12

164 6 0
                                    

Obudziłam się i poczułam wielki ból głowy. Złapałam się jedną ręką za głowę a druga pomogłam usiąść. Nie było już butelek, papierosów i miski z popiołem po nich, musiał je sprzątnąć. Była około 1 w nocy, mój sen byl spokojny, nic mi się nie snilo... cieszę się że nie śnił mi się koszmar. Chociaż go i tak sobie przypomniałam wczoraj, nawet z większymi szczegółami.

Wstałam i poszłam do kuchni. Był tam on, gotował coś... dziwie się że umie coś gotować. Muszę się jakoś go pozbyć, albo.. zrobię coś żeby oni byli razem. Chce żeby ona była szczęśliwa. Oczywiście że było mi źle z tym, ale zasługuje. A ona zasługuje na szczęście, zasługuje na niego.

- Co robisz? - podeszłam do niego i oparłam się o stół, a nogi skrzyżowałam.

- naleśniki, myślę że lubisz.

Nie odpowiedziałam na to, stałam chwilę i patrzyłam na niego w czarnym fartuchu... czemu musiał wyglądać tak idealnie? Ocknęłam się i chciałam przerwać tą ciszę.

- Po co byliście u niej? - spytałam nie odrywając wzroku od niego, mimo że znałam odpowiedź chciałam usłyszeć jego wersję.

- Chciała ze mną porozmawiać.

Mówił to ze spokojem, nie odrywając wzroku od patelni, nakładał masę, podrzucał w powietrzu naleśnika i po chwili odkładał gotowego naleśnika na talerz.

- Gdy wyszliście ona  była rozpaczona.

Skończył smażyć, odwrócił się do mnie i oparł bokiem o blat, założył ręce na piersi i spojrzał na mnie, złym wzrokiem... wręcz wkurwionym

- Martwisz się o nią po tym jak opijałaś się i zaczęłaś palić.

- Skąd wiesz że zaczęłam palić? Może paliłam wcześniej - powiedziałam trochę wrednym głosem, lekko zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego.

- Było to widać, zacznij myśleć o sobie a nie o kimś.

- Myślę o sobie.

- Tak, a najbardziej kiedy po krótkiej rozmowie z Rose poszłas po alkohol i papierosy. Ciesz się że za tobą poszedłem.

- Nie cieszę się. - powiedziałam to z prawdą, nie chciałam go. Chociaż... sama niewiem. Wtedy chciałam odpłynąć od rzeczywistości. - Gdzie to położyłeś ?

- Nie ważne, ważne żebyś tego nie powtórzyła. - zaczął mówić to donośniejszym głosem ale jednak nie krzyczał.

- Czemu się tak o mnie martwisz?

- Bo mi kurwa na tobie zależy. - to już prawie wykrzyczał. Zdziwiło mnie to
.. zależy mu na mnie? No tak, jestem jego znajomą.. tylko znajoma i muszę o tym pamiętać.

Zaczął on się uspokajać, a ja podeszłam w jego stronę ale nie do niego, tylko do górnej szafki która była obok niego. Trzymałam tam posypki i nutelle wzięłam je a następnie sięgnęłam po banany które były w koszyku. A po tym ominelam go i poszłam do lodówki po bitą śmietanę i inne owoce.

- Weź niektóre rzeczy i choć. - rozkazalam mu i on to wykonał, wziął owoce a także talerz z gotowymi naleśnikami a ja nutelle posypki, dwa talerze i noże.

Ułożyliśmy razem na stole i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Chciałam go spytać o Rose, wypadałoby.. chyba.

- Odpowiesz mi? - spojrzałam na niego  na chwilę i zaczęłam szykować sobie naleśnika, on spojrzał i wpatrywał się w moje oczy... tym cudnym wzrokiem.

- O czym rozmawiałeś z Rose? - westchnął na te pytanie, odłożył nóż i oparł łokcie o blat, splótł palce i oparł o nie brodę, robił to wszystko nie zerwajac ze mnie wzroku.

Wpatrywałam się w niego, mam nadzieję że nie skapnie się że się w nim zauroczylam.. lub zakochałam.

- Czemu to tak bardzo cię ciekawi?

- Mówiłam, była rozpaczona.

- Pamiętasz jak mówiłem że podoba mi się ktoś? - mówiąc to oparł się o krzesło i założył rece na piersi, wyglądał cudnie.. i będę powtarzać to ciągle.

- Tak, mówiłeś o niej... o nią chodzi?

- Tak, w małym znaczeniu. Rose wyznała mi swoje uczucia a ja powiedziałem że ktoś mi się podoba. - mówił to obojętnie, jakby nie martwił się tym co mówi.

- Powiedziała ci że cię kocha?

Skinął głową na potwierdzenie, a ja przypomniałam sobie że zaraz wybije 2 w nocy, lecz nieważne. Byłam głodna i tylko to się liczyło.

- Dlaczego jej nie kochasz?

- Co to za pytanie? - zdziwił się na te pytanie mimo że dla mnie było to normalne.

- Lubiła cię i to bardzo, mimo że nie pokazywała ci uczuć wprost i nie dawała prezentów.. to napewno wiedziałeś że ona cię lubi.

- Tak, wiedziałem. Ale nie jest w moim typie, do tego jak mówiłem. Ktoś mi się spodobał, jak wspominałem. Myślę o niej cały czas, więc nie mógłbym patrzeć na inną tak samo. - Mówił to ze skupieniem, mówił prawdę. Zazdrościłam jej. Chciałam ją poznać, Steve lub chyba.. Sam? powinienen ją znać. Bym się do nich odezwała ale nie miałam zbytnio psychy, żeby po krótkich rozmowach być do nich na "ty"... do tego była między nami różnica wieku.

- Mogę poznać tą szczęściarę? - zaśmiałam się i spojrzałam na niego, oblizał dolną wargę i spojrzał na moje oczy i zjechał na usta i wrócił na oczy.

- Az taka szczęściara?

- Odrzuciłeś ładna dziewczynę dla niej, więc jesteś zakochany.. widać że jesteś także jej oddany i nawet po alkoholu byś jej nie zdradził.

- Nie jesteśmy razem, zakochałem się w niej od pierwszego spotkania.. co do niej jestem pewien że jej się podobam.

- Jakie ego.

- Sama mi to powiedziała.

- Kto byłby taki odważny żeby powiedzieć wprost że ktoś jej się podoba i nie być z nim wiedząc że obaj się sobie podobają?

- Ponieważ mówi że nie zasługuje na mnie, a zasługuje. Każdy zasługuje.

- I w tym się mylisz, nie każdy na to zasługuje.

- Skąd ta pewność?

- Z doświadczenia. - spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam, żeby nie wiedział że jest źle.

Po zjedzeniu, zanieśliśmy naczynia do zmywarki, a reszte odłożyliśmy tam gdzie było wcześniej.

Barnes powiedział że nie zostawi mnie samej, poszedł do wolnego pokoju który był obok mnie a ja poszłam do swojego, serce biło mi szybciej z powodu że on spał u mnie, jedyny minus że nie ze mną... o czym ja myślę?

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz