~32~

53 2 21
                                    

Dwa tygodnie później

- Postaw się chociaż raz na moim miejscu Stan! - Krzyknęłam

- Mads kurwa proszę cię, nie ma jak to pójść do lekarza i zrobić aborcję bez uprzedzenia mnie że jesteś nawet w ciąży - Powiedział

- Ty mnie nie rozumiesz! Jestem młoda na macierzyństwo, plus w dodatku mam chujowa sytuację w domu i nie chcę aby tato się dowiedział - Powiedziałam

- Tato to tato tamto, pomyślałaś chociaż o mnie? - Spytał

- Non stop myślę o tobie - Powiedziałam nie rozumiejąc pytania

- No chyba jednak nie - Prychnal

- o co ci chodzi Sebastian? - Spytałam

Nie rozumiałam w ogóle o co mu chodzi, jestem tak teraz wkurwiona że nawet nie mysle już racjonalnie

- O to że, pomyślałaś  tylko o sobie podczas ciąży NAWET NIE MÓWIĄC MI O NIEJ - Krzyknął mi prosto w twarz

- Bo wiem że ty byłbyś podniecony ta sprawą - Powiedziałam

- Ale bym ci pomagał rozumiesz! A nie ja się dowiaduje, dodam że nie od ciebie, że kurwa zrobiłaś aborcję - Powiedział - To się w głowie nie mieści kobieto!

- Sebastianie Stan jeśli jesteś ze mną tylko dlatego aby zrobić mi dziecko to powiedz mi to w twarz - Powiedziałam

Prychnal i odszedł trzy kroki odemnie, nie wiedziałam jak to odbierać czy jako potwierdzenie czy jako chuj wie co, wkurwił mnie właśnie na maxa, nic nie odpowiedział a wyszedł poprostu z pomieszczenia

- Sebastian! - Krzyknęłam unosząc się do pozycji siedzącej

To był jebany sen na całe szczęście... Rozejrzałam sie po pokoju lecz nie było mojego drogiego ale po chwili wparował jakby sie paliło

- Wszystko dobrze Mads? - Spytał

- Znow mi się śnił ten sen - Powiedziałam, on podszedł do mnie i mnie przytulił

Od paru dni miewam ten sen, może nie cały czas ten sam ale o tej samej "tematyce" codziennie jest kłótnia moja i Seba o aborcję którą nawet nie zrobiłam bo okazało się że nie jestem w ciąży, nie wiecie jak ja się ucieszyłam z tej wiadomości skakałam z radości i to dosłownie po wyjściu od doktora

- Mads - Powiedział swoim zimnym ale spokojnym tonem a ja spojrzałam się w górę na jego twarz - Będzie dobrze

Uśmiechnęłam się na jego słowa otuchy, które potrzebowałam, cieszyłam się że jednak mu powiedziałam i odebrał tak jak chciał, powiedziałam mu również że jakbym była to nie było by to w dobrym czasie

- Myszka zrobisz śniadanie? - Spytał po chwili

Na co się lekko Zaśmiałam, kiwnełam głową wstając z łóżka i ubierając na na siebie szlafrok przytuliłam go oraz cmoknelam w usta, miewamy te gorsze dni to fakt ale ani ja ani on aż tak się nie obrażamy
Skierowałam się do kuchni aby coś sporządzić na śniadanie dla dwojga plus dla mojego psiaka, na całe szczęście Sebs uwielbia pieski -z resztą sam ma jednego- i pozwolił aby Luna zamieszkała z nami, z czego Luna ma przyjaciela haha, jeśli chodzi o psa Sebastiana to on się nim zajmuje, rzadko ja, chyba że jest na planie i to nie w Nowym Jorku to wtedy opiekuje się obydwoma psiakami, wracając do Luny zapewne jakby była większa to nie pozwolił by abym ją wzięła a tak to malusieńki psiaczek więc noo
Gdy podałam Lunie jeść, sama zajęłam się robieniem dla nas pancakes z jajkiem i bekonem najlepsze danie na śniadanie

- Mmm ale pięknie pachnie - Powiedział obejmując mnie w talii

Sebastian jak zwykle się skrada do mnie, nawet nie słyszałam kiedy przyszedł nie słyszałam jego kroków odezwał się dopiero gdy już mnie przytulił a przyokazji wycałował moją szyję

- Śniadanie czy ja? - Zaśmiałam się przewracając pancakes

- Śniadanie słono pachnie a ty bardzo słodko - Powiedział po czym znów mnie pocałował w szyję bo póki co tyle mógł

Chciałam coś odpowiedzieć ale usłyszałam dzwonienie mojego telefonu, poprosiłam Sebe aby popilnowal naleśników i poszłam odebrać, wiedziałam że tata dzwoni...

- Tato? Stało się coś? - Spytałam nawet nie witając się

- Jadę z młodym do dziadka, jedziesz z nami? - Spytał

- Oczywiście - Powiedziałam

- Za godzinę podjadę do ciebie - Odpowiedział po czym nawet nie czekając na moją odpowiedź rozłączył się

Z dziadkiem było coraz gorzej więc lepiej abym i ja go jeszcze zobaczyła, podobno jeszcze jest mniej więcej na siłach ale coraz słabszy jak tato wspomniał to są ostatki jego, wróciłam do kuchni gdzie były już gotowe jedzenie

- Jadę z Exton'em i tatą do dziadka, może mnie nie być z trzy cztery dni - Powiedziałam

- Spróbuję wytrzymać, za ile będzie Robert? - Spytał

- Za godzinę, masz jeszcze dosłownie i w przenośni pięćdziesiąt minut - Uśmiechnęłam się

Usiadł na krześle obok, złapał mnie za rękę i przed zaczęciem jedzenia pocałował w dłoń, uśmiechnął się i zaczęliśmy jeść pyszne śniadanie przygotowane przez nas, bo w końcu Sebs dokończył śniadanie

- Lune bierzesz czy zostaje? - Spytał po którymś kęsie jajecznicy

- Nie chce aby nie potrzebnie tam się błąkała więc zostanie, chyba że nie chcesz to poproszę Suz aby się zajęła, Avri by była zadowolona - Uśmiechnęłam się

- Spokojnie, popilnuje Luncie - Powiedział

Bez żadnego wachania teraz to ja wzięłam jego dłoń w moją i pocałowałam, cieszyłam się serio że go mam i hello kto by pomyślał że będziemy razem i to już prawie trzy lata

- Nie próbuj nawet - Zaśmiał się nie patrząc na mnie lecz na swoje śniadanie

- Bo coo? - Zaśmiałam się i składałam pocałunki na dłoni

- Bo w jebane czterdzieści minut cię dobrze nie skosze - Zaczął się śmiać patrząc na mnie i opierając się o krzesło przy tym zabierając swoją dłoń z mojej

- Nie musisz - Uśmiechnęłam się zajmując się jedzeniem w stu procentach

Wyjątkowo krótki rozdział ale cóż zdarza się 🤷🏼‍♀️

Dn kochani ❤️

Nie jestem i nie będę jak ty, ojcze || Robert Downey Jr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz