Rozdział 35 - Błogosławieństwo Gwiazd

23 2 11
                                    

Callum powoli opadał na dno morza.

Mimo że był bliski śmierci nie przerażało go to tak bardzo jak to, że nigdy więcej nie zobaczy Rayli.

Nagle poczuł, jak woda zaczyna wypełniać jego płuca. Był pewien, że to już jego koniec, lecz nagle spostrzegł, że nadal miał na sobie swój medalion z magią oceanu.

Zaczął myśleć, jak go wykorzystać i po chwili przyszedł mu do głowy szalony pomysł, który mógł się udać.

Z ciekawości na samym początku swojej nauki u Olanny, przeczytał księgę o magi oceanu, zauważył, że wiele zaklęć ma podobne zastosowanie. Wziął więc największy wdech, jaki mógł, zerwał naszyjnik z szyi i narysował runę, a następnie w myślach wypowiedział zaklęcie.

Wir wody zabrał go z tego miejsca ku powierzchni.

Będąc blisko powierzchni, zaczynało kończyć mu się powietrze i magia. Zebrał więc ostatnie pokłady siły, jakie miał i wynurzył się na powierzchnie, za nim stracił przytomność.

Bezwładne ciało Calluma fale wyrzuciły na piaszczysty brzeg morza. Leżał na brzuchu i cały czas z jego rany sączyła się krew, barwiąc piach na czerwono.

Do nieprzytomnego Calluma zaczęła zbliżać się, postać. Ostrożnie podeszła do niego nie pozostawiając na piasku żadnych śladów. Pochyliła głowę i wypowiedziała kilka słów tak cicho, że nikt nie mógłby ich usłyszeć nawet Callum gdyby był przytomny.

Krew pomału zaczęła wracać do jego ciała, skóra zaczęła z powrotem przybierać naturalny kolor a rana w jego piersi się zasklepiać.

Nagle otworzył oczy, zaczął kaszleć i gorączkowo nabierać powietrza.

Kiedy Callum pomału się uspokoił, podniósł się pomału na czworaka, a następnie usiadł, wpatrując się na morze i gwiazdy na wieczornym niebie.

Patrzył się tempo na morze, przetwarzał w myślach wszystko, co się wydarzyło. Ostrożnie jak by nie pewnie, dotknął swojej piersi. W miejscu, gdzie powinna być rana, była teraz tylko blada blizna.

Callum: Jak...

Usłyszał za sobą ciepły głos.

Leola: Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, że zostawiłam bliznę, chciałam, żebyś pamiętał o tym wszystkim, co cię spotkało. A poza tym wiem, że wy ludzie lubicie się chwalić bliznami.

Callum powoli się odwrócił i zobaczył coś, czego nigdy w życiu się nie spodziewał zobaczyć.

Callum: No wiedziałem, umarłem...

Jak gdyby nigdy nic stał przed nim najprawdziwszy jednorożec. Z wyglądu przypominał zwykłego konia, lecz jego włosy miały idealnie czysty biały kolor, tak czysty jak samo światło gwiazd nad nimi. Na szczycie jego głowy był piękny róg.

Na jego słowa jednorożec lekko się zaśmiał.

Leola: Nie, nie umarłeś Callumie, choć to, co nazywacie śmiercią, było blisko ciebie.

Callum: Skąd wiesz, jak mam na imię ?

Leola: Widzisz Callumie, gwiazdy mi to powiedziały i znacznie więcej. Jestem Leola.

Callum: Leola ? Leola ! Twórczyni kamieni pierwotnych. Ta, która nam pomogła w najczarniejszej godzinie ? Która zeszła z gwiazd, aby pomóc nam śmiertelnikom ?

Leola znowu się zaśmiała czystym melodyjnym dźwiękiem.

Leola: Zgadza się, ludzki magu, zostałeś mocno ranny, lecz cię uzdrowiłam.

SMOCZY KSIĄŻE - ELARIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz