Rozdział 28: Dzień w Paryżu

657 18 7
                                    

Naprawdę cieszyłam się na myśl tego, że będziemy mogli spędzić ze sobą dzień, ale jeszcze lepszą perspektywą miał być nadchodzący tydzień.

Oficjalnie była to nasza pierwsza prawdziwa randka, dlatego byłam podekscytowana i być może było to nawet po mnie widać, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Jutro chciałam wyznać mu wszystko, czego jestem wobec niego pewna i naprawdę miałam już kilkukrotnie problemy z tym, żeby nie palnąć tego w losowym momencie, takim jak na przykład teraz. Uznałam, że zasługiwał na to, żeby był to wyjątkowy dzień, a jaki może być inny tak idealny moment, jak nie chwila po wygranym meczu? Ale co, jeżeli przegra? Tego nie przewidywałam, ale gdyby taka opcja się wydarzyła, myślę, że te słowa podniosły by go na duchu i jednocześnie uszczęśliwiły.

Szczerze mówiąc naprawdę chciałam, żeby wygrał ten głupi zakład, ponieważ wtedy już będzie w stu procentach świadom tego, że wszystko co do tej pory robiłam i mówiłam, nie było wcale przypadkowe. Zakładam, że nawet się nie zorientuje, że starałam mu się dawać jakiekolwiek sygnały, ponieważ mimo braku doświadczenie w takich relacjach, niejednokrotnie starałam się pokazywać jakiemuś chłopakowi, że go lubię, a on zamiast w ogóle się zorientować, myślał, że zwyczajnie jestem dla niego miła. Mam nadzieję, że w tym przypadku jednak jest trochę inaczej i chociaż niektóre sygnały dały mu do zrozumienia, jak jest naprawdę. Może już w ogóle domyślił się co tak naprawdę chciałabym mu powiedzieć? Prawdę mówiąc im bliżej tego dnia byliśmy, tym bardziej odczuwałam swoistego rodzaju stres, ale nie byłam w stanie powiedzieć dlaczego. Nieważne jaka by nie była jego reakcja, wiedziałam, że będzie ona z pewnością odpowiednia.

— O czym tak myślisz? — spytał nagle, gdy zapanowała pomiędzy nami dość długa cisza, a ja dosłownie na moment się wyłączyłam.

— Słucham? — spytałam zdezorientowana, chwilę po tym jak wyrwał mnie z zamyślenia.

— O czym tak intensywnie myślisz? — powtórzył, zerkając na moment na mnie, aby później znów skupić się na drodze, której kawałek do przebycia jeszcze nam został.

— Wiesz... w sumie to o wielu rzeczach — powiedziałam spokojnie, głęboko wzdychając.

— Na przykład? — spytał z zaciekawieniem, a ja już wiedziałam, że weszłam w niezłe bagno. Problemem było to, że jak normalnie byłam w stanie kogoś okłamać, tak jego zwyczajnie nie potrafiłam.
— Jeżeli coś się dzieje, to wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć — dodał, gdy znów zapanowała między nami cisza. Poczułam jego dłoń na swoim kolanie, która w pewnym momencie powędrowała trochę wyżej, znajdując się na udzie oraz bardzo blisko zakończenia sukienki, którą zdecydowałam się ostatecznie dziś założyć.

— Nic się nie dzieje, naprawdę — zapewniłam go, mając nadzieję, że w końcu odpuści, ale niestety znałam go już wystarczająco, aby wiedzieć, że to wcale tak łatwo nie nastąpi.

— Chodzi o to, co chcesz mi powiedzieć jutro po meczu? — spytał niespodziewanie. Trafił i to bez większego zastanowienia. Westchnęłam głęboko, mając świadomość tego, że prędzej czy później zorientuje się jaka jest prawda.

— Poniekąd też. Bardziej myślałam o dzisiejszym dniu. Wydarzyło się dużo rzeczy, Charles jest szczęśliwy... cieszy mnie to, że masz z nim tak dobry kontakt — powiedziałam, nie aż tak bardzo naginając prawdę. — Charles odkąd się urodził jest naprawdę dużą częścią mojego życia, tak samo Vanessa od momentu, kiedy się poznałyśmy. Właśnie dlatego cieszę się, że się dogadujecie — dodałam, starając się bardziej odwrócić uwagę od głównego problemu.

— Od zawsze lubiłem dzieci, a Charles jest po prostu tym typem dzieciaka, którego nie możesz nie lubić — zaśmiał się pod nosem, a ja wraz z nim.

Mon amour pour toi || KYLIAN MBAPPÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz