2

465 9 0
                                    

Jest 5 rano, miałam koszmar. Poszłam się kąpać, ogarnąć.

Jest 6, pójdę się przejść i tak nie miałam co robić. Rose wstaje dopiero później więc nie chce jej budzić, dziś rocznica śmierci Zacka, więc będzie chciała być sama. Nie mam co robić.

***
Siedzę na ramie od mostu, oglądam piękne widoki, oczywiście siedzę na ramie przy ulicy, bo na 2 bym się bała.

Nie bałabym się że mogę spaść i zginąć ale mam lęk wysokości. Otworzyłam wcześniej kupioną puszkę z colą i zaczęłam ją pić. Kocham widok jezior, rzek, mórz.

Zeszłam z ramy i zaczęłam iść w stronę parku, o tej porze są tam zwierzęta, psy, koty. Zawsze są puszczane luzem, uwielbiają być głaskane, i bawić się z każdym. Chciałam mieć jakiegoś zwierzaka, ale rodzice mi nie pozwalają, mówią że nie będą się opiekować a ja mam się zająć nauka a nie zwierzakiem.

Nie byłam jeszcze w parku a już słyszałam szczekanie psów. Uśmiechnęłam się i pobiegłam w ich stronę.

- Cześć Olivia!

Zatrzymałam się i spojrzałam w stronę głosu, to był Sebastian.

Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.

- I jak ten nowy?

- Jest spoko, nie będzie sprawiał problemów.

- Jak ma na imię?

- Sam go spytaj, zaprzyjaźnij się z nim. Dobrze to na ciebie wpłynie będziesz miał więcej klientów.

- Wiesz że przyjaźń a praca to co innego?

Przewróciłam oczami i bez odpowiedzi ruszyłam w stronę zwierząt.

Usiadłam na Ziemii przy fontannie. Oparłam swoim czarnym topem o fontannę, oglądałam bawiące się zwierzęta.

Poczułam dotyk i nagle leżałam, skoczył na mnie golden retriever. Zaśmiałam się i zaczęłam go głaskać, później przybiegł stary kundel.

Zaczęłam je wszystkie głaskać i bawić się z nimi.

***
Usiadłam zmęczona na ławce, jest już 15. Jutro zapewne odbędzie się przyjęcie z powodu Barnesa. Muszę go zaprosić, mam nadzieję że nie będzie się opierać.

Podeszłam do Sophie, to u niej miało być przyjęcie. Musiałam zaplanować dziś wszytsko, a jutro rozłożyć jedzenie a także alkohol.

- Gdzie możemy wchodzić?

- Jedynie na parterze, wiesz że nie lubię bałaganu więc macie pozwolenie jedynie na parterze.

Uśmiechnęłam się, to i tak dużo jak na Sophie, dawniej musiałam ją namawiać żeby dała chociaż salon.
Musiałam u niej utrzymać spokój jak i czystość, inaczej więcej się nie zgodzi.

Muszę powiedzieć dla Barnesa że jutro ma do niej przyjść. Mam nadzieję że będzie w domu.

Przyjęcie zacznie się o 19, większość i tak przyjdzie wcześniej więc mi pomogą. Teraz wpadnę od razu do Barnesa a później powiadomię o tym Rose.

***
Byłam tuż przed drzwiami Barnesa, chciałam zapukać ale nagle drzwi same się otworzyły, Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się.

-Micke?

Widziałam na jego twarzy wyraz znudzenia. Jest teraz inny niż wczoraj.

- Organizuje z mieszkańcami przyjęcie na twoją cześć, bądź jutro o 19 u Sophie. Jak pójdziesz w tamtą stronę, zobaczysz biały duży dom, i zadzwonisz lub zapinasz w drzwi.

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz