Rozdział 9 - Witaj Elarion

62 4 9
                                    

Callum jechał na Celer już od kilku dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Callum jechał na Celer już od kilku dni. Według mapy Elarion powinien być za wzgórzem. Callum wjechał na pagórek i jego oczom ukazało się miasto.

Callum: Nareszcie jestem !

Dał sygnał Celer, żeby jechała dalej, a ona posłusznie popędziła w kierunku miasta.

Callum wjechał do miasta i od razu po przekroczeniu bramy wjazdowej, trafił jak by do innego świata. Budynki były zrobione z białego kamienia, tak samo jak ulice, w których pośrodku płynęła woda do fontann, z których woda wypływała we wszystkich możliwych kolorach. Wszędzie gdzie się obejrzał, były stragany, stali przy nich ludzie i elfy, którzy oferowali najbardziej rozmaite rzeczy z całego kontynentu.

Callum od razu zauważył, że ludzie, którzy mieszkali w Elarionie bardziej się wyróżniają, ich szaty miały liczne zdobienia, kolory ubrań były bardziej żywe, a na dodatek wykonane, z tkaniny, której Callum nigdy nie widział.

Elfy, które mijał były z pięciu ras, najwięcej było tych połączonych ze słońcem i ziemią, a najmniej nieba, księżyca i oceanu. Callum nie zobaczył ani jednego, połączonego z gwiazdami, co sprawiło, że poczuł się trochę smutno.

Jechał przez miasto, przeciskając się przez tłum. Nagle zobaczył miejsce, gdzie za niewielkim murem rosły drzewa i krzewy, niektóre były tak dziwne, że Callum nigdy nie sądził, że takie rośliny mogły w ogóle istnieć. Skierował Celer w tamto właśnie miejsce.

Przechodząc przez bramę poczuł dziwne mrowienie na całym ciele. Zszedł z Celer, żeby mogła odpocząć, a sam rozejrzał się w miejscu, w którym się znalazł. Było w nim wyjątkowo cicho, właściwie to jedynym dźwiękiem, jaki było słychać to, śpiew ptaków, szum wody w rzeczce, szum wiatru i trzepotanie liści na drzewach. Wszystkie te dźwięki były bardzo kojące i działały uspokajająco na Calluma.

Callum postanowił na chwilę się zatrzymać w tym pięknym miejscu i zobaczyć co się w nim znajduje. Była to także sposobność na to, żeby się zastanowić, co robić dalej i jak ma znaleźć swoją ciotkę.

Ruszył więc ścieżka z ułożonych kamieni, które były tak wypolerowane, że odbijały promienie słońca. Szedł spokojnym, powolnym, w pewnym sensie dostojnym krokiem. Callum sam nie wiedział, dlaczego tak szedł, w pewnym sensie aura tego miejsca się do tego przyczyniała.

Po jednej jak i po drugiej stronie ścieżki rosły niezwykle rośliny, z których to Callum znał tylko kilka, w tym kwiaty o zapachu tak wyjątkowym, że nie do pomylenia z żadnym innym. Callum ominął je szerokim łukiem.

Kiedy słońce wskazywało późne popołudnie, znalazł niewielki wodospad, przy którym znajdowała się stara, lekko zniszczona ławka. Na ławce siedziała kobieta w wieku około osiemdziesięciu lat, była ubrana w błękitno-niebieską, długą szatę ze zdobieniami, która najpewniej sięgała do ziemi oraz szata ta miała szerokie rękawy. Miała ubrane też pas z torbą podręczną, opaskę na czole, która podtrzymywała długie siwe włosy w porządku. A także brązowe buty z cholewą.

Callum postanowił podejść do niej.

Callum: Witaj nazywam się Callum.

Olanna: Witaj Callumie, nazywam się Olanna, pięknie tu prawda ?

Callum: Tak, tu jest wspaniale, a co to za miejsce ?

Olanna: To ogród Occulta Pulchritudo. Jest to ogród za magiczną barierą, która powoduje, że tu nie docierają odgłosy z miasta. A ty co tu robisz ? I wybacz moją ciekawość, ale wydaje mi się, że jesteś nie z tond, a wnioskuje to po tym, że znam wszystkich w mieście.

Callum: Tak, masz racje, jestem nie z tond, a właściwie to przybywam z daleka. Mówisz, że znasz wszystkich w mieście ? Może znasz moją ciotkę, której szukam ?

Olanna: Jak ma na imię ?

Callum: Amaya.

Olanna: Amaya ? Amaya... Tak znam ją i wiem gdzie mieszka.

Callum: Możesz mnie do niej zaprowadzić ?

Olanna: Wyglądasz mi na uczciwego człowieka... tak, zaprowadzę cię.

Callum: To świetnie.

Olanna wstała, jak Callum zauważył, jak na swój wiek zrobiła to zaskakująco szybko. Wyszli z pięknego ogrodu i szli przez miasto skąpane w promieniach zachodzącego słońca.

Olanna: Więc Callum, szukasz ciotki, a mogę wiedzieć dokładnie, w jakim celu przybyłeś do Elariona ?

Callum się chwilę zastanowił nad odpowiedzią, nie wiedział, czy można jej ufać, ale stwierdził, że to przecież zwykła staruszka, co może mu zrobić.

Callum: Chcę zostać magiem.

Olanna: To ciekawe. A które pierwotne źródło wybrałeś ?

Callum: Niebo.

Olanna: Mądry wybór. O spójrz, to ten dom naprzeciwko nas.

Callum: Nie wiem, jak ci dziękować, sam nigdy bym go nie znalazł.

Olanna: Nie musisz mi dziękować, bo coś mi mówi, że jeszcze się spotkamy.

Callum: Co masz na myśli ?

Callum odwrócił się, ale jej już nie było.

Callum: To dość interesujące...

Callum odwrócił się z powrotem i szybko poszedł wraz z Celer w stronę domu swojej ciotki. 

SMOCZY KSIĄŻE - ELARIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz