17

118 5 1
                                    

Poszłam porozmawiać z Barnesem, na dwór. Zauważył to Jack, ale kiwnęłam głową że wszystko okej, uśmiechnął się na to w odpowiedzi i zaczął rozmawiać z przyjacielem. Bałam się ponieważ nie wiedziałam co by mógł powiedzieć, co zrobić.

Kierowaliśmy się gdzieś, daleko. Nie szedł blisko mojego domu, chyba szedł do swojego domu. Dlaczego?

Tak, byliśmy u niego w domu. Przed domem, gdy otworzył drzwi wziął mnie na ręce. Znowu czułam przyjemny dreszcz, ale u Jack'a go nie czułam... kto mi się podoba? Gdy weszliśmy Barnes zamknął drzwi na klucz.. Telefon mi wibrował, zauważył to. Gdy chciałam do niego sięgnąć, zabrał go i odrzucił na fotel który był przy drzwiach. A następnie zabrał mnie na górę, do sypialni. Postawił mnie i przesunął się tak że ja wylądowałam na łóżku a on wisiał nade mną. Blask pełni oświecał jego twarz, zazdrosna.. wściekła... twarz. Bałam się, nie jego.. tylko tego że ... że.. że nadal go kocham. Miłość jest dla mnie nieznanym codziennie uczuciem. A dziś dostałam go zbyt wiele, czuję się tym przytłoczona. Dotknęłam ręką jego policzka, a następnie zatrzymałam tam rękę i zaczęłam lekko jeździć kciukiem obok jego nosa i do swojej ręki. Patrzyłam na jego oczy które dawały znać że się uspokaja. Chciałam go całego.. chciałam znów przeżyć tamtą noc.

Dlaczego taka jestem? Czyli uczucia do Jack'a nie są prawdziwe?

Barnes zaczął przybliżać się do moich ust, pewnie zauważył że tego chcę. Ale on przecież... zresztą.. ja też.

- Ale my mamy... - zaczęłam temat, spojrzałam ze smutkiem w oczach na niego, wgłębiał się wzrokiem w moje oczy.. kochałam to w nim.

- Ty masz. - powiedzial bez uczuć, na co lekko zmarszczyłam brwi. - To będzie twoja kara.

Lekko się uśmiechnął, nie mogłam go powstrzymać, moje ciało automatycznie do niego lgneło. Nie mogę się powstrzymać przed jego dotykiem, jego każdym pocałunkiem.. nie mogę się powstrzymać przed całym nim.

Teraz jestem pewna... ja nie kocham Jack'a, tylko Barnesa. Od początku nim był, całując się z Jack'iem myślałam o Barnesie.

Muszę to powiedzieć Jack'owi, nie chce go okłamywać że go nie kocham bałam się jego reakcji. Po tym co mi powiedział bałam się... że będzie cierpieć z mojej winy, ale przecież sam ze mną zerwał i powiedział że jego koleżanka to jego dziewczyna.

Chciałam sięgnąć do kieszeni gdy Barnes całował mi szyję, wiedziałam że zostaną po tym ślady ale nie upierałam się.. sama tego chciałam. Przypomniałam sobie że mój telefon jest na pufie.

Musisz przestać Olivia.

- Bucky.. ja muszę zadzwonić do Jack'a

Przestał, spojrzał na mnie zazdrosnym wzrokiem i wstał. Podszedł do drzwi, trzymając klamkę powiedział to czego nie chciałam słyszeć, bałam się tego słyszeć. Z jego słów łzy napłynęły do moich oczu ale nie mogłam płakać, wtedy by wyszło że jestem słaba i jestem manipulantką która czeka aż wróci i się na mnie rzuci żebym nie płakała.

- A więc się mną bawisz. - nie patrzył na mnie tylko wyszedł. Wyszedł gdzieś z domu a ja.. leżałam tam. Starałam się nie płakać, co mi się ledwo udawało. Wstałam i poszłam po telefon, miałam 12 nieodebranych połączeń od Jack'a. Napisałam do niego że musimy się spotkać, nie chciałam z nim zerwać przez telefon lub głupiego SMS "zrywam z tobą".

Napisałam mu że spotkamy się na moście, tak.. tam gdzie są piękne zachody, wschody. Wiem że jak z nim tam zerwę, moje życie powinno być lepsze. Tamte miejsce to moje ulubione.

***
Czekałam na Jack'a na moście. Wsłuchiwałam się w szum wody, wiatru który wiał na liście. Widziałam same ciemno po prawej stronie. Po lewej była niedaleko lampa co świeciła ledwo jeszcze tam gdzie byłam. Usłyszałam swój głos więc się odwróciłam w stronę lampy. Był tam Jack, ale nie sam. Był ze swoją koleżanką, pewnie chciała mnie przeprosić za to i zaprzyjaźnić się. Podeszłam do nich i się przywitałam.

- Jack - stwierdziłam mówiąc prosto, natomiast jego koleżanka zaśmiała się, a on na nią spojrzał z lekkim uśmiechem co mnie zdziwiło.

- A więc dalej mnie kochasz... chciałem ci powiedzieć że to był prank, spotkałem się z tobą żeby cię wykorzystać nie mówiąc także o twoim domie do imprezy. Cały czas byłem z Clarą, a ciebie jedynie wykorzystałem - nie mógł powstrzymywać się od śmiechu, ta dziewczyna się śmiała prosto mi na twarz, ja nie okazywalam teraz żadnych uczuć, słuchałam go uważnie. - Chciałem cię wtedy przelecieć, ale poszłaś, szepnąłem coś moim kolegą i teraz pewnie rozpowiadają co nie co.

- Ouu czyli Claro, jesteś dziwka Jack'a? - zwrocilam się do Clary która z lekkim uśmiechem się na mnie uśmiała, to nie był uśmiech szczęścia tylko zdziwienia. Jack dziwnie na mnie spojrzał, myślał że się popłacze bo kiedyś taka byłam, teraz rozumiem więcej i wiem jaki jest świat.

- Co? - to była ona, spojrzała raz na mnie raz na niego.

- Twierdzisz że jesteście razem a pozwalasz żeby się całował z inną do tego zapewne gadał że się z nim przespałam, nawet tego chciał. Pozwalasz mu na to? Żeby cię zdradzał z była później bawił się tobą i do następnej? Jack jest babiarzem. Nie będzie tylko u twojego boku. - powiedziałam prosto w jej twarz, powoli i na spokojnie żeby zrozumiała każde moje słowo, uśmiech zniknał z jej twarzy a Jack się zaczął śmiać. - A i Jack, zrywam z tobą. I nie, nie kochałam cię. Nigdy cię nie kochałam.

To co powiedziałam było prawdą, to nie była miłość. Nigdy tym nie była. To była chwilowa ucieczka od smutku, zdaje sobie teraz sprawę że to co powiedział Barnes chwile przed wyjściem.. było prawdą. Ja zawsze się bawiłam ludźmi, wykorzystywałam ich. Nie myślałam o nich tylko o sobie. Gdy było smutno dla Rose lub Sebastiana, nie wspierałam ich dla nich tylko dla siebie żebym się nie nudziła sama w domu. Nie powiedziałam dla Rose że lubię Barnesa żeby mieć go dla siebie i zobaczyć jej reakcje jak coś w jej życiu nie pójdzie zgodnie z planem. Nie chciałam popełnić samobójstwa dla nich tylko dla siebie bo wiedziałam że coś na mnie czeka, i to nie będzie dla nich tylko dla mnie. Za wytrwałość.

Tak, jestem okropna. Zdaje sobie z tego sprawę, że udawałam kim jestem naprawdę.

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz