Emilly gdy weszła do budynku sądziła, że starsza pani zrobi jej jakąś rozmowę o Willu. Jednak ku zdziwieniu dziewczyny babcia tylko stała oparta o drzwi przedsionku nic nie mówiąc.
- Matthew mówił, że widział was w parku i, że William rozmasowywał ci nogę.- zaczęła patrząc się na osiemnastolatkę podejrzliwie.
- Tak. To nic poważnego.- oznajmiła Emilly wysuwając nogę do przodu by babcia mogła się jej przyjrzeć.
Dziewczynę trochę zdziwiło, że babcia nazwała chłopaków ich pełnymi imionami, ale z tego co mówił Will to zdrobnień używając raczej znajomi. Zdjęła buty, a gdy omijała babcię przybiegła Daisy i zaczęła radośnie skakać szczekając, a jej ogonek nie przestawał się ruszać.
- Daisy, nie skacz na mnie.- pisnęła Emilly biorąc suczkę na ręce.
- Powiesz mi kiedy zaczniecie razem chodzić?- spytała babcia idąc w stronę schodów.
Dziewczyna domyśliła się, że chodzi o randkowanie z Willem.
- Pewnie pyta się tylko o to bo nie chce mi robić wykładów. To rola mojej mamy.- pomyślała Emilly i przypomniała jej się bardzo ważna rzecz.- Właśnie. Muszę zadzwonić do mamy.- szepnęła i wyjęła telefon. - Tak. Jasne.- powiedziała tylko do babci, bo myślami była już w Los Angeles.
Wybrała numer mamy i zaczęła połączenie. Dawno już nie gadała z mamą. Miała nadzieje, że wszystko w porządku i, że mamie się nic nie stało.
- Cześć mamo!- zaczęła gdy jej mama odebrała.
Podbiegła do salonu i rzuciła się na kanapę.
- Hej córcia, jak tam? Wytrzymujesz z babcią?- zaśmiała się, a dziewczynie od razu poprawił się humor.
- Tak, jest całkiem nieźle.- odparła i cicho zachichotała.
- Znalazłaś jakiś przyjaciół?- spytała wesoło.
- No można powiedzieć, że poznałam się z sąsiadami.- oznajmiła przywołując w myślach uśmiechniętą twarz Willa.
- Jakiś chłopak może?- mama normalnie jakby czytała jej w myślach.
- Noo, ma na imię William. Sąsiad.- dodała Emilly i lekko się zarumieniła.
- William. Opisz mi go. Zgaduje że ma niebieskie oczy.- szepnęła mama chichocząc.
- Zgadłaś!- zaśmiała się dziewczyna.- No brązowowłosy i bardzo przystojny.- dodała siadając po turecku na kanapie.
- Masz gust dziewczyno!- powiedziała podekscytowana do córki, na co ta parsknęła śmiechem.
- A jak tam u ciebie?- spytała Emilly nieco poważniejąc.
- Sytuacja się łagodzi ponieważ naukowcy odkryli już główną z przyczyn trzęsienia i starają się ją zlikwidować. Na szczęście mi nic nie jest. Jeszcze...-dodała ciszej.
-Mamoo proszę cię nie mówi tak. Gdzie mieszkasz?- to pytanie ciągle za nią chodziło i była bardzo ciekawa czy jej mama mieszka w schronie.
- W szpitalu.- odpowiedziała.
Dziewczynie zaczęło bić szybciej serce. Strasznie się przestraszyła, że coś się jej stało, ale przecież jej mama jest lekarką. Przybywają ranni więc pewnie po prostu nie ma czasu na przemieszczanie się.
- A, no tak.- szepnęła i przeczesała dłonią włosy.
- Wiesz, że przenieśli pogrzeb Raven?- spytała córkę i głośno westchnęła .
- Nie wiedziałam.- skłamała.- A na kiedy?- dopytała.
- Pojutrze więc są szanse, że pojedziesz.- odparła mama, a Emilly wydała z siebie okrzyk zwycięstwa.
Teraz już nie będzie musiała oszukiwać mamy i pojedzie z czystym sumieniem.
- To cudowna wiadomość!- pisnęła.
- Wiem, muszę już niestety kończyć. Trzymaj się się skarbie.- powiedziała mama i przerwała połączenie.
Emilly przeciągnęła się głośno ziewając. Dobrze, że u jej mamy wszystko w porządku. Może sobie odpuścić już zamartwianie się o nią. Zamiast odłożyć telefon przejrzała kilka tik toków oraz instagrama. Przypomniała sobie o tym że Raven miała swój profil, na którym często wrzucała posty. Weszła więc w wyszukiwanie:
- n3_v4r - wpisała i wyskoczył jej profil przyjaciółki.
Okazało się, że dodała coś dzień przed jej śmiercią. Emilly kliknęła na post i przeczytała opis.
,,Najlepsze chwile z moją Emy ❤ "
O nie... Ona już wtedy wiedziała, że musi się to zrobić. Ten post jest w ramach podsumowania życia z Emilly - tak napisała.
- Nie...-szepnęła dziewczyna i poczuła ucisk w sercu.
Było kilka zdjęć. Pierwsze przedstawiało Raven z Emilly, obie uśmiechają się do aparatu i pokazują swoje bubble tea. Na drugim dziewczyny złożyły usta w dziubek i udawały pocałunek nieudolnie powstrzymując śmiech. Następne przedstawiało roześmianą Emilly pokazującą przyjaciółce pająka, a ta cała przerażona, ma otwartą buzię jakby krzyczała. Czwarte przedstawia przyjaciółki obie przebrane w takie same stroje Pikachu. To był dzień przyjaźni, Emilly pamiętała ten dzień jakby to się stało wczoraj. Cały dzień były na mieście i kupiły sobie właśnie takie stroje. Stwierdziły, że upamiętnią ten dzień cudowną sesją zdjęciową. Były jeszcze dwa zdjęcia. Przed ostatnie przedstawiało śmiejącą się Raven pokazującą kciuk w górę oraz jej przyjaciółkę, która wzięła ją na barana. Emilly wysoko podnosiła brwi i wzniosła oczy do góry wystawiając język. Dziewczyna zachichotała na to wspomnienie. Raven błagała i darła się by ta wzięła ją na plecy, aż w końcu (jak zawsze) Emilly odpuściła i pozwoliła przyjaciółce na siebie wleźć. Ostatnie zdjęcie przedstawiało przyjaciółki obejmujące się ramieniem. Wokół widać było śnieżynki, a w tle stał ogromny bałwan, którego nazwały Gacuś. Na cześć ślimaka Gacusia ze Spongeboba. Było to we Francji. Emilly z mamą wylatywały same, ale Raven błagała aby ją zabrały, jej rodzice się zgodzili i tak właśnie znalazły się tam razem.
To był pierwszy wylot ze Stanów Zjednoczonych Raven... i ostatni.
Dziewczyna zrobiła zrzuty ekranu by mieć zdjęcia w galerii i już wyłączony telefon rzuciła na stolik. To było słodkie z jej strony. Szkoda, że Emilly nie zobaczyła tego wcześniej. Chociaż bardzo starała się tego uniknąć niestety to było silniejsze od niej.. Łza spłynęła jej po policzku. Emilly otarła ją dopiero gdy chciała skapnąć jej z podbródka.
- Emilly odgrzejesz pizze?- krzyknęła babcia z góry wchodząc na schody.
- Jasne.- odparła wnuczka i jakby nigdy nic poszła do kuchni.
Schyliła się by wyjąć obiadokolacje z szafki gdy nagle ujrzała przez okno paczkę Willa. Podeszli pod jego dom. Chwilę później zobaczyła sąsiada podbiegającego do nich, wręczył im jakieś pudełko. Pożegnali się skinięciem głowy, trwało to zaledwie minutę. Żadnych uśmiechów, poklepywania po plecach czy czegoś innego bardziej... przyjacielskiego?
No.... Nieważne to już ich sprawa.
Emilly zaczęła rozpakowywać pizzę z opakowania. Zdjęła folię i wyrzuciła do kosza. Nastawiła piekarnik aby się nagrzał i dziesięć minut później włożyła zimną pizzę do gorącego piekarnika. Dwadzieścia minut później siedziały już z babcią przy stole jedząc obiadokolacje w niezręcznej ciszy.
CZYTASZ
Mafia's Heart: The Blood Stained Hands
AcciónSzukasz kryminalnej powieści z wątkiem romantycznym? Idealnie trafiłeś... • tajemnice • miłość • mafie •katastrofy • śmierć _________________________________ Gdy nieprzewidziane trzęsienia ziemi władają Los Angeles, Emilly Grey opuszcza matkę i j...