9

164 6 0
                                    

Powiedział dla barmana coś i zabrał nas gdzieś. To był prywatne oddzielne miejsce, słabo było słychać tu muzykę, z czego się cieszyłam.

- Co się stało Olivia? - patrzył na mnie tym samym wzrokiem co dawniej...

Alan się nie zmienił, ani odrobinę..
Nadal mu się podobałam, prawdopodobnie. Myślałam że jak będę się komuś podobać, to on będzie chciał być przy mnie, przyjedzie żeby przy mnie być, a nie spotkać przypadkowo w klubie i porozmawiać jak za dawnych czasów.

- Nie, nic takiego się nie stało - starałam się powiedzieć jak najszczerzej. - Ten zapach tytoniu i alkoholu jest mocny - w tym mówiłam prawdę, wszędzie było go czuć, nawet tutaj mimo że powinno czuć słabiej to czuję się tak samo jak na parkiecie.

- Jak się czujesz Alan? Nie odwiedzasz wogule Sebastiana, i nie widzieliśmy cię nigdzie. - Rose zadała mu te pytanie mimo że nie chciała, było to słychać ale on się nie skapnął, widziała że nie chce o tym rozmawiać więc musiała zmienić temat... mogłam się gorzej popłakać, a tego nie chciałam.. bardzo nie chciałam.

***
Wyszłam z Rose na dwór, zaciągnęłam się w świeże powietrze, tak bardzo go potrzebowałam. Już nie płakałam tylko miałam lekko czerwone oczy od płaczu. Usiadłam na ławce naprzeciwko klubu, i złapałam się za głowę lekko ciągnąc za włosy.

Rose usiadła obok mnie i złapała za kolano, pocieszając mnie. Czułam na sobie ten sam wzrok, co praktycznie zawsze.. nie był to wzrok Rose, tylko kogoś innego. Tylko... kogo?

Po chwili gdy się uspokoiłam, wstałam i spojrzałam na Rose.

- Chodźmy się przejść.

- Olivia.. to niebezpieczna ulica, coś może nam się stać do tego ubrałyśmy się odważnie..

- Jak dziwki? - te słowa które wypowiedziałam, zabolały. No tak.. przecież ubieram się jak dziwka więc czemu mają mnie za taką nie uważać.

Rose nie odpowiedziała, jedynie spojrzała na beton i po chwili na mnie. To co powiedziała zszokowało mnie.

- Muszę ci coś powiedzieć, zadzwoniłam do Bucky'ego gdy byłam w łazience.. powinien tu niedługo być, powiedziałam mu że będziemy na dworze bo jest zbyt tłoczno.. ale Alan nas zaciągnął. Powinnam była ci powiedzieć w łazience.

Serio Rose? Kurwa.. ale ona zadzwoniła gdy była w łazience, a on znalazł mnie napewno przed tym.. więc kto odebrał..? Nie.. gdy wchodziłam ona z kimś rozmawiała więc napewno z nim, nie znała by kogoś kogo ja nie znam.

- Czemu do niego a nie do Sebastiana?

- Wiesz że on mi się podoba...

Świetnie, ona nie wiedziała że popłakałam się przez niego, lepiej żebym jej nie mówiła. Powiem że jakiś człowiek mnie niechcący walnął i popłakałam się z bólu. Chwilę tak zostaliśmy w miejscu i się nie ruszaliśmy ani nie mówiliśmy.

- Co tu robicie? - Usłyszałam znajomy głos za sobą i automatycznie się odwróciłam w jego stronę. To był Barnes, nie było obok niego Steve'a, i ciągle był ubrany w koszule. Wyjął papierosa i zaczął palić, spojrzałam na Rose która patrzyła na niego jakby ujrzała jakiegoś Boga. Odwroicilam się w stronę Barnesa, przyznam ładnie wyglądał. Nagle poczułam zapach papierosu, przez co odsunęłam się.. przypominały mi się chwilę przed które wydarzyły się niedawno, zapachy trunków i papierosów, widok najaranych ludzi, głośna muzyka, i jego.. słowa.

- Możesz przestać palić? - spytałam się grzecznie, on się spojrzał na mnie, a po chwili włożył papierosa do ust i podszedł blisko do mnie. Nie chciałam żeby Rose była "zazdrosna".

Spojrzałam na nią kątem oka, patrzyła na niego, nadal tym samym wzrokiem. Nie chce odbierać jej szczęścia jeśli będą się lubić, muszę się z nim pogodzić. Zapewne gdy moi rodzice byli, oni się spotykali.

Muszę coś wymyśleć.. może powiem że jadę ze znajomymi z klasy, a tak naprawdę zostanę w domu, tylko muszę zrobić zakupy, i pamiętać żeby nie zapalać światła w nocy. To byłby dobry plan, może tak zrobię.

- Dlaczego mam przestać? Przed chwilą byłaś w pomieszczeniu o wiele mocniejszym zapachu niż ten.

Dmuchnął na mnie tym dymem a ja odsunęłam się i odwróciłam głowę w bok żeby nie być zbyt blisko jego i tego zapachu. Rose wtedy wstała, widać było w niej to że też tak chciała.

Nie chciałam żeby przeżywała to co ja teraz. Nie chciałam żeby cierpiała, i żeby on nazywał ją dziwką. Gdyby chociaż zamierzał, zabiłbym go.

Przytuliła go, na co on się dziwnie na nią spojrzał i wywalił papierosa przydeptajac go butem. Spojrzał na mnie, nie widziałam w nim żadnego uczucia.. czemu musiał być taki?

Spojrzałam na niego a później na Rose, łzy napływały mi do oczu, więc odwróciłam się żeby nie myślał że czuje się zazdrosna. Uspokoiłam się, ale nadal się wpatrywałam w ciemność, nogi mnie bolały, bardzo. Nie miałam jednak powodu czemu miały mnie boleć, tak samo oczy jak i .... serce?

Czemu bolało mnie serce? ... Nieważne, usiadłam na ulicy, na której i tak nie było ruchu, i wpatrywałam się w ciemność. Oparłam głowę na swoim ramieniu, czułam pustkę.

Akurat teraz gdy Rose się świetnie bawiła, ja nie. Pierwszy raz tak jest. Dlaczego?

Czułam jedynie jego wzrok na swoich plecach, a później usłyszałam westcheniecie. Barnes usiadł obok mnie, i spojrzał w ciemność a później na mnie, nie odrywał ode mnie wzroku.

Nie słyszałam Rose, więc odwróciłam się. Spała. Jakim cudem zasnęła na ławce? Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jej lekko otwarte usta z której cieknela ślina.

On się lekko uśmiechnął gdy się uśmiechałam, spojrzałam na niego. On się na mnie patrzył, tym wzrokiem... Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do oglądania ciemności. Pomyślałam na plan co chciałam zrobić wcześniej, powinnam mu powiedzieć.

- Jutro jadę ze znajomymi.

- Gdzie?

- Na biwak. Nie będzie mnie 3 dni, zaopiekuj się Rose, proszę.

- Powtórzysz? - spojrzałam na niego, on się patrzył na moje usta i po chwili powrócił do moich oczu. - Powtórzysz?

- Które słowo? - spojrzałam na jego oczy, hipnotyzował mnie swoim wzrokiem, ciałem i wszystkim co robił.

- Jak błagasz. - no proszę, lubił błagania. Mówił szczerze, zapewne. Byłam niepoważna..

- Błagam cię.. panie Barnes. - patrzyłam raz na oczu raz na usta, uśmiechnął się lekko i położył rękę do tyłu na oparcie, i lekko skrzywił głowe wciąż na mnie patrząc. - Zrobisz to?

Nie odpowiedział, uznałam to za zgodę, więc odwróciłam głowę w stronę ciemności. Mój plan się udał, ale czy ja tego akurat chciałam?

- Patrz na mnie, nigdy nie odwracaj wzroku gdy na ciebie patrzę, nigdy nie odwracaj wzroku, gdy jestem przy tobie.

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz