5

252 10 0
                                    

Siedziałam całą w łzach i patrzyłam jak księżyc się zaczyna chować, przez co robiło się widno. Na oko myślę że jest 8 rano, mój telefon leżał na łóżku i ciężko było mi wstać. Chciałam zostać w tym miejscu do końca. Moi rodzice i tak nie pozwolą żebym wyszła na dwór, jedynie wokół domu co i tak nikt tu mi bliski nie mieszka, jedynie odpowiedzialnym "cześć" i bym miała pogadankę z rodzicami że nie warto mieć przyjaciół.

Usłyszałam stukot w oknie, ledwo do niego podeszłam. Zdziwiłam się na jego widok.. Tak, to był on.

Otworzyłam okno i lekko się przestraszyłam, rodzice mogli go zobaczyć, usłyszeć.. dotknęłam jego usta palcem, żeby był cicho. Po chwili odsunęłam swój palec od niego, a on usiadł na moim łóżku.

Nie wiedziałam że umie się spinać po domie.

- Widzieli cię?

Pokiwał głową w boki na co odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na torbę która trzymał, a pozniej na niego, zorientował się o co mi chodzi powiedział.

- Rose mi powiedziała że jak są twoi rodzice to że nic nie jesz, do tego jesteś chuda, więc przyniosłem jedzenie od Rose.

Uśmiechnęłam się, wytarlam zły i pociągnęłam nosem, a także otworzyłam torbę i wyjęłam z niej pudełko. Były tam moje ulubione naleśniki które miały swoją własną nazwę wymyśloną przeze mnie i nią samą, nazywały się "naleśniki Rosli".

Zdziwiło mnie to, czemu umie po cichu wchodzić na dach, może jest złodziejem? Czy ja wpuściłam złodzieja do domu? Z własnej woli? Wsumie.. nadawałby się.

- Jesteś złodziejem? - boże... Olivia .. dlaczego zadałaś to pytanie... ma teraz mnie za głupią.. czekaj.. czy właśnie ja zapytałam o coś i się tego wstydzę? Nie, niemożliwe.

- Dlaczego tak myślisz?

Musiałam ciągnąć do końca skoro już o to spytałam.

- Chodzisz cicho na pierwsze piętro, jesteś niezauważalny, mogłeś siedzieć tam od kilku minut a ja cię nie zauważyłam dopóki nie zapukałeś w okno.

- Nauczyłem - przerwał mi znajomy głos, serce mi stanęło, to był głos mojej matki.

Nie chciałam żeby ktoś słuchał jak na mnie krzyczy.. byłoby to żenujące, a także bym się wstydziła, za swoją rodzinę i za siebie że jestem wrażliwa.. jak ktoś podniesie na mnie głos automatycznie mam łzy w oczach i nie mogę ich kontrolować, dlatego zasłoniłam Barnesowi uszy.. żeby nie słyszał naszej kłótni.

- Z kim rozmawiasz?

- Z nikim.

- Jeśli jeszcze raz usłyszę inny głos, zabiorę ci telefon i zakażemy ci wychodzić! A do tego jak wyjedziemy to razem z tobą i wtedy zobaczysz jakie jest prawdziwe życie!

Łzy nasuwały mi się do oczu, gdyby miało się tak stać.. odebrałabym sobie życie.. ale.. czy bym zostawiła Rose? Ale wtedy nie miałabym z nią żadnego kontaktu.. żadnego.

Nie wiedziałbym czy ona żyje, ani nie dowiedziałabym się czy słyszała że popełniłam samobójstwo. Największym strachem jaki mam, to strata. Strata Rose, Sebastiana.

Ręce mi się trzęsły, mam nadzieję że tego nie zobaczy.. Patrzył cały czas na mnie, w moje oczy. Widział jak zaczynam płakać starając się nie wydać żadnego dźwięku, on mnie przyciąga ale nie mogę do niego dołączyć, nie zasługuje na niego.

Poczekałam parę minut zasłaniając mu uszy, błagając żeby nic nie mówiła, oczy mocno zacisnęłam, zabrałam od niego ręce będąc gotowa odpowiedzieć na jego pytania.

- A więc tak wygląda życie idealnej Olivii. - położył się plecami na łóżku, nie rozumiałam w tym jednego słowa "idealnej"

- "idealnej"? Kto tak ci powiedział?

- Każdy. Gdziekolwiek wyjdę, wszyscy mówią o tobie, jaka jesteś wspaniała, o ile nie mówią o sobie. Niektórzy mnie pytali czy mam twój numer.

- Czemu ciebie o mnie pytają?

- Może dlatego że poszliśmy wczoraj razem zostawiając innych.

- Szczerze, zapewne pytali o mój numer dlatego żebym im dała twój.

- Mój?

- Tak, jest dużo powodów dlaczego.

- A więc mi powiedz. - położyłam się na bok patrząc na niego, on odwrócił głowę w moją stronę.

- Jesteś przystojny, umięśniony do tego młody. Już Sophie i Rose o ciebie pytały, nawet wczoraj Sophie założyła dla ciebie sukienkę z dużym dekoltem, jak byłam z nią na górze to się poprawiała żeby było więcej widać. - próbowałam się nie zaśmiać gdy to mówiłam, on lekko się uśmiechał.

- A ty myślisz że jestem przystojny?

- Tak. - odpowiedziałam i chwilę zastanawiałam czy odpowiedzieć tak czy nie.

Sięgnął po mój telefon a także złapał moją rękę i ja odblokował.

- hej! - nie krzyczałam zbyt głośno bo mogli mnie usłyszeć rodzice. Sięgnęłam po swój telefon ale nagle on wstał i podszedł do ściany, ja także wstałam i do niego podeszłam.

On podniósł telefon, w tej samej chwili co miałam po niego sięgnąć.

Nie wiedziałam co na nim robi, uśmiechał się a ja bałam się że sprawdzi moja galerie.. miałam tam swoje softy.. w różnych strojach...

Coś klikał, wzięłam jego ręke i pociągnęłam w dół, nic to nie dało.. wiedziałam że nie dam rady, wiec usiadłam a następnie oparłam się plecami o kołdrę.

Czułam że leżałam tu z 10 minut.

- Już. - oddał mi z uśmiechem telefon a następnie zabrał puste pudełko włożył do torby. - Do zobaczenia później, Micke.

Wyskoczył przez okno, szybko do niego podeszłam i już go nie było, mam nadzieję że nic sobie nie zrobił. Zamknęłam okno i włączyłam ekran blokady. Zamurowało mnie.

Ustawił swoje zdjęcie na blokadzie, a na głównym inne zdjęcie, te zdjęcia były robione przed chwilą. Na blokadzie było jego zdjęcie z napisem "kiedy on jest przystojny... " a na głównym pisało "i jest mój" tworzyło to jedno zdanie. Uśmiechnęłam się. I nagle przyszła do mnie wiadomość.

Buck
Zadowolona?

"Buck" to jego ksywka? czy zapomniał dodać "y" ? Niewiem, ale wiedziałam że on nie da mi spokoju.

***
Reszte dnia spędziłam oglądając seriale, wpadł też wieczorem do mnie Bucky, ale musiał szybko uciekać i powiedział że jutro zabierze pudełka jak zjem.

Poszłam spać jakoś o 2 w nocy. Oczywiście miałam koszmar, obudziłam się, usiadłam automatycznie i spojrzałam przed siebie.. zamurowało mnie.

Ktoś stał naprzeciwko mojego łóżka, był zamaskowany. Podszedł, ja straciłam dech, sparaliżowało mnie, jedynie co mogłam robić to patrzeć jak do mnie podchodził.

Dał palec na moje usta, złapał za głowę i położył mnie na poduszkę, usiadł obok mnie i złapał mnie za policzek, przybliżył się i dotknął zasłoniętymi ustami mój drugi policzek. Odsunął się i zaczął głaskać mnie po głowie, a następnie wziął kosmyk moich włosów za ucho. I znów pocałował mnie, tym razem w czoło.

A ja odleciałam, zasnęłam.. Bez koszmaru. Poprostu w końcu normalnie zasnęłam.

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz