18

133 4 2
                                    

Po tej rozmowie z Jack'iem i Clarą wróciłam do domu, nikogo już nie było. Zdziwiłam się bo było czysto ale przypomniałam sobie że zapewne Rose z Sebastianem posprzątali. Podziękowałam im i powiedziałam że zerwałam z Jack'iem i to co mówili jego koledzy jest nieprawdą. Nie odpisali ponieważ było już bardzo późno, zapewne spali. Usłyszałam dźwięk, spojrzałam się w stronę dużego okna które było w salonie. To był.. złodziej?

- Po co przyszedłeś?

- Słyszałem plotki. Przeleciał cię twój były, to prawda?

- Nie. Wróciłam do niego a po 2 godzinach z nim zerwałam. - powiedzialam prawdę, szybko z nim zerwałam mimo że on chciał to zakończyć, ja to zrobiłam pierwsza. - Powiesz jak masz na imię czy mam cię nazywać złodziejem?

Chwilę czekałam na odpowiedź, ale na szczęście ją dostałam.

- James. Mów mi James.

- Możesz zdjąć ta maskę czy cokolwiek to jest?

- Wolałbym nie.

- Okej, chcesz coś do jedzenia?

- Co jeśli przyszedłem cię tu zabić?

- To byś to zrobił wcześniej niż rozmawiał ze mną. - powiedziałam prawdę, sama bym tak zrobiła. Po co marnować czas na coś co i tak się to zrobi? Teraz on był jedyną osobą której mogłabym zaufać, mimo że on mnie zna a ja go nie.

Nie odpowiedział, wstał i podszedł do lodówki. Mimo że wyglądał jak złodziej, nosił maske to nie bałam się go, nie dzwoniłam na policję że ktoś mi wtargnął do domu bez mojej zgody i bierze coś z lodówki.

Wziął alkohol który mi pozostał po imprezie, zachciało mi się palić. Przeszedł obok mnie więc dzięki temu zobaczyłam że jest w tym samym wzroście co Barnes, jest też tak samo lub bardzo podobnie umięśniony. Jednak nie miał metalowej ręki więc to nie on, chyba.. nosił rękawiczki. Ale to nie on, jestem pewna. Pokłóciłam się z nim więc czemu miałby tu przychodzić i od tak ze mną gadać, do tego czemu by się chował za maskami.

Wziął szklankę przeznaczona do tego alkoholu, a ja siegnelam do szafki po papierosy, które odstawiłam wcześniej. Były już puste, nie pamiętam czy ja je wypaliłam czy ktoś mi zabrał. Poszłam do swojego pokoju po druga paczkę.

Pomyliłam szafki w których powinny być, więc poszłam do drugiej. Znalazłam paczkę, otworzyłam i sięgnęłam po papierosa. Odwróciłam się ale stał tam James. Blisko.

Stał dosłownie przede mną, między nami dzieliło może pół metra.

- Nie pal bo nie urosniesz.

- Ha ha, bardzo śmieszne. - Powiedziałam sarkastycznie mu w twarz, widziałam jego ciało bliżej, a także mogłam się jemu bardziej przyjrzeć. Miał widoczny sześciopak, szerokie ramiona.  - Mogę wiedzieć ile masz lat?

- A co chcesz być ze mną? - zaśmiał się a ja patrzyłam na niego tym samym wzrokiem co wcześniej, nie wykazywałam uczuć. Zauważył to że czekam na odpowiedź i bym się dalej o to pytała. - Więcej od ciebie.

- Skąd wiesz ile mam lat?

- Wszystko o tobie wiem. - Kłamstwo. Nic o mnie nie wiedział. Wiek, adres, imię to nie wszystko. Nie podoba mi się to w nim, że kłamie. - A tak wogule czemu się mną interesujesz?

- Siedzisz zamaskowany w moim domu i rozgościłeś się, to wystarczający powód.

Zaśmiał się lekko i przybliżył, mimo że był wcześniej zbyt blisko, to teraz nie dzieliły między nami nie całe metry tylko cale. Nasze nosy się stykały więc odwróciłam wzrok, myślałam że się oddali. Jednak się myliłam, zdjął w połowie maske i zasłonił ręką moje oczy przez co nic nie widziałam. Wystraszyłam się gdy poleciałam na sofę do tego poczułam jak on na mnie leżał. Całował i lekko podgryzał moja szyję, serio? Czemu się teraz całuje praktycznie z każdym chłopakiem? Jack, Barnes i James.

Czułam lekką brodę, ale każdy mogłby mieć brodę, mówił że jest starszy... więc może 20? Albo wiecej... Miał podobny zarost do Barnesa. Czemu mi się wszystko z nim kojarzy? Przecież myślałam że się w nim zauroczyłam. A może to długie zauroczenie.

Próbowałam go odepchnąć ale był zbyt silny, ahh więc będę zgwałcona? Dlaczego nie panikuje?

Po chwili James zorientował się że tego nie chce, o ile miał taki zamiar.

- Nie zgwalce cię, nie jestem gwałcicielem.

- Widać. - powiedziałam sarkastycznie, i jak odsunął rękę z moich oczu wiedziałam że się już zasłonił. Usiadł obok mnie a ja dotknęłam jeszcze mokrą szyję tam gdzie całował. Wiedziałam że będą ślady. Zrozumiałam że on nie może tu zostać, musi odejść. - Idź stąd.

- Coś się stało?

- Poprostu stąd idź.

- Okej? - był zakłopotany, ale wyszedł. Ja zamknęłam wszytsko przez co mógł przyjść i poszłam do pokoju. Wzięłam za dużą koszule która chyba była nawet męska ale nie zwracałam na to uwagi, była do końca moich pośladków. Poszłam się kąpać i ubrałam właśnie ta koszule.

Miałam mokre włosy, zobaczyłam w lustro jak okropnie wyglądam z tymi śladami które zrobił mi James, bo te które zrobił mi Barnes już nie dawały znaku istnienia. Ta koszula była złym pomysłem, wszystko mi prześwitywało, mój biały stanik i białe majtki. Tak, wszystkie moje bielizny są białe. Poszłam zrobić sobie popcorn. Miałam ochotę na karmelowy ale nie umiem a kino mam trochę daleko z tąd i jest chyba 5 rano a ja chodzę w koszuli przez którą wszystko widać. Ale miałam na to wywalone, miałam zasłonięte wszystkie okna i wszystko zamknięte.

Zrobiłam popcorn i wsypałam do miski, wlałam też cole zero do swojego ulubionego kubka i poszłam do salonu ponieważ tam się znajdował największy telewizor. Włączyłam na stojąco z oddali sobie nowy serial ponieważ tamte skończyłam, nazywał się "Hannibal" dużo widziałam tiktoków o nim przez co mam krasza na Hannibal'u i Will'u. 

Usiadłam i usłyszałam dźwięk pukania, serio musiał ktoś pukać teraz kiedy przed chwilą kiedy usiadłam?!

Westchnęłam i podeszłam do tych jebanych drzwi i je otworzyłam, spojrzałam na osobę co była przede mną. Co robi tu Barnes?

- Co tu robisz?

Zaczął na mnie patrzeć od dołu do góry i lekko przegryzł wargę, widziałam jak trzyma za sobą róże, biała róże które uwielbiam.

Przypomniałam sobie że jestem w koszuli która jest przezroczysta a przede mną stoi chłopak na które moje ciało żyje własnym życiem i się mnie nie słucha. Szybko chciałam zamknąć drzwi ale złapał je i otworzył. Wszedł do środka i zamknął za sobą na zamek który był na górze. Zasłoniłam swoją bieliznę która prześwitywała.

- Pójdę się przebrać...

- Nie.

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i powoli szłam w strone swojego pokoju, patrzył na mnie a później podszedł. Zaczęłam iść szybciej a on i tak był szybszy. Czemu musiałam zamknąć drzwi... Chciałam pociągnąć klamkę żeby je otworzyć ale już była za późno, złapał mnie ręce i przetrzymywał je nad moją głową, drugą ręką trzymał róże. A jego oczy były skierowane na mnie.

- Czyli uważasz że się już tobą nie bawię? Chyba mówiłeś prawde, chyba się tobą bawiłam. - powiedziałam, chciałam powiedzieć to szczerze ale moje serce się z tym sprzeczało. A mój głos nie współpracował. - Ale niewiem, okazało się że nigdy nie byłam zakochana i niewiem jakie to uczucie.

Czemu to powiedziałaś? To dorosły zakochany facet myślisz że będzie patrzyć na twoje uczucia?

Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie, lekko się oddalił.. dzieliły nas tylko cale. Spojrzał w dół, i przymknął oczy... zmienił się.

- Kto to zrobił?

------------
Podoba wam się te opowiadanie?  Chcecie jakieś dramy?

Obssesion × Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz