Rozdział 18 - Powrót przeszłości - Część 1

34 3 26
                                    

W czasie kiedy w gnieździe smoków panowała zabawa z okazji narodzin księcia Azymondiasa, głęboko poniżej we wnętrzu Iglicy Burzy w lochach siedziało w ciężkich magicznych łańcuchach kilku dziesięciu mrocznych magów. Niektórzy z nich byli w lochach zaledwie kilka miesięcy, inni zaś już od wielu, wielu lat. Każdy z nich jednak wyglądał tak samo. Włosy w nieładzie, przeplatane z siwymi pasmami od praktykowania czarnej magii. Ich ubrania były brudne i podarte. Od nich samych bił zapach przywodzący na myśl najbardziej obrzydliwe rzeczy.

Do celi weszło trzech strażników. Dwóch elfów księżycowego cienia i jedna ludzka strażniczka. Jeden z elfów miał pochodnie i oświetlał nią całą celę. Ci, którzy przebywali w ciemności, już od wielu lat, odwracali wzrok. Drugi z nich został przy wejściu, a dziewczyna miała kosz pełnym chleba oraz owoców. Dziewczyna bez ceregieli rzucała każdemu pod nogi chleb i owoc. Czyniła to z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy.

Jeden z mrocznych magów podniósł owoc.

Mroczny mag: Magiczne Pomarańcze ? A czym sobie zasłużyliśmy na takie królewskie traktowanie dzisiaj ?

Żaden ze strażników nic nie powiedział. Stali i czekali, aż dziewczyna skończy im rozdawać jedzenie. Stanęła przed ostatnim więźniem. Był to mag, który znajdował się w zamknięciu od trzech miesięcy. Dziewczyna się do niego uśmiechnęła.

Dziewczyna: Jest to dar od Króla Smaków z okazji narodzin jego syna.

Mroczny mag: Ach, czyli to już dzisiaj ? Nareszcie.

Po czym się perfidnie uśmiechnął.

Strażnicy za nią wyciągnęli miecze, ale dziewczyna szybko się do nich odwróciła i w stronę nich posłała kilka lodowych strzałek, które bez drutu przeszły przez ich ciała. Elfi strażnicy upadli bez życia.

Mroczny mag: Dobra robota kochanie.

Ona nic nie odpowiedziała, tylko wyciągnęła coś z kieszeni i wypowiedziała zaklęcie, co spowodowało, że wszystkie kajdany się rozpięły. Natychmiast niektórzy wstali, inni parzyli na swoje wolne ręce z niedowierzaniem. Byli wolni, po tak wielu latach. Nie myśląc wiele, wszyscy ruszyli korytarzem ku wolności.

Mijali wiele schodów i miejsc, gdzie znajdowali się strażnicy. Strażnicy byli rekrutowani z najlepszych elfich i ludzkich wojowników, jednak nawet ich wyszkolenie nie dawało możliwości, żeby przeciwstawić się kilku dziesięciu magom, którzy pragnęli zemsty i wolności.

Kiedy pokonali podziemia Iglicy Burzy, znaleźli się w ogromnym skarbcu smoków burzy. Nigdy nie widzieli tylu cennych artefaktów naraz. Dziewczyna, która ich prowadziła, oznajmiła, żeby każdy z nich brał to co mu się podoba. Nikomu nie trzeba było dwa razy powtarzać.

Kiedy wszyscy udali się do przeglądania skarbca, dziewczyna podeszła do mężczyzny, który jako jedyny pozostał na miejscu.

Dziewczyna: Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.

Mężczyzna: Tak... jednak przed nami najtrudniejsza rzecz. Musimy znaleźć to, po co tu jesteśmy.

Dziewczyna: Myślisz, że to tu jest ?

Mężczyzna: Jestem tego pewien.

Dziewczyna wzięła z torby jakiś dziwny przedmiot, wypowiedziała zaklęcie i nagle pojawiła się jasna smuga światła w jednej ze ścian.

Mężczyzna podszedł do ściany i jej dotknął. Wydawała się prawdziwa, zimna i twarda. Jednak doskonale wiedział, że to tylko iluzja. Dziewczyna podała mu jakiś przedmiot, a on wypowiedział zaklęcie i ściana nagle znikła, ukazując im niewielkie pomieszczenie. Weszli do niego oboje. Nie było w nim prawie nic oprócz zakurzonej laski, która znajdowała się na stojaku i lustra, które wisiało na ścianie na nią.

Dziewczyna wzięła laskę.

Dziewczyna: Mamy to.

Mężczyzna jednak jej nie słuchał. Jego cała uwaga była skupiona na lustrze.

Lustro wydawało się zwyczajne. Proste niewielkie lustro w drewnianej ramie, na której były wyrzeźbione runy. Lustro było takich rozmiarów, że mężczyzna bez trudu zdjął je ze ściany.

Dziewczyna: Wiesz, co to jest ?

Mężczyzna: Nie, ale z jakiegoś powodu było ono tutaj. Jest tak samo ważne jak ta laska.

Wyszli z pomieszczenia i poszli do grupki magów, którzy się już zabrali.

Dziewczyna: Teraz najtrudniejsza cześć. Tymi schodami w górę jest wasza wolność. Kiedy zaklęciem zniszczę wejście tutaj, wybiegniecie i musicie walczyć o waszą wolność. Wszyscy pokiwali głowami na znak zgody.

Podeszli do wskazanego miejsca. Dziewczyna natomiast rozłożyła laskę i wypowiedziała zaklęcie. Jej oczy zmieniły się na czarny, a w ręce trzymała kulę ognia.

Dziewczyna: Gotowi ?!

Wszyscy wydali okrzyk bojowy.

Dziewczyna posłała kulę ognia do góry. Gdy kula uderzyła w wejście, rozległ się potężny huk, który spowodował, że cała góra się zatrzęsła. Wszyscy magowie popędzili w górę po krętych schodach.

Dziewczyna i mężczyzna jednak zostali na dole.

Dziewczyna: Jak miło widzieć, że z takim entuzjazmem idą na śmierć.

Mężczyzna: Ich Ofiara jest konieczna. Wiesz, że potrzebujemy potężnego zamieszania, aby wydostać się niepostrzeżenie z tym. Dzisiaj jest najgorszy i najlepszy czas do ataku. Nie spodziewali się, że kto kolwiek spróbuje zaatakować Iglice Burzy kiedy jest tu tyle magów. Jednak z drugiej strony, jest tu wielu świetnych magów i wojowników, zdziwię się jeśli ktoś z nich przeżyje tę noc.

Dziewczyna: Wiem o tym ojcze i wiem, że musimy poczekać na odpowiedni moment.

Mężczyzna: Ach moja córeczko, wyrosłaś na tak mądrą i wspaniałą młodą kobietę.

Mężczyzna dotknął jej policzka dłonią.

Mężczyzna: Kocham cię Claudio.

Claudia: Ja ciebie też tato. 

SMOCZY KSIĄŻE - ELARIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz