XVI

403 52 233
                                    


Beomgyu obudził się tak wcześnie rano, tylko i wyłącznie z dwóch przyczyn.

Pierwszą z nich było to, że kiedy słońce wschodziło, ich kanapa przez pewien moment znajdowała się w pełnych promieniach i teraz było mu tak gorąco w głowę, że miał wrażenie, jakby mózg mu się stopił.

Druga była taka, że gdyby w porę nie zareagował, to Yeonjun chyba zgniótłby mu żebra. Kiedy już miał zacząć panikować i kolejny raz uciekać do łazienki, starszy na jego nagły ruch jedynie szczelniej go objął i dodatkowo zgiął nogę w kolanie, praktycznie się na nim zakleszczając. Beomgyu chciał wypluć płuco. Nic dziwnego, że śniło mu się, że się dusi.

- Czekaj. - udało mu się zrozumieć, spomiędzy pomruków Yeonjuna.

- Jun, zgniatasz mnie. - młodszy próbował zepchnąć z siebie chłopaka, ale poskutkowało to wyłącznie tym, że teraz wylądował już kompletnie pod nim, z jego głową wtuloną w swoją klatkę piersiową.

Wziął głęboki wdech.

- Zostańmy tak chwilę.

Beomgyu wiedział, że Yeonjun już się obudził. To nie oznaczało, że nie mógł potem znów zasnąć, jednak jego głos brzmiał już o wiele bardziej przejrzyście. Z kolei on sam myślał, że chyba zaraz zwariuje. Serce biło mu jak szalone, a Yeonjun najpewniej to zauważył, co wywnioskował po delikatnym uśmiechu na jego twarzy. Poza tym, w ich położeniu nietrudno było to usłyszeć. Śpiący ludzie oddychali w inny sposób, niż robił to teraz starszy. Pomijając też fakt, że ich uścisk zwykle nie był tak mocny.

Beomgyu jednak kolejny raz postanowił zadziałać wbrew swojej racjonalnej półkuli mózgu, która krzyczała do niego, że powinien stamtąd pójść. Powinien wyrzuć Yeonjuna z mieszkania, bo to wszystko jest powalone. Powinien w końcu oddzwonić do Taehyuna i go przeprosić, że od dwóch dni się do niego nie odzywa.

Zamiast tego, postanowił posłuchać tej drugiej i jedną ręką sięgnął do głowy starszego.

- Co robisz?

- To moja kwestia. - Beomgyu delikatnie przeczesywał mu włosy palcami.

Drugą rękę położył mu w pasie. Wtedy Yeonjun do niej sięgnął i splótł ich dłonie, lekko się podnosząc i układając nos w okolicy jego szyi. Beomgyu jakby automatycznie odchylił głowę w bok. Ciepły oddech Yeonjuna łaskotał jego skórę. Mocniej zacisnął palce w jego włosach. Starszy przez pewien czas nie zmienił ich pozycji, jakby czekał na ruch ze strony Beomgyu. Jednak on sam praktycznie zamarł.

Wtedy Yeonjun podniósł się i dosłownie nad nim zawisł. Miał rozczochrane włosy i przymrużone, nieco spuchnięte oczy. Beomgyu najpewniej wyglądałby teraz podobnie, gdyby nie panika, która pojawiła się na jego twarzy, kiedy tylko Yeonjun zaczął się nad nim coraz bardziej pochylać.

Młodszy był teraz niesamowicie czerwony, co wiedział, przez znajome ciepło rozprzestrzeniające się po jego policzkach. Yeonjun nawet z potarganą fryzurą, odrobinę widocznymi cieniami pod oczami i bladą skórą wciąż wyglądał niesamowicie. Beomgyu uważał, że z blond włosami wyglądał już szalenie dobrze, jednak dopiero te ciemne, naturalne, były w stanie oddać cały jego urok. Mógłby się w niego wpatrywać całymi wiekami. W jego gęste brwi, czy w powykręcane rzęsy. Czy w pełne wargi, które teraz jakby desperacko prosiły go o kontakt.

Beomgyu zacisnął powieki i niemal jak w wyniku odruchu bezwarunkowego, wydął lekko usta. Wtedy poczuł na nich delikatny podmuch powietrza. Niepewnie otworzył jedno oko, zaraz potem drugie, a niezadowolenie zaczęło bić z jego twarzy w formie ściśniętych brwi.

Yeonjun się zaśmiał.

- Myślałeś, że cię pocałuję? - starszy podniósł się teraz siadając okrakiem na biodrach Beomgyu. Powoli przesunął dłonią od jego szyi do podbrzusza. Potem przechylił głowę w bok i udał zszokowaną minę. - Jak mógłbym? Przecież masz chłopaka.

Still Into You || yeongyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz