Parę dni później
Obrażenia tamtego chłopczyka na całe szczęście nie były poważne ale z racji że wizyty u lekarza są płatne postanowiliśmy zasponsorować jakąś ich część w ramach rekompensaty i przeproszenia... Ferran miał na nas złe dni, w ogóle się nie odzywał nawet jak dawaliśmy mu obiad nie odpowiedział ze swoim uśmiechem dziękuję tylko jadł w milczeniu, nie będę kłamać zabolało mnie to bo podobne kłótnie -moze nie o pobicie- miałam sama z ojcem więc tu teraz jest mi on potrzebny, gdy byłam sama w pokoju zadzwoniłam do niego
- Hej córcia coś sie stało? - Spytał bodajże z uśmiechem
- Hej tato, jak to było gdy ja się obrażałam o byle gówna? - Spytałam
Tato opowiedział mniej więcej gdyż nie które kłótnie już sama pamiętałam, fakt rzadko kiedy nam się zdarzały ale odkąd byłam z Jace'm zdarzały się jeszcze częściej i to tylko przez to że prawie ciągle byłam na haju i nie myślałam racjonalnie, chwilę jeszcze z nimi porozmawiałam o byle czym i się rozlaczylam, wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju naszego synka oczywiście zapukałam, odpowiedział ciche ale zrozumiałe proszę
- Synku, jak się czujesz? - Powiedziałam do niego
Ferran gdy weszłam leżał na swoim łóżku w stronę drzwi, gdy się odezwałam odwrócił się "dupą" do mnie a twarzą do ściany, podeszłam do niego kucnelam i dałam rękę na jego ramię
- Nie bądź zły na nas, ale niestety przemocą nic dobrze nie załatwisz - Powiedziałam - Nawet jak była to w obronie koleżanki
Nadal nic sie nie odzywał, dalej oglądał coś na tablecie, na tablecie gdyż na telefon jest zdecydowanie za mały i nie pozwalamy mu dotykać mojego czy Sebastiana
- Synku - Cmoknelam go w ramię
- Idź sobie - Powiedział oschle, był zdecydowanie zły i może smutny
- Ferr ja z tatą chcemy dla ciebie jak najlepiej uwierz w to - Powiedziałam
- Krzycząc na mnie?! - Tym razem to on podnosił lekko głos
- Rodzice już tacy są... - Skrzywilam sie - Skarbie ciesz się że bynajmniej masz szczęśliwie kochającą się rodzinę, że oboje rodziców są razem bo nie którzy takiego szczęścia jak ty nie mają, są ludzie dzieci którzy nie mają w ogóle rodziców.. nie mają gdzie mieszkać.. nie mają takich luksusów jak ty... Mają ojca bądź matkę która ciągle się na nich wyżywa bije i poniża, dalej będziesz obrażony na nas za to że Sebastian podniósł w słusznym celu głos?
W końcu ujrzałam jego twarz odwrócił się do mnie zostawiając tablet z tamtej strony łóżeczka
- Na serio? Istnieją tacy ludzie którzy biją swoje dzieci? - Spytał
Był zdecydowanie za mały abym mu mówiła lecz trzeba jeśli w obecnej sytuacji to ja i Sebastian jesteśmy ci źli, nic nie odpowiedziałam a kiwnełam głową
- Boże święty, toż to trzeba ratować te dzieci! - Krzyknął Ferran
Już chciał się zerwać lecz ja go powstrzymałam
- Skarbie.. takich dzieci jest setki jak nie tysięcy nie wiemy nawet kto dokładnie.. Ja chve cię tylko uświadomić że masz szczęśliwą rodzinę - Powiedziałam patrząc mu w oczy
- Dobrze.. przepraszam - Powiedział
- To nie mnie czy tatę powinieneś przepraszać - Uśmiechnęłam sie czule
- O nie! Wszystkich tylko nie jego! - Krzyknął i założył ręce na klatkę
- Dobrze, nie unoś się już słoneczko - Powiedziałam i go przytuliłam
CZYTASZ
Nie jestem i nie będę jak ty, ojcze || Robert Downey Jr.
De TodoCo tu dużo opowiadać? opowiadanie jest o pierwszej CÓRCE a drugim dziecku znanego Aktora Robert'a Downey Jr. Madison Downey, z wyglądu to dosłownie połączenie ojca, Robert'a z matką, Deborah lecz z charakteru są zupełnie nie podobni jest takie po...