23

217 6 3
                                    

Obudziłam się z mocnym kacem, po co ja tam pojechałam... no tak chciałam żeby był zazdrosny.

Znajdywałam się w znajomym miejscu, w łóżku Barnesa. Ledwo się podniosłam, głowa mi pęka. Byłam w bieliznie i za dużej koszulce.

Wstałam lekko się chwiejąc, podtrzymalam się za czarny fortepian żeby nie upaść. Gdy obraz zaczął mi się wyostrzać założyłam kapcie które były przy drzwiach i zeszłam na dół.

Nikogo nie widziałam, nawet jego samego. Poszłam do lodówki żeby wziąć jakiś sok, strasznie chciało mi się pić. Napilam się i poczułam dotyk na swoim brzuchu i po mniej niż sekundzie oddech na swojej szyi. Spojrzałam ukosem na Barnesa który opierał głowę o moje ramię i zamknął oczy.

Zaśmiałam się i pogłaskałam go po głowie. Wcześniej go nie było więc zdziwiłam się że tu jest.

- Gdzie byłeś?

- W toalecie.

Odłożyłam picie i dotknęłam ręce Barnesa które znajdywały się na moim brzuchu. Poszliśmy do salonu, on ciągle miał zamknięte oczy po drodze, raz prawie się nie wywalił o butelkę która leżała na ziemi. Mimo że go ostrzegalam to w nią wszedł. Idiota, mój.

Kazałam mu usiąść na sofie, zrobił to powoli ale przynajmniej otworzył oczy. Miał lekko czerwone oczy,  jakby płakał, zmartwiłam się. Usiadłam obok niego i złapałam za podróbek i następnie skierowałam jego twarz w moją stronę.

- Płakałeś?

- Miałem koszmar.

Przytuliłam go, znam te uczucie. Wcześniej było mi bardzo znane ale kiedy zaczęłam go poznawać jak i James'a moje koszmary się skończyły, chwilowo... ale mogłam od nich chociaż odetchnąć. Chociaż tyle.

Jeździłam ręką po jego plecach lekko poklepując co chwilę. Chwilę tak byliśmy dopóki nie złapał mnie za talie i popchnął do tyłu, wylądowałam plecami na sofie a moje włosy były na oparciu. On był nade mną, ręce miał obok mojej twarzy, uśmiechał się. I wpatrywał się tym wzrokiem, był idealny. Będę to powtarzać ciągle, bo taki był.

Uśmiechnęłam się automatycznie, przyblizylam rękę do jego twarzy i położyłam ja na karku i lekko go do siebie przyblizylam. Dzielily nas cale, a my wpatrywaliśmy się w nasze oczy uśmiechając się. On jest taki piękny.

Pocałowaliśmy się po kilku minutach, to był krótko trwały spokojny i nie za głęboki pocałunek. To było moje szczęśliwe zakończenie. Takie, o jakim marzyłam, ja i on.

Otworzyłam oczy, byłam w innym pomieszczeniu, słyszałam różne głosy a także obraz miałam rozmazany. Zamknęłam chwilowo oczy żeby rozpoznac miejsce i nie byłam u Banresa. Gdzie ja do cholery jestem? 

Byłam w szpitalu.

Poczułam dotyk a mój obraz zaczął się wyostrzać. To była Rose z Marcus'em, Sebastian i James byli przede mną.

- Obudziła się!! - krzyk Rose roznosił się po całym pomieszczeniu. 

Wszedł lekarz, był szczęśliwy i zaskoczony jednocześnie.

- To cud że się obudziłaś, miała pani wypadek samochodowy, niestety taksówkarz nie żyje. Była pani w śpiączce 2 lata i 7 miesięcy.

Co śpiączka? Przecież ja byłam u niego w domu.

***
Chciałam sobie pozspac ale znowu ktoś wszedł, zapewne jakiś lekarz żeby sprawdzic jakieś rzeczy i następnie wyjść.

- Spisz? - Usłyszałam Rose więc odwróciłam się w jej stronę i powoli usiadłam, była ona z Marcus'em i Sebastianem.

- Chciałam żebyś poznała chłopaka który uratował ci życie, podobno gdyby zadzwonił później mogłabyś nie żyć. - powiedziała to i wskazała palec na chłopaka za nią i odsunęła się.

- Barnes?

Wszyscy byli zaskoczeni, czemu? Przecież my się znamy, wszyscy. I czemu ona powiedziała "poznała"?

-Znasz mnie?

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz