Rozdział 23

14 5 0
                                    

Emilly skądś kojarzyła tego człowieka. Tylko skąd? Teraz sobie przypomnieć taką rzecz... 
      Dziewczyna musiała unieść głowę by móc spojrzeć mężczyźnie w oczy. 
- O kurka. I co teraz?!- pomyślała przerażona odgarniając kilka zabłąkanych kosmyków włosów z jej twarzy. Blondyn patrzył na nią wściekłym wzrokiem, tak jakby chciał ją obedrzeć ze skóry. 
Miał na głowie czarne okulary, a jego brązowe niemal czarne oczy cięgle przeszywały ją wzrokiem nawet nie mrugając. Jasne włosy miał krótko przycięte, a w uszach po kilka kolczyków. Jego usta zaciśnięte były tak mocno, że ich jasnoróżowy kolor zbladł. 
- Przepraszam.- mruknęła osiemnastolatka próbując jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji. 
- Co ty tu robisz Emi... Co pani tu robi? To miejsce zbrodni.- odparł mężczyzna odchrząkając nieznacznie.
-Co jest? Czy on chciał powiedzieć moje imię?!- dziewczyna czuła szybkie bicie swojego serca.- On mnie zna?- myślała. 
- Ja...
- Rixon, rusz się! Im więcej par oczu tym szybciej znajdziemy dzie...- Will podbiegł do umięśnionego, wysokiego mężczyzny, który stał przed Emilly.
         Gdy zobaczył dziewczynę przerwał i otworzył szeroko oczy. Miał maskę, lecz gdyby nagle zniknęła, osiemnastolatka domyśliła się, że usta pewnie też były lekko rozszerzone. Już trochę go znała. 
- Co jest?!- wrzasnął patrząc to na Emilly to na mężczyznę.
Nagle rozległ się odgłos odbezpieczanej broni i głośny głos wystrzału. Kilka sekund później chłopak już leżał na ziemi, a jego ramie krwawiło. Rixon nieco zaniepokojony odwrócił się w stronę z której padł strzał. Cofnął się o krok z przerażenia.
       Emilly także nie wierzyła własnym oczom. Gdy facet ukląkł przy partnerze by opatrzyć jego ranę, dziewczyna ujrzała strzelca.
- Na co czekasz wsiadaj!- wrzasnął znajomy głos z auta chowając pistolet. 
Wyraźnie wściekły Rixon wyjmował już broń zza pasa. Niechlujnie zabandażował ramię nieprzytomnemu kumplowi. W oddali słychać było biegnących przyjaciół z paczki Willa. Osiemnastolatka o mało co nie wypuszczając pudełka potykając się wsiadła do samochodu. Ktoś zaczął strzelać w auto. W drzwi, w szyby we wszystko byle by spowolnić odjazd. 
- Jesteś ranna?- spytała wybawicielka Emilly.
- Na szczęście nie.- odparła do babci.
- A masz to po co tu przyjechałyśmy?
          Osiemnastolatka położyła pudło na kolanach i pokiwała głową. 
Co może być w tym pudełku? Czy aby na pewno jest tam dziennik - pamiętnik Raven? Tego dowie się dopiero w domu... O ile nie wybuchnie w czasie jazdy. To może być pułapka.
Przez resztę drogi kobiety nie odzywały się do siebie. Emilly nie musiała pytać skąd jej babcia ma broń, a wiedziała, że jeśli nawet spyta to wtedy będzie musiała odpowiedzieć także na pytania staruszki. Tego Emilly wolała uniknąć. 
Dziewczyna czuła, że powieki stały się coraz bardziej jej ciążyły. 
- Przymknę oczy tylko na chwilkę.- powiedziała sobie w myślach zamykając oczy.
Niestety od razu wpadła w objęcia morfeusza. 
***
Emilly obudziła się waląc gwałtownie głową w boczną szybę. 
- Boże..-mruknęła rozmasowując obolałe miejsce na czole.
- Nie Boże, tylko wysiadaj. Musimy szybko wejść do domu i włączyć wszystkie zabezpieczenia. Zadzwonię zaraz po ochronę, a ty pod łóżkiem masz ukryty guzik.- babcia pchnęła osłupiałą Emilly w stronę domu nie przestając mówić- Włącz go i odsuń się od okien.
- Jak wygląda?- spytała jeszcze dziewczyna po czym otworzyła główne drzwi. 
Czekając na odpowiedź babci rozglądała się po całym podwórku.
- Taki sam jak ten w przedsionku. Biegnij!- wrzasnęła zdenerwowana kobieta po czym wyjęła telefon i rozpoczęła połączenie. 
          Emilly pobiegła do swojego pokoju z pudełkiem pod pachą, które co chwila jej się wyślizgiwało. Wściekła dziewczyna wzięła je w końcu w ręce i podtrzymywała brzuchem. 
Gdy udało jej się dobiec do pokoju położyła paczkę w kącie i wślizgnęła się zwinnie pod łóżko. 
Emilly włączyła latarkę w telefonie, lecz to nie było konieczne. Przy nóżce łóżka kawałek ściany w kształcie kwadratu był wypuklony. Dziewczyna nacisnęła na ten fragment, a ze ściany wysunęła się mała szufladka z guzikiem. Osiemnastolatka bez namysłu wcisnęła przycisk i wypełzła spod łóżka czekając spięta co się stanie. 
Przez 5 sekund była cisza. 
Cisza...
Cisza....
Szum...
Nagle coś strzyknęło. Na okna gwałtownie opadły metalowe rolety i zapadła ciemność.
To tyle? 
Tak, to tyle. 

Roztrzęsiona dziewczyna wstała i zaczęła po omacku kierować się w stronę drzwi. 
Po prawej stronie drzwi był włącznik światła. Emilly udało się go wymacać i włączyć. Nagła jasność sprawiła, że osiemnastolatka musiała przymrużyć oczy. 
Babcia wpadła do jej pokoju jak torpeda. Gdy zobaczyła okna odetchnęła z ulgą.
- Dobrze.- odparła i wyszła z pokoju.
Dziwna ta babcia. Normalnie to pewnie zaproponowałaby Emilly jakiś film, albo zrobiła kolacje. Jednak ona była inna. Cudownie. 
              Dziewczyna po kilku minutach rozmyślania skierowała się do łazienki, by wziąć ciepłą kąpiel i poprawić cerę kilkoma balsamami. Mimo obecnej sytuacji nie może jednak śmierdzieć. 
Weszła do łazienki i zamknęła się na klucz. Od razu zaczęła nalewać wody do wanny. Poszperała w rzeczach babci i znalazła kilka kul do kąpieli. Stwierdziła, że weźmie tą o zapachu arbuza.
Zanurzając się w wodzie czuła, że wylatują z jej głowy wszystkie problemy. Cudowne uczucie. 
 Dziewczyna czuła, że znowu staje się bardzo śpiąca. Nie może dopuścić do tego by znowu zasnąć w wannie. By tego uniknąć wyciągnęła korek od wanny i poczekała aż trochę spłynie. Po chwili dolała sobie zimniejszej wody.
- Ehh...To już nie to samo.- westchnęła osiemnastolatka i krzywiąc się wyszła z wanny od razu owijając się w mięciutki ręcznik. 
             Nasmarowała się kilkoma kremami i wydepilowała różne miejsca na swoim ciele głośno przy tym piszcząc albo zagryzając dolną wargę gdy była za głośno.
- To jest z miesiąca na miesiąc coraz straszniejsze.- Emilly zaczęła ubierać się w piżamę.  
Pod koniec wysuszyła włosy i umyła zęby. 
- Jakaś maseczka na twarz by się przydała.- westchnęła i zaczęła ponownie przeglądać szuflady babci. 
Oprócz tego, że znalazła rewolwer i kilka nabojów niestety nie natknęła się na maseczkę. 
-Eh... Nie tak wyobrażałam sobie rzeczy w mieszkaniu babci.- mruknęła do siebie spowrotem zapakowując rewolwer.
         Emilly poszła spowortem do ciemnego pokoju i położyła się na łóżku.
Ciekawe co teraz robi Will albo Carol albo moja mama.- pomyślała dziewczyna.
Wzięła telefon z komody i otworzyła chat z Carolem. Ostatnio pisali gdy Emilly jechała do Las Vegas. 
  
Emilly
- Hej. Jak żyjesz?

Proste, a jednak skuteczne. Carol nie odpisał od razu. Gdy przyszła od niego wiadomość Emilly była w trakcie przeglądania tiktoka. 

Carol
- Cześć Emy. Przepraszam, że się tak długo nie odzywałem, ale jest tu strasznie dużo roboty. Wzięli mnie do straży pożarnej ponieważ potrzebowali ludzi i nie mam czasu nawet aby oddać się na chwilę mojemu hobby.

Emilly
- Jak się czujesz?

Carol
- To ja chyba powinienem spytać ciebie. Jak się czujesz?

Emilly wiedziała, że chodzi mu o to jak się czuje po stracie najlepszej przyjaciółki.

Emilly
- Jakoś żyję. A ty? 

Carol
 - Mogło być lepiej. 

Emilly nie wiedziała co odpisać. Prawdopodobnie już nigdy nie zagrają kolejnej rundy w koszykówkę. Nie wiadomo czy się w ogóle zobaczą. Carol coś pisał ponieważ pokazywały się przy jego profilowym trzy kropeczki. Odpowiedź zajęła mu co najmniej dwie minuty. 

Carol
- Tęsknie.

Urocze. Ktoś jeszcze pamięta o istnieniu Emilly. 

Emilly
- Ja też Carol, ja też :(

Carol

- Jeśli będziesz miała kiedyś wolną chwilę to zadzwoń do mnie na wideo chacie. Postaram się odpowiedzieć. Nie chcę cię zapomnieć Emilly.

Dziewczyna poczuła pustkę w sercu. Jej jeden z najlepszych przyjaciół znajdował się kilkaset kilometrów od niej, a jej najlepsza przyjaciółka, jej bratnia dusza nie żyje. Will jest przeciwko Raven, a Emilly się pogubiła.

Emilly
- Zadzwonię Carol, obiecuję.

I tak skończyła się ta konwersacja. Carol nic więcej nie odpisał. Jednak było napisane
 " Wyświetlono" czyli odczytał.
- To było dziwne, a jednak wzruszające.- podsumowała Emilly. 
Jednak Carol zawsze był dość wrażliwy i ufał Emilly, a ona jemu. 
          Dziewczyna chciała napisać do mamy w sprawię pogrzebu przyjaciółki jednak szybko o tym pomyśle zapomniała. Zaczęła się zastanawiać czy Will jest teraz w swoim pokoju? Czy może ze znajomymi? Czy próbował dostać się do jej domu? Czy wie kto stoi za śmiercią Raven? Czy przyjechał po TEN dziennik? Kim był ten mężczyzna, na którego wpadła? 
Chwila... Kojarzyła go z imprezy. Stał oparty o jedno z aut. Gdy Emilly wchodziła z Willem i jego znajomymi do budynku on kiwnął im głową. Był ubrany podobnie. To on. Wyglądał jak ich szofer, a może ochroniarz? 
- Co tu się do diabła dzieje?- Emilly zdążyła wyszeptać, i nawet nie odkładając telefonu na szafkę po prostu wpadła w objęcia morfeusza. 


Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz