Rozdział 3: "Księżniczko"

1.2K 32 2
                                    

— Czy ty wiesz kto to był?! — zapytała podekscytowana Vanessa, prawie że krzycząc mi do ucha. Nie rozumiałam jej fascynacji, przecież to tylko zwykły piłkarz.

— Zakładam, że ten cały Kimbempe lub Mpabbe — powiedziałam z przekonaniem, że wymieniłam ich nazwiska bezbłędnie, lecz widząc reakcję Vanessy wiedziałam, że coś pokręciłam.

— Jesteś udana, wiesz o tym? — zaczęła się śmiać.
— Kimpembe i Mbappé jak już — poprawiła mnie, nie mogąc przestać się śmiać.

— A czy to ważne? Nie wypadł zbyt dobrze, więc nie wydaje mi się, żeby był warty uwagi — wzruszyłam ramionami. Jego nadmierna pewność siebie, którą przynajmniej ja tak odebrałam po prostu mnie zirytowała. Fakt faktem, że mogłam to odebrać trochę przesadnie, bo przecież był miły i jedynie zareagował na swoje imię i nazwisko, ale zdecydowanie mógł sobie darować to przedstawienie, że "może w czymś pomóc", skoro o nim mówimy. Jeżeli każdy piłkarz się tak zachowywał to nie rozumiałam w jaki sposób oni znajdowali tak piękne partnerki, które także były znane w świecie show-biznesu.

— Nie wypadł dobrze? A co takiego niby zrobił? — zapytała zdezorientowana, potwierdzając jedynie, że chyba zareagowałam zbyt przesadnie.

— Nie widziałaś tego? Naprawdę? — zapytałam.
— "Czy mogę w czymś pomóc?" — powiedziałam, próbując naśladować jego ton głosu.

— I co jest złego w tym pytaniu? — dalej nie rozumiała. Wywróciłam oczami, po czym wzięłam łyk z lampki szampana, którą trzymałam w ręce.

— Za kogo on się uważa? Wielki mi piłkarz. "W razie czego będę tam"? Założył sobie z góry, że będzie potrzebny — parsknęłam śmiechem. — Niby do czego? Chyba do nalania mi szampana.

— Chloé, przecież on tylko chciał być miły, co w tym złego? — ona naprawdę dalej nie rozumiała? Jakim cudem? Przecież pracowała z osobami jego pokroju prawie codziennie i codziennie mi na nie narzekała.

— Dobrze wiesz, że nie o to mu chodziło.

— A niby o co? — spytała zaciekawiona.

— A bo ja wiem? Nie wiem co siedzi w głowie piłkarzy, nie znam się. Ale patrząc na niego wydaje mi się, że chodziło mu o coś konkretnego.

— Chciał być miły, to tyle. Poza tym chyba wpadłaś mu w oko. Widziałaś, jak na ciebie patrzył?

— Nawet sobie nie żartuj — parsknęłam śmiechem. — On i ja? Jesteśmy z dwóch innych światów i niech tak pozostanie.

— Okej, jak tam sobie chcesz — podniosła ręce w geście obronnym. — Chętnie bym z nim porozmawiała. Podziwiam go. To młody talent, duma Francji i Paryża! — powiedziała, a ja wciąż nie umiałam pojąć co w nim takiego fascynującego.
— A teraz proszę mi wybaczyć madame, ale mam rozmowę biznesową — powiedziała, ale coś mi tutaj zaśmierdziało. Faktycznie może i miała takie rozmowy dość często, jednakże dziwnie zbiegło się to z czasem, patrząc na jej fascynację tym całym młodym piłkarzem. Spojrzałam na nią i odprowadziłam ją wzrokiem, ale poszła w innym kierunku, dlatego odetchnęłam z ulgą.
Jeszcze nie jest z nią aż tak źle - pomyślałam.

Skorzystałam z okazji, że zostałam sama i podeszłam do małego baru, który stał na uboczu sali. Stanowisko prezentowało się bardzo dobrze, podobnie jak wszystko inne, ale i również ludzie znajdujący się tutaj. Zamówiłam drinka, siadając przy jednym ze stołków. Aż ciężko było mi uwierzyć, że ten bar nie stał tutaj normalnie. Wyglądał jak typowo klubowy bar, który jest przymocowany do ziemi na stałe, a w tym przypadku to jedynie przenośne meble. Czego to ludzie nie wymyślą?

Mon amour pour toi || KYLIAN MBAPPÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz