Otworzyłam oczy, było miękko. Zobaczyłam ciemne meble, wstałam i od razu usiadłam. Głowa mi pękała, ale musiałam zobaczyć gdzie jestem. Wstałam i wyszłam z tego pokoju, dom był w kolorze czarnym, zeszłam schodami na dół. Czułam słodki zapach i ruszyłam za nim, zobaczyłam ich. Barnesa i tajemniczego chłopca.
-Co wy tu robicie? -po chwili zdalam sobie sprawę, że to prawdopodbnie któregoś z nich dom.
- To mój dom, więc mogę robić tu co chce, nie sądzisz? - odpowiedział Barnes, a tamten patrzył na mnie a później na Barnesa, i się zaśmiał.
- Z czego się smiejesz, że on mnie porwał? To takie śmieszne?
- Nigdy nie umiesz być miła, co?
Spojrzałam dziwnie na tajemniczego chłopca, "nigdy"? Ha, skąd niby mnie zna od zawsze?
- Nigdy nie mów nigdy, koleś.
- Nie jesteśmy znajomymi.
- Ouuu, obraziłam tajemniczego chłopczyka?
- "tajemniczego chłopczyka"?
-Ta, nie znam twojego imienia.
-Steve, podaj mi truskawki - dzięki, Barnes. Dzięki tobie wiem że tajemniczy chłopiec to Steve, ale nie musiałeś pomagać i tak bym się dowiedziała.
A więc jestem w domu Barnesa i Steve'a świetnie. Chce do domu, iść z tąd jak najdalej. Mimo że ładnie pachnie to nie chce z nimi zostać.
- Będę się zbierać.
- Nie ma mowy.- aha? Dzięki Barnes, za to że odmawiasz mi coś co teraz zrobię. Poszłam do korytarza w którym stały 3 pary butów, pewnie z wczoraj. Ubrałam je i pociągnęłam za klamke.
- Kurwa..- zamknięte. Zostałam zamknięta z dwójką osób do których najbardziej nie chciałam trafić. Złapałam się za głowę, westchnęłam i zdjęłam buty wracając do kuchni tam gdzie oni byli.
- Otwórz drzwi.
- To rozkaz? - spojrzałam na Steve'a który patrzył na mnie z pogardą, odwdzięczyłam się tym samym.
- Tak, mogę pójść na policje za przetrzymywanie niepełnoletniej dziewczyny bez jej woli, która niewiadomie była u nich całą noc i nie wiedziała co się z nią stało. - odpowiedziałam w prost grożąc im że pójdę na policję. Myślałam że mnie wypuszczą, i będzie bez problemu, i się myliłam.
- A jak się dowiedzą?
Cholera... nie wypuszcza mnie więc nie pójdę, szukałam szukać telefonu i nie znalazłam. Musiałam go zostawić w domu albo wypadł u Rose jak wychodziłam. Nie wiedziałam jak im ma to odpowiedzieć.
- Będę krzyczeć.
- Nikt cię nie usłyszy, możemy zakleić ci buzię taśma i przywiązać gdzieś ręce. - odpowiedział Barnes, wiedziałam co powiedzieć i nie krępowałam się z tym.
-Ohh.... podrywasz nastolatkę? Wiesz że takie rzeczy mnie kręcą? - spojrzałam na niego z podniesiona jedna brwią i lekko słychać było z moich słów kpine. On natomiast przewrócił oczami i spojrzał na jedzenie, które położył na stole.
- Jak zjesz to cię wypuszczę.
- A co jeśli jest otrute? - dobra to było głupie pytanie, Steve akurat zaczął jeść więc było pewne że nie zatrute.
Nie dostałam w odpowiedzi, więc usiadłam jak najdalej od nich, na co dziwnie na mnie spojrzeli a ja zabrałam się za jedzenie żeby jak najszybciej stąd się wynieść. Ale powiem... że ma talent do gotowania.
Zrobił sałatkę owocową razem z owsianką, może to było łatwe ale do tego ładnie zrobione, a owoce były świeże więc dawały dobry smak. Starałam się nie robić min z powodu tego pysznego jedzenia. Oparłam rękę o czoło żeby nie było widać mojej twarzy i zamknęłam oczy żeby delektować się smakiem, niewiem czy mnie widzieli czy nie. Ale te jedzenie było pyszne, i tym razem nie zaprzecze mu wprost że nie było.
Jak zjadłam to oparłam się i po chwili wzięłam i chciałam je zmyć, więc podeszłam do kranu, ale nagle poczułam za sobą ciepło i dziwne uczucie w brzuchu... jakby łaskotki? Co to za uczucie? Wiedziałam że nie zapomnę tego uczucia.
-Daj to - usłyszałam za sobą głos Barnesa który stał za mną i zabrał z moich rąk naczynia. i włożył je do zmywarki, ja stałam oszołomiona w miejscu.. zastanawiając się co to było za uczucie. Nigdy go nie doświadczyłam, a także bałam że się zakochałam. Bałam? ... Tak, bałam. Nie zasługuje na miłość, na niego. A także nie umiem być w związku, nigdy nie byłam i podobno to jest łatwe... Jak widziałam, związek Zacka i Rose był idealny, zero kłótni a także jak mieli inne zdania to nie zmieniali ich ale zgadzali się z ich zdaniem.
Ale boje się... że będą same kłótnie, że będę jak moi rodzice.. czasami myślę że się nie kochają, że są tylko dlatego że mnie mają.. ale .. i tak nie patrzą na mnie i na moje potrzeby lub problemy.
Prędzej bym mogła zaufać nieznajomemu niż moim rodzicom...
Z moich myśli wyrwał mnie dotyk. Dotyk nad którym moje ciało szalało. Tak, był to Bucky.
- Zgubiłaś coś wczoraj.- powiedział to gdy wziął moją rękę i przybliżył do siebie. Oglądałam każdy jego ruch, moje serce zaczynało bić szybciej... Nie mogłam tak dłużej, ale musiałam wytrzymać. Położył na mojej ręce mój telefon i spojrzał w moje oczy. Ja zrobiłam to samo, zabierając powoli rękę. Musze się ocknąć, nie wiedziałam co robię. Przestań się na niego patrzeć Olivia! Pamiętasz co mówiłaś? Zero miłości. Zero.
Ocknęłam się, spojrzałam w podłogę i odwróciłam się, ale nagle przypomniałam sobie że drzwi są zamknięte.
- Możesz otworzyć drzwi? - starałam się mówić jak najnormalniej, mimo że było ciężko to dobrze to powiedzialam gdy panikowałam. Zazwyczaj gdy panikuje to krzyczę, lub siedzę cicho myśląc o wszystkim miłym żebym się uspokoiła. Ale dałam radę powiedzieć coś, nie krzycząc.
Barnes skierował się do drzwi i je otworzył, a ja przygotowana do wyjścia wyszłam. I ruszyłam od razu w stronę domu. Nie chce narazie z nikim rozmawiać ze względu na mój stan. Nie mogłam pozbierać myśli, myślałam ciągle o tym cieple jak był za mną jak i jego dotyku na moim ciele, naszym tańcu, a także jak na mnie patrzył.
Żeby przerwać myśli musiałam pomyśleć o czymś innym niż Barnes. Przypomniałam sobie o złodzieju, który doprowadził że mój sen nie był koszmarem a snem, spokojnym snem.
Nic nie ukradł, więc po co tam był? I kto by się skradał do domu, przez okno? Jedynie Barnes mi tak wszedł.. Może to i on? Nie.. po co by się maskował? Przecież wiedziałam że umie wchodzić i że wejdzie bez problemu kiedy tylko chce.Przypomniałam sobie dotyk złodzieja na moim policzku, jego "pocałunki". Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, co jest ze mną nie tak? Czy mi się właśnie podoba Barnes i złodziej?
CZYTASZ
Obssesion × Bucky Barnes
RomanceJestem okropną osobą, nie zasługuje na szczęście. Nie zasługuje na Ciebie.