Rozdział 16

28 9 1
                                    

- I co teraz powiesz, słońce?- spytał zabierając przerażonej dziewczynie telefon.
- Ja... Ja uważam, że to było straszne. I ten żart Melissy.-szepnęła przecierając oczy. 
Will spoważniał. Przeczesał swoje gęste włosy po czym przybliżył się do dziewczyny.
- Nie traktuj tego poważnie, ona po prostu nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.- szepnął jej do ucha nachylając się lekko. 
- Eh. Skąd mieliście pistolet?- westchnęła nieco się odsuwając. 
Chłopak zrobił zdziwioną minę, lecz szybko się opanował. Odwrócił od niej wzrok i przeniósł go na niebo, lekko podnosząc przy tym głowę.
- Halo, odpowiedz mi!- pisnęła Emilly krzyżując ręce na piersi.
- Tak samo jak zastrzyk. Kupiliśmy w sklepie. A czego się spodziewałaś?- zachichotał sunąc wzrokiem po jej twarzy. 
- Na pistolet trzeba sobie wyrobić prawko.- stwierdziła dziewczyna.
Will zmrużył oczy i zacisnął usta w wąską linię.
- Powiadasz?- odparł i zaczął wolno zjeżdżać wzrokiem w dół jej ciała.
Zatrzymał spojrzenie na jej rękach, a Emilly jakby się bała, że chłopak przeniknie wzrokiem głębiej mocniej je zacisnęła. Co on sobie wyobraża!?
- Will!- syknęła, a chłopak zadrżał jakby dopiero co otrząsnął się z jakiegoś transu.
- Przepraszam.- odparł zażenowany i nagle bardzo zainteresowały go własne buty.
- Więc, teraz serio. Skąd mieliście pistolet?- spytała go jeszcze mocniej splatając ręce na klatcwe piersiowej.
- James ma licencje i nam go pożycza czasami.- powiedział i popatrzył się na nią z ukosa.
-Możemy już skończyć ten wywiad?- spytał jeszcze podnosząc brwi.
- Po co wam on był na imprezie?- dopytała. 
A gdy zobaczyła, że chłopak przewraca oczami i rusza w stronę wyjścia z parku złapała go za rękę. Will odwrócił się z zanudzoną miną do dziewczyny.
- Na wszelki wypadek.- warknął i wyrwał rękę.
O, jaki nie miły się nagle zrobił. Ah te męskie humory. 
- Wzięliście pistolet na imprezę. NA WSZELKI WYPADEK?!-krzyknęła i zrobiła zdziwioną minę.
- Dobra! Daj mi już do cholery spokój! Jak już mówiłem James ma licencje, a że tutaj jest niebezpiecznie szczególnie nocą, to chłop wozi pistolet w skrytce w aucie.- powiedział wznosząc ręce oraz oczy w górę.
- A okej, rozumiem. Nie mogłeś tak od razu?- odparła chociaż wcale mu nie wierzyła, jednak ruszyła w stronę domu.
Will pokręcił głową i podbiegł do niej by iść w równym tempie. To oczywiste, że ściemnia.
-Pistolet w aucie, serio myśli że w to uwierzę?- pomyślała Emilly śmiejąc się pod nosem.
Może gdyby miał nożyk to by może uwierzyła, ale pistolet? 
- Znowu te przeklęte pasy.- prychnęła odgarniając włosy z twarzy.
- Pozwól.- poprosił i podał jej ramię.
         Dziewczyna patrzyła się na Willa to na jego wyciągnięte ramię, wahając się. Ostatecznie się zgodziła i przyjęła pomoc dumnie podając mu swoją dłoń. Na co chłopak z trudem powstrzymał komentarz i tylko pokręcił głową z rozbawieniem. Sygnalizacja świetlna pokazała pieszym zielone światło w tym czasie zatrzymując samochody. Emilly trzymając się umięśnionego ramienia Willa, szła blisko niego aby, gdyby ktoś znów ją popchnął chłopak ją szybko złapał i uchronił przed upadkiem. Czuła się jak małe dziecko, które uczy się przechodzić przez pasy. Żenada...
            Gdy dotarli bezpiecznie przez pasy dziewczyna chciała już uwolnić się od uścisku dwudziestolatka, lecz ten nie chciał jej puścić i ciągle ją mocno trzymał. 
-Ehm...- Emilly spiekła raka, ale szła dalej już nie wyrywając ręki. 
Właściwie to nie było takie złe, chodzenie z nim pod ramię. Przytulać się z nim jak wtedy w piwnicy. Czuć jego oddech muskający jej twarz. Odrzuciła szybko od siebie te myśli. Przecież pewnie on już kogoś ma - to oczywiste. 
- Masz dziewczynę?- wymsknęło jej się.
Zakryła wolną ręką usta i pokręciła gwałtownie głową co wywołało gwałtowny wybuch śmiechu ze strony Willa. 
- Nie było pytania.- szepnęła zażenowana.
Już nawet nie potrafi kontrolować myśli! 
- Wiesz, zastanawiałem się o czym ty cały czas tak zawzięcie myślisz, ciągle słodziutko marszcząc swoje czółko. Teraz już wiem, że myślisz o mnie i o moim życiu miłosnym.- wydukał przed ponownym atakiem śmiechu.
Śmiał się tak i chichotał na zmianę przez połowę drogi do domu. Co zaczęło bardzo, ale to BARDZO irytować dziewczynę.
- Jeju, przestań już i puść moją rękę.- warknęła i ponownie zalała się rumieńcem.
- Dobrze, skarbie.- powiedział, a gdy zobaczył minę Emilly znowu zaczął chichotać. 
Osiemnastolatka nie wytrzymała i mocno zdzieliła go w tył głowy. 
-Ej!- syknął Will, ale ciągle był bardzo rozbawiony.
Jednak nie zostawił dłoni dziewczyny. Roześmiany szedł środkiem ulicy ciągnąc za sobą zażenowaną Emilly. Dopóki nie jechał samochód i nie zatrąbił na chłopaka.
- A spadaj stary dziadu!- krzyknął i pokazał mężczyźnie środkowego palca gdy ten ich omijał. 
- Will!- upomniała go dziewczyna i zmęczona jego zachowaniem położyła mu głowę na ramieniu.
- Trochę kultury.- dodała zirytowana jednak w głębi duszy rozbawił ją gest chłopaka. 
- E tam. Gdyby facet mógł to by nas przejechał.- chłopak ruszył w dalszą drogę.
            Gdy wreszcie dotarli do domu Emilly chłopak odprowadził ją pod same drzwi.
- Hmmm, właściwie to jeszcze nie odpowiedziałem ci na twoje pytanie.- oznajmił kiedy dziewczyna nacisnęła klamkę. 
Cofnęła się krok od drzwi i spojrzała na niego pytająco. O nie! Wkopała się...
- Więc nie. Jestem singlem.- odparł i nieco się do niej przybliżył. 
- Jeszcze.- dodał szeptem i musnął lekko wargami jej policzek.
Emilly czuła, że płonie. I od środka i na zewnątrz. Aż nawet nie chciała sobie wyobrażać jak bardzo musi być czerwona. Jednak w duchu dziękowała sobie, że zadała to pytanie. 
- Jeszcze.- powtórzyła cicho to jedno słowo, które chłopak sam wymówił chwilę temu i nieśmiało spojrzała się Wilowi prosto w jego cudowne, błękitne oczy. 
- No cóż! Do zobaczenia!- wolnym krokiem podszedł do furtki i ją otworzył jednak gdy miał już opuścić jej posesję, dziewczyna podbiegła do niego wymawiając jego pełne imię.
- Williamie!- zawołała i podbiegła do chłopaka stając naprzeciwko niego.
- Co tam śliczna?- spytał i położył dłoń na jej policzku.
- Ja... Chciałam ci podziękować.- wymamrotała spuszczając wzrok na stopy.
- Za ten pocałunek? Mogę ci podarować jeszcze drugi i trzeci i .....- zaczął, ale zirytowana Emilly mu przerwała.
- Za pomoc. Wtedy na imprezie i dziś na pasach. Mogłeś zginąć gdybyś przybiegł po mnie odrobinę za późno.- szepnęła, a Will posłał jej łagodny, ale za razem zawadiacki uśmiech. 
- Ale na szczęście podbiegłem w idealnej porze.- stwierdził zgodnie z prawdą i złożył na jej czole krótki pocałunek. Dziewczyna zamieniła się w słup. 
- Dziękuję.- powiedziała i spojrzała chłopakowi w oczy.
- Za pocałunek czy za....
-Will!- krzyknęła i przewróciła oczami, co wywołało z jego strony chichot.
- Leć aniele. Babcia na ciebie czeka.- oznajmił i pomachał w stronę domu.
Jak się okazało przez cały czas w oknie stała babcia z kubkiem w dłoniach i im się przyglądała. Żenada...
- Boże...-szepnęła i zacisnęła usta w kreskę. 
- Wystarczy Will.- odparł rozbawiony chłopak zamykając furtkę. 
- Co? Ale... O ty cwany....- mruknęła mrużąc oczy, a rozbawiony mężczyzna - o ile można go tak było nazwać wrócił na swoją posesję zostawiając Emilly samą. 
-No cóż przekonajmy się co na to babcia.- szepnęła i z lekkim strachem weszła do domu. 




Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz