epilogue

535 42 115
                                        

- Rikiiii! Chooooodź! Szybko! - krzyknąłem do Rikiego, stojąc na samym środku jego pokoju, nie mogąc wyrobić z ekscytacji.

Dziś bardzo ważny dzień.

17 urodziny Rikiego.

Minęło prawie 5 miesięcy od ostatnich większych wydarzeń i bardzo dużo się wydarzyło.

Przede wszystkim, chłopacy w dzień, kiedy po 2 tygodniach nareszcie się spotkaliśmy, przekonali mnie, abym wyprawił imprezę urodzinową.

Nie powiem, na początku bardzo się od tego wstrzymywałem, jednak końcowo się zgodziłem.

I wcale nie żałuję.

Tak w ogóle, to przekonali mnie również do nagrania wraz z nimi coveru ,, Very Good " i wstawienia go na YouTube, na ich kanał, który nazwali ,, ENHYPEN " i filmik ten cieszy się sporą popularnością od paru miesięcy i ma już naprawdę spore wyświetlenia, a chłopacy do tej pory działają w muzyce i tańcu.

Ale teraz nie o tym.

Jay zaproponował, że ogarnie jakiś wielki dom do wyprawienia imprezy.

I to była słuszna decyzja.

Wszyscy super się bawiliśmy i mamy masę wspólnych zdjęć z tego wydarzenia.

Zapamiętałem dobrze tę noc.

Szczególnie moment, kiedy była masa osób, których kompletnie nie znałem, ale chłopacy uparli się, żeby było sporo ludzi, bo tak będzie łatwiej nawiązywać mi nowe kontakty, a Riki pośród tłumu i tak widział tylko mnie.

Szczególnie moment, kiedy była masa osób, których kompletnie nie znałem, ale chłopacy uparli się, żeby było sporo ludzi, bo tak będzie łatwiej nawiązywać mi nowe kontakty, a Riki pośród tłumu i tak widział tylko mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To się nazywa miłość.

Pierwszy raz też przekonałem sam siebie, by spróbować alkoholu, gdyż przez rodziców miałem do niego ogromny wstręt.

A właśnie, apropo nich.

Dokładnie 3 tygodnie później odbyła się sprawą sądowa przeciwko mojemu ojcu.

I ją wygrałem.

Za pomocą matki udało mi się go wjebać na 17 lat do więzienia.

Był strasznie zły kiedy zobaczył, że matka zeznaje jako mój świadek przeciwko niemu.

A jeśli chodzi o ranę, którą mi sprezentował, zdążyła się w pełni zagoić.

W pełni ją zaakceptowałem i...mimo wszystko dobrze mi się kojarzy.

Myślę o niej jako o czymś, co uwolniło mnie od ojca.

Co za ironia, prawda?

A co do matki.

Z tego co wiem, odnowiła kontakt ze swoją rodziną i powiedziała, że chętnie by mnie poznali, ale ja narazie się wstrzymuję z tym.

Kto wie, może kiedyś.

It's a karma? | sunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz