Rozdział 52: "Zgoda"

316 15 2
                                    

Otworzyłam oczy, niepewnie odwracając głowę w bok. Pierwszym co zobaczyłam był widok śpiącego obok mnie Francuza, którego ręka w dalszym ciągu spoczywała na wysokości mojego brzucha. Zasypialiśmy w praktycznie tej samej pozycji, a jedyną różnicą był teraz tylko dystans, jaki nas dzielił.

Ostrożnie sięgnęłam po telefon leżący na szafce, aby sprawdzić dokładną godzinę. Widząc na wyświetlaczu, że jest chwilę po 11:00, wiedziałam, że moja nagła pobudka wynikała z faktu, że udało mi się przespać czas, którego zazwyczaj potrzebowałam na sen, by czuć się wyspaną. Mimo wszystko postanowiłam w ostateczności nastawić budzik na godzinę 13:30, aby następnie położyć się i spróbować zasnąć ponownie, co jednak okazało się być znacznie trudniejsze, w szczególności, gdy brunet znów nieświadomie przyciągnął mnie do siebie, tak samo, jak zrobił to w momencie, gdy zasnął kilka godzin temu. Spięłam się, czując go tak blisko siebie. Prawdę mówiąc budząc się miałam skrytą nadzieję, że to co wczoraj się stało było jedynie snem, ale koniec końców okazało się nim nie być, a Francuz wciąż znajdował się obok mnie i ubrany tylko w bokserki przytulał mnie od tyłu, podczas gdy ja miałam na sobie jedynie jego koszulkę, która zakrywała wszystko, co było konieczne do zakrycia.

Kompletnie nie wiedziałam co mam robić dalej, bo wiedziałam, że już raczej nie zasnę, jednakże nie chciałam wstawać i tym samym budzić jego. Potrzebował snu jak nigdy dotąd, więc chciałam mu zapewnić taką możliwość, jednakże on nie zapewniał mi możliwości na zrobienie czegokolwiek innego, co nie jest bezczynnym leżeniem i wgapianiem się w okno sypialni, które akurat znajdowało się na wprost mnie. Starałam się jak najmniej ruszać, a nawet oddychać lekko i naprawdę cicho, bojąc się, że czegokolwiek teraz nie zrobię, to po prostu go obudzę.

W najgorszym przypadku miałam blisko 2,5 godziny na bezczynne leżenie i rozmyślanie o wszystkim, co stało się między nami wczoraj, ale także o tym, co może wydarzyć się dzisiaj. Pamiętałam, co obiecywałam mu przed snem, ale prawdę mówiąc czując jego dotyk wcale nie byłam szczęśliwa, tak, jak szczęśliwa byłam wczoraj. Obawiałam się najgorszego - że mógł mieć rację, a ja nie będę chciała dziś czuć jego dotyku. Wyglądało na to, że spędzimy ze sobą cały dzisiejszy dzień, a być może nawet kolejną noc, bo to zależy od tak naprawdę od wielu różnych czynników, których mam nadzieję, że nie napotkamy na swojej drodze, a nasze spotkanie zakończy się o normalnej porze, dzięki czemu będę mogła zrobić to, co miałam zrobić już wczoraj, czyli zadzwonić do Siry w celu ustalenia z nią szczegółów mojego przyjazdu. Plany wciąż były niezmienne, a ja szczerze chciałam tam pojechać, nie przejmując się - w mojej opinii - głupotami, takimi jak ryzykowanie kolejnymi plotkami o rozstaniu z Kylianem, czy po prostu zwracanie na siebie uwagi przez samotną podróż do Barcelony.

Zerkając po przebudzeniu na telefon zauważyłam, że to właśnie Sira kontaktowała się ze mną, najpewniej w tym samym celu, w którym ja miałam skontaktować się wczoraj z nią. Pedro musiał jej powiedzieć cokolwiek, więc może powiedział trochę więcej z faktu, że końcowo nie odezwałam się do niej wieczorem tak, jak obiecywałam. Sam również się nie odzywał, a przynajmniej tak myślałam do momentu, gdy wiadomość od niego pojawiła się na ekranie mojego telefonu właśnie w tej chwili, a ja tylko zacisnęłam oczy z nadzieją, że dźwięk telefonu nie obudzi Kyliana. Na całe szczęście ten spał dalej, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Z odległości, w której się znajdowałam nie byłam w stanie dostrzec treści wiadomości, jednakże byłam lekko zdezorientowana, bo u niego był aktualnie środek nocy. Byłam ciekawa co pisał do mnie o tej godzinie, ale sięgnięcie ręką do telefonu wiązało się z koniecznością poruszenia się trochę bardziej, a co za tym idzie - niosło za sobą większe ryzyko tego, że obudzę Kyliana.

Nie rozumiałam dlaczego aż tak bardzo zależało mi na tym, by to on obudził się sam z siebie, nawet, jeżeli wyjątkowo mocno nie chciałam, by teraz się do mnie przytulał. Byłam jednak w stanie to wszystko przetrwać, a przynajmniej tak myślałam, chociaż wizja, że przez Bóg wie ile czasu będę musiała leżeć bezczynnie, czując jego dłonie na swoim ciele, nie napawała mnie wcale optymizmem.

Mon amour pour toi || KYLIAN MBAPPÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz