczającą linią wodną oka i już była gotowa do wyjścia. Emilly dysząc wybiegła z pokoju, oczywiście w połowie schodów przypomniało jej się o torebce, do której spakowała sobie telefon i kilka innych potrzebnych rzeczy. 
- Jestem już gotowa.- zameldowała dziewczyna zakładając swoje uroczyste buty na niskim obcasie.
Babcia już niecierpliwie czekała przy drzwiach w jednej dłoni podrzucając cyklowo kluczyki. 
Weszły więc do auta i ruszyły w wielogodzinną podróż.
***
- Co jest?!- wrzasnęła zła babcia i z rozpędem walnęła rękami w kierownicę.- Stoimy w tym korku od ponad czterdziestu minut!- dodała wściekła i kilka razy zatrąbiła.
Emilly spojrzała na godzinę - 10:56
Pogrzeb Raven jest o 12:00. Jeśli będzie się tak korkować spóźnią się, a jeszcze przynajmniej z godzina drogi. 
         Ruch powoli malał więc można było jechać szybciej. Emilly cały czas wyglądała przez okno. Widać już było tablicę z napisem "Los Angeles" - wreszcie.
Kilka kilometrów później Emilly zobaczyła powód przez który wszystko się zakorkowało.
Była stłuczka, ale to jaka! Trzy auta były poobijane. Dwa czerwone i jedno białe. Gdy dziewczyna bliżej się przyjrzała okazało się, że jest jeszcze czwarte w rowie, jednak już nie wyglądało jak auto. Białe wyglądało Emilly znajomo pomimo wielu wklęsłości. Na przednim lusterku w samochodzie przyczepiony był szary miś. Ktoś ze znajomych Emilly miał taką zawieszkę - dziewczyna była tego pewna. Jednak nie była w tamtej chwili zdolna do skupienia się na czymś innym niż na pogrzebie przyjaciółki. 
Emilly oparła głowę o zimną szybę i zamknęła oczy. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo była zmęczona trzygodzinną podróżą bez przystanku na rozprostowanie kończyn. Jednak nie zasnęła - tylko odpłynęła w wspomnieniach. 
***
Dziewczyna wyszła z auta i trzasnęła mocno drzwiami by się domknęły. Pognała za babcią w stronę cmentarza, na którym miała się odbyć ceremonia. Do uszu Emilly dobiegały pojedyncze dźwięki etiudy E-dur. Często gra się je na pogrzebach. 
Dziewczyna wyjęła telefon z kieszeni by sprawdzić godzinę - 11:58. Udało się pomimo korków dojechać na czas. W tej chwili na ekranie telefonu pojawiło się powiadomienie. 
Mama:
- Jesteś na pogrzebie?

I co teraz robić?! Skłamać?
- Mama mówiła, że właściwie mogę tu przyjechać.- pomyślała dziewczyna.- Ale może nie będę ryzykować.- mruknęła do siebie po krótkim namyśle.

Emy:
- Niestety nie :(
- A ty jesteś?

Ciekawe czy przyjechała...

Mama:
- Praca, skarbie.

O... Czyli jej nie będzie. 
- Jednak chciałam ją zobaczyć.- Emilly posmutniała w myślach.
       Dziewczyna dobiegła do bramy cmentarza, jednak jej babcia straciła kondycję i z biegu przeszła na marsz. Emilly zobaczyła duże skupisko ludzi więc się tam skierowała nie czekając na babcię. Zimny wiatr muskał jej policzki i rozwiewał włosy. Pogoda była nawet przyjemna, gdyby nie okoliczności dzień mógłby być całkiem do przeżycia. Dziewczyna założyła czapkę głęboko na głowę by nikt jej nie rozpoznał i podeszła bliżej do nagrobka przepychając się przez ludzi. W tłumie Emilly zauważyła płaczącą mamę przyjaciółki i stojącego obok niej z pochyloną głową męża. Oboje trzymali się za ręce w geście pocieszenia, a w słońcu lśniły ich złote obrączki tak jakby chciały ożywić ich zmarłą córkę. 
Emilly poczuła uścisk w sercu, a oczy zaszkliły się jej od razu gdy tylko ujrzała grób Raven. Dziewczyna usłyszała dzwony kościelne. Wybijały południe, dotychczas najgorsze południe w życiu Emilly. Osiemnastolatka stanęła przy grobie przyjaciółki na tyle blisko by można było wyczytać co jest na nim napisane:
"Raven Daft" oraz data jej urodzin i śmierci. Powyżej zdjęcie Raven w wieku bodajże dziesięciu lat. 
Emilly wiedziała, że nie może się rozpłakać iż przyjaciółka by tego nie chciała, jednak poczuła że pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Nagle poczuła jak ktoś zaciska dłoń na jej ramieniu. Dziewczyna przestraszyła się, że ktoś ją rozpoznał jednak usłyszała znajomy jej głos babci.
- Emy, już i tak za długo tu stoimy. Chcesz jeszcze załatwić jakąś sprawę?- spytała wnuczkę.
Kazanie księdza zagłuszało cichy głos staruszki, która posyłała dziewczynie znaczące spojrzenie. 
- Musimy podjechać do domu Raven.- szepnęła Emilly i razem z babcią skierowały się w stronę samochodu. 
        Osiemnastolatka spojrzała po raz ostatni na grób przyjaciółki. Miesiąc temu Emilly nawet przez chwilę by nie sądziła, że jej przyjaciółka coś sobie zrobi. Było zabawnie do czasu gdy nie nastąpiło to trzęsienie ziemi, które popsuło nie tylko całą ich przyjaźń ale także rozłączyło na długo jedyną bliską jej osobą - mamą. 
Wgapiona w grób Raven, Emilly usłyszała znajomy głos zza pleców.
-...jednak w głębi duszy cieszę się, że nie przyjechała. Ten widok mógłby ją bardzo zaboleć.
Osiemnastolatka ukradkiem zerkając dostrzegła mamę. Kobieta ubrana była cała na czarno, stała w objęciach wysokiego umięśnionego mężczyzny z lekkim zarostem. 
- Chciałbym ją zobaczyć.- odparł człowiek, w którego wtulała się matka Emilly.
- Co. Tu. Się. Do. Cholery. Dzieje.- dziewczyna czuła, że jej serce zaczyna tańczyć kankana. 
Pytanie, które jej się nasuwało na myśl brzmiało tak:
- Kim jest ten mężczyzna?
Ale było jeszcze drugie pytanie.
- Dlaczego ten mężczyzna obejmuję moją matkę i czemu ona się na to zgadza?

Emilly miała oczy szeroko otwarte z przerażenia tak samo jak usta. Poczuła, że babcia ciągnie ją za rękę i mówi coś o tym aby się ruszyła. Jednak dziewczyna nie była w stanie nawet podnieść z miejsca. Miała zamęt w głowie. Staruszka wyrwała ją z osłupienia mocnym uderzeniem w ramię. 
- Emilly to nie czas na rozmyślania!- wrzasnęła jej do ucha więc Emy posłusznie oderwała wzrok od intymnie przytulającej się pary.
Jednak po chwili wyjęła telefon i zrobiła im zdjęcie. 
Na pamiątkę....

Po czym ruszyła za babcią do auta by udać się do domu przyjaciółki.


Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz