Rozdział 24

6 4 0
                                    

       Emilly poczuła, że ktoś gwałtownie potrząsa ją za ramię. Otwierając szeroko oczy ze zdziwienia  poczuła, że coś strzyknęło jej w kręgosłupie. 
- Co się dzieje?- spytała babcię siadając po turecku na łóżku.
Babcia przysiadła się do dziewczyny i westchnęła.
- Rodzina Willa zaprosiła nas dzisiaj na obiad.-oznajmiła po czym zagryzła mocno dolną wargę.
- Ale jak to? To jego rodzina nic nie wie?! Nie chcę iść na obiad do kogoś, przez kogo prawdopodobnie zginęła Raven.- wykrzyczała zdenerwowana nastolatka.
- Przyjaźnie się z nimi bardzo długo i jedyne co mogę ci powiedzieć, i czego jestem pewna na sto procent, to to że rodzice Williama nie wiedzą gdzie był wczoraj.- odparła kobieta kręcąc głową.
- Ale babciu....
- Posłuchaj. Z racji tego, że jesteś po moją opieką -  zaczęła starsza pani podkreślając dwa ostatnie słowa - przyjęłam zaproszenie.- dokończyła patrząc na wnuczkę z wyczekiwaniem.
- No chyba nie.- tylko to udało się wybełkotać zdruzgotanej Emilly.
- Po południu bądź gotowa. Ubierz się elegancko. Znam się długo z nimi i nigdy nie odmawiałyśmy sobie wspólnego sąsiedzkiego obiadu, a gdyby Will zachowywał się wobec ciebie nagannie, przyjdź i mi to powiedz.- staruszka skończyła przemowę i opuściła pokój osłupiałej jak i zdenerwowanej osiemnastolatki. 
       Dziewczyna gwałtownie wstała z łóżka i rzuciła poduchą w przeciwległą ścianę głośno przeklinając.
- Co za pech! To nie może być cholerny przypadek!- wywrzeszczała i mocno kopnęła nogą w drzwi, które lekko zatrzęsły się przy zetknięciu z jej stopą. 
        Emilly przypomniało się, że kładąc się spać włączyła zabezpieczenia w pokoju, a teraz na oknach nie ma żadnych metalowych rolet. Dziewczyna podejrzewała, że babcia coś majstrowała przy ustawieniach. Nastolatka podeszła do okna, przez które widać było dom sąsiadów. 
Łóżko Willa było zaścielone i wyglądało jakby chłopak nie spał tam od dawna. Emilly warknęła wściekle waląc lekko pięścią w okno. Dziewczyna chciała wybiec do babci i wykrzyczeć jej, że na pewno nigdzie nie pójdzie, ale z drugiej strony była ciekawa co się stanie i jak wygląda od środka dom rodziny Willa. Ostatecznie odpuściła i odeszła od okna. Emilly chciała jak najszybciej otworzyć szkatułkę z pamiętnikiem Raven, lecz wiedziała że lepiej ukryć ją przed obiadem i tak ją zostawić. 
      Osiemnastolatka schowała szkatułkę, tam gdzie trzymała inne sekrety - czyli w parapecie, na którym często siedziała czytając książki. Pod poduszkami była mała klamka do niedużej otwieranej skrytki. Emilly tam chowała wiele pamiątek, więc postanowiła nie otwierać szkatułki tylko zamknąć ją bezpiecznie we wgłębieniu w parapecie. Klamkę przykryła swoim ulubionym białym kocem, kilkoma poduszkami i książką, którą kończy już czytać. Z okna, przy którym ten parapet był przymocowany widać było przejeżdżające auta i ludzi przechodzących po chodniku ozdobionym palmami. Dalej widać było wiele bardzo wysokich wieżowców, o jednym z nich babcia jej opowiadała - nazywa się Stratosphere. Czasami wieczorami staruszka przyjeżdżała tam by popatrzeć z najwyższego piętra na pięknie oświetlone miasto. Widok był zachwycający.  
       Emilly posprzątała bałagan, który zrobiła przez wybuch złych emocji i spowrotem wczołgała się na starannie pościelone już łóżko. 
- Pora się przebrać.- postanowiła w myślach i ubrała się w klasyczne ubrania.
       Schodząc na dół do babci rozmyślała nad tym czy ją w ogóle zastanie w domu. Jednak tak jak się spodziewała babcia gdzieś pojechała, co tłumaczyło też zniknięcie jej auta z garażu. Dziewczyna zrobiła sobie lekkie śniadanie i szybko je skonsumowała. Nagle usłyszała znajomy odgłos powiadomienia w swoim telefonie. Osiemnastolatka wyjęła telefon z kieszeni i odczytała wiadomość.

Nieznany Numer
- Dziś po południu Bloody Knives będą chcieli okraść cię z cennej rzeczy, którą im zabrałaś.
Musisz tego uniknąć. My jesteśmy po twojej stronie, ale nie możesz nikomu ufać - nawet Willowi, który przewodzi tym gangiem. Strzeż się ich i nie pozwól by dziennik naszej byłej sojuszniczki wpadł w złe ręce. Jej przyjaciele są naszymi przyjaciółmi Emilly. Potraktuj tą wiadomość jak chcesz, lecz wiedz, że byliśmy blisko z Raven i wiele wiemy.

           Emilly zamarła. Gapiła się jak wryta w wiadomość nawet nie mrugając. Co to oznacza? Kim jest osoba, która to pisała? Skąd za jej imię i imię jej przyjaciółki? Kim są Bloody Knives i czy jej wierny przyjaciel jest jego przywódcą...?
Emilly czuła, że jej tętno skoczyło. Pomimo wysokiej temperatury poczuła chłód. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł jej przez kręgosłup. Nastolatka wiedziała, że Will coś ukrywa, ale że być szefem gangu?
     Osiemnastolatka usłyszała dźwięk otwieranych się drzwi wejściowych, przez to mocno drgnęła. 
- Babciu...?- spytała szeptem, bardzo przerażona. 
     Chwilę później do jej uszu doszedł dźwięk odbezpieczanego pistoletu. Nogi Emilly przemieniły się w watę. Ręce dziewczyny zaczęły mocno drżeć.
-Boże... To już koniec.- pomyślała ze strachem zaciskając mocno zęby.
         Jednak trzeba działać. Emilly wyjęła z szuflady w kuchni największy nóż jaki znalazła i podeszła do drzwi. Stawiała cicho stopy by się nie wydało, że jest za drzwiami i czycha na intruza. Nastolatka usłyszała pojedyncze kroki, które powoli stawały się głośniejsze. Dziewczyna mocniej ścisnęła nóż w dłoni i przygotowała się do ataku. Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a Emilly zrobiła zamach nożem. Do środka weszła stękająca babcia z reklamówką, z zakupami w jednej ręce, a w drugiej trzymała bukiet biało-żółtych kwiatów. Obie kobiety głośno wrzasnęły, a staruszka zasłoniła się torbą by nie zostać zraniona przez nóż. Na szczęście babcia nie została mocno zraniona, a Emilly tylko przecięła torbę na pół, z której produkty zaczęły powoli wypadać.
- Czy tobie już kompletnie odbiło, do jasnej cholery?!- starsza pani na wrzeszczała na przerażoną jakże i zdziwioną wnuczkę. 
- Przecież pytałam się czy to ty i nic nie odpowiedziałaś!- jęknęła i nie kontrolując swych czynów wypuściła z ręki nóż, który spadł z brzdękiem na podłogę.
- Nic nie słyszałam, a ty musisz teraz to sprzątnąć i ułożyć w szafkach. Ja idę odkazić ranę.- warknęła i złapała się za lewą rękę by zatrzymać lekki krwotok. 
- Pocięłam cię?! Przepraszam.- pisnęła szczerze, a całe ciało Emilly nagle skamieniało ze strachu.
- Masz szczęście, że to tylko powierzchowna rana i nie uszkodziłaś mi całej dłoni.- mruknęła babcia krzywiąc się z bólu.
    Po chwili staruszka była już w łazience, a jej wnuczka z wyrzutami sumienia układała produkty na półkach, kompletnie zapominając o wiadomości. Po kilku minutach babcia przyszła z owiniętą ręką bandażem do kuchni i zbeształa dziewczynę za niesymetryczne rozłożenie mąk. 
     ***
 Było już grubo po południu, a Emilly spokojnie przeglądała internet w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Przez to nie usłyszała donośnego głosu babci, która już od kilku minut wołała ją do salonu. W końcu zdenerwowana kobieta pojawiła się w pokoju dziewczyny otwierając drzwi na oścież. Zaczęła krzyczeć na wnuczkę i gestykulować rękoma machając w powietrzu.
- Ciekawe kiedy babcia się kapnie, że nie słyszę jej lamentowania.- osiemnastolatka podniosła wysoko brwi w górę, ale ostatecznie zsunęła słuchawki na kark zatrzymując jej ulubiony kawałek jednej z piosenek Lany Del Rey.- Słucham?- spytała grzecznie trzepocząc rzęsami. 
- Ty mała... Czy ty wiesz, która jest godzina?!- warknęła do wnuczki, która usiłowała sobie przypomnieć o co jej chodzi.
- Coś po trzeciej.- mruknęła dziewczyna patrząc na babcię uważnie.
- Ubierz się jakoś elegancko, masz pięć minut.- odparła staruszka wychodząc z jej pokoju.
- O nie, tylko nie to.- pomyślała zanudzona Emilly.
    Dziewczyna po kilku chwilach ociągana się, ruszyła w stronę szafy by wybrać odpowiedni strój na tę wyjątkową uroczystość. 


Mafia's Heart: The Blood Stained HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz