Rozdział 7: Dzień pełen wrażeń

931 25 0
                                    

Wstałam w dobrym humorze. Sama myśl o tym, że dziś zakończę rozdział związany ze Stéphanie napawał mnie optymizmem. Do tego dochodziło jeszcze podekscytowanie wynikające z podjęcia współpracy z kimś o wiele bardziej doświadczonym, kto wiedział co robi. Ostatni czas nie należał do najlepszych, ale wychodzi na to, że wszystko zaczyna się układać - zaczynam widzieć perspektywy na rozwój kariery i samej siebie, ruszam w przód, podejmując naprawdę trudną decyzję, która wcale nie powinna taka być. Zawsze powtarzano mi, że zmiany niekoniecznie muszą oznaczać coś złego i również tym razem skupiłam się na tych słowach.

Większość dnia spędziłam na przeglądaniu mediów społecznościowych, natrafiając w tym na wiele zdjęć z wczorajszego wydarzenia, które stanowiło tak naprawdę przedsmak tego, co wydarzy się za 3 dni. Obiecałam sobie odpocząć przez ten czas, ale zanosi się na to, że tak się nie stanie. Miałam na głowie dzisiejszą rozmowę ze Stéphanie oraz jutrzejszą, jeszcze co prawda niepotwierdzoną, rozmowę z Räphaelem, która z pewnością zmieni wiele w moim aktualnym życiu. Przyjrzałam się wczoraj jeszcze bliżej jego osobie, widząc jak wiele różnych współpracy jest on w stanie załatwić swoim klientom w ciągu jednego tygodnia. Widziałam, że teraz wszystko się zmieni i z masy wolnego czasu nagle nastąpi przeskok na problem ze znalezieniem go w swoim terminarzu, ale prawdę mówiąc to odpowiadało mi znacznie bardziej. Nie lubiłam siedzieć bezczynnie i nic nie robić, nudząc się i szukając zajęcia, które będzie na tyle dobre, że nie znudzi mi się po paru minutach.

Wielkimi krokami zbliżała się umówiona wcześniej ze Stéphanie godzina. Sposób, w jaki się ze mną komunikowała wskazywał na to, że chyba już liczyła się z tym, że jej kariera jako moja agentka wkrótce dobiegnie końca. Tak będzie zdecydowanie lepiej, dla nas obu. Nie będziemy już wchodzić sobie więcej w paradę oraz mam nadzieję, że obie znajdziemy dla siebie lepszą ścieżkę kariery, niż ta aktualna.

Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi i głośny stukot obcasów. Podniosłam się gwałtownie z łóżka, w pierwszej chwili myśląc, że nastał już czas mimo wszystko dość ciężkiej dla mnie pod względem psychicznym rozmowy, ale widząc zamiast tego zdyszaną Vanessę uśmiechnąłem się pod nosem.

— Zdążyłam, prawda? Nie ma jej jeszcze? — spytała, z trudem łapiąc kolejny oddech, co wyglądało wręcz przekomicznie i nie byłam w stanie powstrzymać śmiechu, którym zaraz po jej słowach wybuchłam.

— Nie, jeszcze nie przyszła — powiedziałam, siadając wygodniej na łóżku, co po chwili poczyniła również Vanessa.

— To świetnie. Stresujesz się? — spytała zatroskana.

— Trochę tak. Wiesz, mimo wszystko pracowałyśmy razem prawie 3 lata. Nie chodzi mi już tu nawet o sam sentyment, a bardziej mimo wszystko boję się reakcji mamy na to, że ją zwolniłam... — wyznałam szczerze. Niczego się tak nie obawiałam, jak właśnie tego. — Co ja jej powiem?

— Prawdę, a co innego? Zastanów się, co jest dla niej ważniejsze? Szczęście i spełnienie zawodowe córki, czy szczęście i kariera jakiejś randomowej paniusi?

— Niby masz rację... — powiedziałam, lecz nie było słuchać w moim głosie zbytniego przekonania.

— Mam ją na pewno. Nie stresuj się niczym. Będę tutaj przy tobie, a jak dojdzie co do czego to nawet skonfrontuję się z twoją mamą! — powiedziała pół żartem, pół serio, wywołując u mnie szczery uśmiech. Nikt nie był w stanie zrozumieć mnie tak dobrze, jak ta właśnie kobieta. Czułam, że jest moją bratnią duszą, a różnica wieku nie przeszkadzała żadnej z nas. Czułyśmy się równe sobie.

— Dzięki, Van. Teraz najbardziej potrzebuję właśnie ciebie... — przytuliłam ją, co ta od razu odwzajemniła. Wsparcie jedynej i przede wszystkim najlepszej przyjaciółki w trudnej chwili jest zdecydowanie najlepszym uczuciem na świecie.

Mon amour pour toi || KYLIAN MBAPPÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz