Kiedy Callum przeszedł przez portal, zastał go przerażający widok.
Pierwsze co zobaczył to pole bitwy. Setki jeśli nie tysiące nieruchomych ciał, elfów, ludzi, smoków i wszelkich magicznych istot.
Ten widok był dla niego tak szokujący, że cofnął się, przez co zahaczył nogą o coś leżącego na ziemi. Sam Callum w tej chwili wolał nie wiedzieć, co to było. Szybko się rozejrzał i zobaczył, że dwie tarcze słonecznych elfów wbite w ziemie naprzeciwko siebie tworzą idealne miejsce do schowania się.
Będąc już w ukryciu, Callum uspokoił swój oddech i nie chętnie rozejrzał się po krajobrazie przed nim.
Pole bitwy, wszędzie leżące ciała poległych w okropnym stanie. Callum wiedział, że ten widok będzie go prześladował w snach aż do śmierci.
Jednak było coś dziwniejszego, co odgoniło na chwile myśli o poległych przed nim. Tysiące nieruchomych postaci, jak posągi wykute w zimnym marmurze. Od nieruchomych postaci biła lekka fioletowa poświata. Callum przypomniał sobie, że taka sama poświata wydobywała się od kamienia pierwotnego gwiazd, co znaczyło, że to musiało być zaklęcie rzucone przez Aaravosa.
Rozejrzał się dokładnie i zobaczył, że prawie nikt się nie ruszał z wyjątkiem grupki osób. Głównie mrocznych magów, którzy chodzili i szukali rzadkich składników do czarnej magii. Widział także kilku elfów, którzy jakoś złamali lub uniknęli zaklęcia. Toczyli oni pojedynki z mrocznymi magami.
Callum spojrzał na wprost i zobaczył Aurorę i Aaravosa w zaciekłym pojedynku. Ich oczy i gwiazdy na ciele świeciły najczystszym białym światłem gwiazd. Oboje przy tym pojedynku rzucali potężne zaklęcia zwłaszcza Aaravos.
Aaravos właśnie rzucał zaklęcie na Aurorę, lecz ona zwinnie go uniknęła. Zaklęcie za to trafiło przez przypadek jakiegoś człowieka. Callum rozpoznał, że tym człowiekiem jest Soren. Callum zobaczył, że w momencie trafienia fioletowa poświata pękła i rozsypała się jak szkło. Soren upadł na ziemie i po chwili szoku zaczął się ruszać.
Nagle Callum oderwał wzrok od tego wszystkiego, bo zobaczył coś, co spowodowało, że wszystko inne straciło znaczenie.
Callum: Rayla...
Pociekła mu pojedyncza łza na jej widok. Klęczała związana na ziemi, przy tym była trzymana w bezruchu przez Virena, a Claudia stała nad nią. Jej usta zostały związane kawałkiem materiału, aby uniemożliwić jej krzyczenie. Ale nie to najbardziej przeraziło Calluma. Włosy Rayli, które rozpuszczone sięgały jej do połowy pleców, teraz zostały skrócone do długości zaledwie połowy jej szyi. Pasma obciętych włosów wystawały z torby Claudii.
Claudia trzymała jedno z ostrzy Rayli, przyglądała mu się od niechcenia, lecz w takiej pozie, aby Rayla mogła widzieć bez trudu zaschniętą krew na jego powierzchni. Nagle Claudia chwyciła jeden z rogów Rayli i uniosła ostrze gotowa, aby odciąć jej róg.
Callum widząc to, nawet nie myślał, co robi. Wyskoczył z kryjówki i biegł przez pole bitwy jak w jakimś transie.
Krążyły opowieści po Xadii, że niektóre plemiona ludzi z zimnej północy kontynentu jak i niektóre elfów ziemi przed walką zażywały specjalny rodzaj grzyba, który tłumi myśli, co pozwala skupić się na zadaniu, bez obawy o własne życie i z czystymi myślami. Ze strony obserwatora wyglądało to, właśnie jakby osoba była w transie.
Callum w tej chwili wyglądał i odczuwał właśnie takie rzeczy. Biegł przez pole bitwy w ciemności nocy wśród zabitych, lecz nie czuł strachu poza tym o elfkę księżyca.
Biegł i będąc blisko Claudii, narysował runę i rzucił zaklęcie, które odrzuciło Claudię daleko od Rayli w chwili kiedy już miała zadać uderzenie.
Viren stał w szoku, Callum natomiast bez zastanowienia narysował kolejną runę i błyskawice uderzyły w Virena odrzucając go daleko od Rayli.
Callum ciężko dyszał z wysiłku. Upadł na kolana obok Rayli. Z oczów elfki leciały łzy na jego widok.
Callum uwolnił Rayle z wszystkich wiązań i tych magicznych i tych nie.
Rayla: Callum ! Ty żyjesz !
Kiedy Rayla była już w pełni wolna rzuciła się na Calluma w pocałunku.
Dopiero to przywróciło Calluma w pełni do rzeczywistości.
Callum: Tak Rayla jestem cały.
Rayla miała jeszcze więcej łez w oczach.
Rayla: Ale jak ?
Callum: To długa historia...
Rayla znowu pocałowała Calluma, jeszcze bardziej namiętnie niż przed chwilą.
Rayla: Ciesze się, że żyjesz i to się liczy najbardziej.
Z tej intymniej chwili wyrwało ich jęczenia.
Odwrócili się i zobaczyli Virena, który szedł ku nim, podpierając się na lasce, w tlącej się szacie. Claudia szła zaraz za nim.
Viren: Jak ?
Callum i Rayla szybko podnieśli się z ziemi i Rayla odruchowo chciała chwycić za ostrza, których nie miała. Callum zobaczył je na ziemi, szybko je podniósł i podał Rayli, a ona wzięła je z wdzięcznością.
Viren: Jakim cudem ty żyjesz ? Jak tutaj jesteś ? I jak na wszystko ca na tym świecie użyłeś magii bez pierwotnego kamienia ?
Callum miał już odpowiedzieć, a raczej wygłosić przemowę. Jednak nie było mu to dane.
Claudia: Nie ważne jak, skoro i tak za chwile zginą. Ciekawe, jakie to nowe zaklęcia można zrobić z ciała ludzkiego maga ?
Callum i Rayli przygotowali się do walki tak samo jak Viren i Claudia.
Callum: Jeden na jednego ?
Rayla: Tak
Callum: Damy radę ?
Rayla: Zobaczymy.
Za ich pleców dobiegł ich tupot dwóch osób. Rayla i Callum zobaczyli, że to był Soren i Olanna.
Rayla zwróciła się do Olanny.
Rayla: Dwóch na jednego, czy to jest uczciwe ?
Olanna lekko się uśmiechnęła.
Olanna: Nie. Wy zajmijcie się Virenem, a my zajmiemy się Claudią.
Skinęli głowami, po czym ruszyli do walki.
CZYTASZ
SMOCZY KSIĄŻE - ELARION
FanfictionZiard, pierwszy mroczmy mag, podczas spotkania z Sol Regem, wyrzeka się daru Aaravosa. W rezultacie Xadia nigdy nie jest podzielona. Mam prawa autorskie tylko do tego co sam wymyśliłem. Piszę to po premierze sezonu 4 ale przed premierą sezonu 5.